Przed rokiem siódme miejsce. W zakończonym w niedzielę kolejnym sezonie piąta lokata. Zawodniczki AZS UMCS co roku robią postęp, a w kolejnych rozgrywkach trener Jacek Rutkowski chciałby zbudować zespół, który powalczy o awans
W weekend lublinianki rozgrywały dwumecz z Marbą Sędziszów Małopolski. Po sobotnim, wyjazdowym zwycięstwie 3:2 akademiczki postawiły kropkę nad i w niedzielnym rewanżu. Znowu pokonały rywalki, tym razem 3:1 i to one zakończyły zmagania na piątym miejscu. – Możemy być zadowoleni, bo wykonaliśmy zadanie. Mieliśmy się utrzymać i to zrobiliśmy – mówi trener Jacek Rutkowski. I dodaje, że awans do najlepszej czwórki był bardzo blisko. – Z tymi najlepszymi drużynami potrafiliśmy walczyć, jak równy z równym. Czasami mieliśmy swoje problemy, ale to wynikało z wąskiej kadry. Ograliśmy chociażby Szóstkę Mielec, która teraz walczy o I ligę.
Na dodatek przez większość część sezonu AZS UMCS musiał sobie radzić bez środkowej Pauliny Konop. Zawodniczka dopiero teraz wraca do gry i za dwa tygodnie pomoże zespołowi w rywalizacji na Akademickich Mistrzostwach Polski. Podopieczne trenera Rutkowskiego przed rokiem spisały się bardzo dobrze. – Zajęliśmy pierwsze miejsce wśród uniwersytetów i piąte ogólnie. To naprawdę świetny wynik. Chcielibyśmy go powtórzyć, ale zdajemy sobie sprawę, że łatwo nie będzie – wyjaśnia trener Rutkowski.
O co w kolejnych rozgrywkach miałby walczyć klub z Lublina? – Od dawna powtarzam, że nie interesuje mnie stanie w miejscu i chcemy rozwijać kobiecą siatkówkę w naszym mieście. Są zapewnienia od rektora, że postawimy na tę dyscyplinę sportu, ale potrzeba wsparcia miasta. Możemy zbudować naprawdę mocną ekipę i to opartą na naszych wychowankach – mówi szkoleniowiec akademiczek.
Na razie młode i zdolne siatkarki opuszczają Lublin. Tak będzie w przypadku utalentowanej Oli Lipskiej, która dostała mnóstwo propozycji z mocniejszych ekip i wszystko wskazuje na to, że wyląduje w ŁKS Łódź. – Nie ma szans, żebyśmy zatrzymali ją grając w II lidze. Mam jednak nadzieję, że tym razem nie skończy się na obiecankach i rzeczywiście znajdą się środki, żeby zbudować fajną drużynę. Już kiedyś praktycznie mieliśmy sponsora, który mówił o złotych górach, a zostaliśmy z dużym problemem. Apetyt rośnie w miarę jedzenia i po zajęciu piątej lokaty chcielibyśmy powalczyć o coś więcej – dodaje trener Rutkowski.