
Motor nie miał za wiele do powiedzenia w Częstochowie. Drużyna Mateusza Stolarskiego zasłużenie przegrała z Rakowem 0:2. Pechowo dla ekipy z Lublina zakończyła się pierwsza odsłona, bo rywale objęli prowadzenie po przypadkowym rzucie karnym.

W czwartej minucie „taranem” pod bramkę Motoru przedzierał się Ibrahima Seck. Kiedy był już pod bramką jego uderzenie zablokował wślizgiem Bright Ede. Za chwilę strzał głową oddał Lamine Diaby-Fadiga. Ivan Brkić odbił jednak futbolówkę na rzut rożny.
I na tym na dłuższą chwilę ciekawe akcje ofensywne się zakończyły. Dopiero w 26 minucie Fabio Ronaldo stracił piłkę przy linii bocznej, a Tomasz Pieńko od razu zagrał do przodu na Jonatana Brauta Brunesa. Norweg nie przejął tego zagrania, dzięki czemu znowu z interwencją zdążył Ede.
Im dalej w mecz, tym odważniej poczynał sobie Motor. W 35 minucie goście oddali swój... jedyny strzał w pierwszej połowie. Dobrze lewą flanką przedarł się Bradly van Hoeven. Holender zdołał dośrodkować, a chociaż jeden z graczy „Medalików” odbił futbolówkę głową, to skorzystał na tym Ronaldo, który złożył się do przewrotki. Szkoda tylko, że huknął prosto w bramkarza.
W końcówce pierwszej połowy przebudziła się drużyna Marka Papszuna. Najpierw Karol Struski zebrał piłkę po rzucie rożnym, ale uderzył za lekko. Wyszło z tego podanie do Brunesa, który stojąc w piątce oddał strzał czubkiem buta. Tam, gdzie trzeba był jednak Ivo Rodrigues, który zaliczył dobry blok.
Kiedy wydawało się, że do przerwy będzie 0:0, to przypadkowe zagranie ręką Marka Bartosa zakończyło się rzutem karnym. Chociaż Brkić wyczuł intencje strzelca, to Brunes uderzył idealnie i obie ekipy schodziły do szatni jednak przy wyniku 1:0.
Na drugą połowę żółto-biało-niebiescy wyszli z mocnym postanowieniem poprawy. Wystarczyło kilkadziesiąt sekund, a już po stracie Oskara Repki dwójkową akcję zagrali: van Hoeven i Dadashov. Reprezentant Azerbejdżanu dostał dobre podanie od kolegi, ale we wszystko wmieszał się Stratos Svarnas, który uprzedził napastnika przyjezdnych.
Niestety, później dominował już Raków. Dobre okazje zmarnowali: Pieńko i Seck. W 57 minucie ten pierwszy miał zdecydowanie za dużo miejsca w środku pola. Zagrał w pole karne do Brunesa, a Norweg świetnym strzałem po długim rogu podwyższył na 2:0. W kolejnych fragmentach można się już było tylko zastanawiać, jak wysoko wygrają miejscowi.
Brunes mógł skompletować hat-tricka, kapitalną okazję po odegraniu kuzyna Erlinga Haalanda zmarnował Marko Bulat, bo uderzył prosto w Brkicia. W 78 minucie po rzucie rożnym ekipy z Lublina „Medaliki” wyszły ze świetną kontrą. Pieńko długo czekał i czekał, aż w końcu idealnie dograł do Struskiego, który przymierzył w słupek.
W doliczonym czasie gry Fran Tudor wyleciał z boiska po brutalnym faulu na Pawle Stolarskim, ale goście nie byli w stanie i tak nic zdziałać z przodu. Efekt? Zasłużona porażka w Częstochowie 0:2.
Teraz w PKO BP Ekstraklasie nastąpi dwutygodniowa przerwa. Żółto-biało-niebiescy do gry wrócą dopiero w piątek, 17 października w domowym spotkaniu z GKS Katowice.
Raków Częstochowa – Motor Lublin 2:0 (1:0)
Bramki: Brunes (45+1-z karnego, 57).
Raków: Trelowski – Tudor, Racovitan, Svarnas, Seck (88 Konstantopoulos), Ameyaw, Repka (69 Bulat), Struski, Pieńko (81 Rondić), Diaby-Fadiga (69 Barath), Brunes (81 Makuch).
Motor: Brkić – Stolarski, Ede (46 Najemski), Bartos, Luberecki, Łabojko (71 Samper), Wolski, Rodrigues (60 Scalet), Ronaldo, Dadashov (84 Lewandowski), van Hoeven (60 Król).
Żółte kartki: Svarnas – Ede, Rodrigues, Dadashov.
Czerwona kartka: Tudor (Raków, 90+3, za faul).
Sędziował: Damian Kos (Gdańsk).
Widzów: 5347.
