"Zielono-czarni” przegrali przed tygodniem na inaugurację pierwszej ligi z Miedzią Legnica 0:2. W sobotę będą mieli szansę na rehabilitację w pucharowym spotkaniu z Lechią.
– Dołączyło do nas sześciu nowych zawodników, musi minąć trochę czasu zanim wszyscy załapią naszą filozofię gry i zaczniemy stanowić zespół – mówi Bogusław Kaczmarek, który po zakończeniu minionego sezonu objął Lechię.
– Nie lekceważymy Pucharu Polski, ale mecz w Łęcznej traktujemy jako kolejny etap przygotowań. Przyjedziemy najsilniejszym składem, bo to kolejna okazja, żeby jeszcze lepiej się zgrać. To jak się zaprezentujemy będzie ważniejsze niż sam wynik – dodaje popularny "Bobo".
Dla 62-letniego szkoleniowca sobotnie spotkanie będzie szczególne, bo w latach 2004-2005 prowadził Górnika.
– Zawsze chętnie wracam do Łęcznej. Mam tu wielu przyjaciół i znajomych, z którymi przyjemnie będzie się znowu spotkać, zostało też sporo miłych wspomnień – zapewnia Kaczmarek.
Łęczyńskim kibicom powinien przypomnieć się też Brazylijczyk Ricardinho, który grał w Bogdance wiosną 2011 roku.
– Jest w gronie zawodników mających szanse załapać się do meczowej osiemnastki – przyznaje trener Lechii.
GKS przystąpi do sobotniego meczu osłabiony brakiem kilku zawodników, którzy grali już w Pucharze Polski w barwach drugiej drużyny. Z tej grupy najbardziej znani są Tomasz Tymosiak i Mateusz Pielach.
Pod znakiem zapytania stoi też występ Veljko Nikitovicia, który narzeka na ból w kolanie oraz poobijanego w ostatnim spotkaniu Tomasa Pesira.
W "zielono-czarnych” barwach może zadebiutować za to Japończyk Toshikazu Irie. Jego certyfikat dotarł już do Łęcznej, ale dokumenty musi zaakceptować jeszcze PZPN.
– Chcemy wygrać z Lechią i awansować do następnej rundy. Puchar to jednak nie liga, muszę być rozważnym trenerem i nie mam zamiaru ryzykować zdrowia kontuzjowanych piłkarzy – tłumaczy Rzepka.