Po serii meczów bez zwycięstwa piłkarze Motoru kontynuują passę spotkań bez porażki. Po wygranej z Widzewem, w niedzielę zremisowali na wyjeździe z Lechem 2:2. Jak zawody oceniają trenerzy obu ekip?
Mateusz Stolarski (Motor Lublin)
– Jeżeli przyjeżdżasz na stadion mistrza Polski, to pierwsze o czym myślisz, to o jakiejkolwiek zdobyczy punktowej. Lech może nie jest tak mocny jeśli chodzi o punkty, jak w poprzednim sezonie, to nadal jest to bardzo jakościowa drużyna. Prowadziliśmy 2:0 i wydawało się, że mamy ten mecz pod kontrolą pod względem stworzonych sytuacji. Jest to pierwsze spotkanie Lecha u siebie w lidze, kiedy ten generuje prawdopodobieństwo bramki poniżej jednej. Ze wszystkimi przeciwnikami dotąd Lech nabijał powyżej 1,5 gola i naprawdę kreował te sytuacje.
– Lech strzelił dwie bramki, ale nie mogę mieć dużych pretensji do swojego zespołu o ich stratę. Obie były na bardzo dużej jakości. Pierwsze uderzenie Luisa Palmy, to była świetna bramka, za którą należy bić brawo. Przy drugiej Sergi Samper zachował się bardzo dobrze. Był w obronie pola karnego, wybił piłkę, która zmierzała w światło bramki i wybił ją na zewnątrz – tak jak chcemy, ale uderzenie Pereiry z pierwszej piłki, bez kozła było bardzo dobrej jakości. Nie mam więc większych pretensji o stracone bramki, bardziej o to, że nie poszliśmy po gola na 3:2. Ten mecz różnił się od tego poprzedniego na Bułgarskiej. Parokrotnie zaprezentowaliśmy dobrą grę w piłkę. Dobrze otwieraliśmy grę od własnej bramki, płynnie przechodziliśmy do fazy finalizacji i byliśmy dość groźni w kontratakach. O ile w pierwszej połowie częściej wyprowadzaliśmy piłkę od bramki, o tyle w drugiej mieliśmy swoje szanse po kontratakach. Często naprowadzaliśmy sytuacje trzy na dwa, cztery na trzy i uważam, że powinniśmy się pokusić o gola. Nie przypominam sobie mocno klarownej sytuacji na gola ze strony Lecha z drugiej połowy, może była taka jedna. My też takiej nie wykreowaliśmy. To, że rywal był zdecydowanie dłużej z piłką przy nodze, to każdy, kto przyjeżdża do Poznania musi się z tym liczyć. Reasumując nie jesteśmy zadowoleni, bo prowadziliśmy 2:0, ale widząc, jak ta liga wygląda, jak jest mocno wyrównana i jakie są wyniki, to byłbym idiotą, gdybym powiedział, że jesteśmy bardzo zdenerwowani po zdobyciu jednego punktu w Poznaniu.
Niels Frederiksen (Lech Poznań)
– Chcieliśmy zwyciężyć w tym spotkaniu, ale od początku nie byliśmy wystarczająco dobrzy i tak naprawdę, to sami pokrzyżowaliśmy sobie plany tym, że tak źle weszliśmy w ten mecz. Po dwudziestu minutach było już 0:2, co było katastrofą. Wprawdzie udało się wrócić do meczu, jednak ciężko wygrać spotkanie, kiedy tak źle się zaczyna. Nie można tak grać, a potem gonić wynik. Zmiana Luisa Palmy? W przerwie zgłosił nam, że nie czuje się najlepiej, dlatego zdecydowaliśmy się na zmianę.
