Ostatni mecz w pierwszej lidze Górnika na własnym obiekcie pełnił podwójną rolę – był okazją do fetowania awansu do ekstraklasy oraz manifestowania przez kibiców swojego niezadowolenia.
– Władza to kpina, nie ma tematu Lublina! – zaintonowali sympatycy z sektora B i dostali brawa od wszystkich widzów.
Spadek Motoru został już przesądzony. Wybudowany za grube miliony nowoczesny obiekt gościłby tylko piłkarzy trzecioligowych. Dlatego władze miasta szukają różnych sposobów, aby inwestycja nie znalazła się pod obstrzałem krytyki.
Stąd pomysł na sprowadzenie Górnika. Wcześniej pojawiały się teorie o fuzji obu klubów, teraz z kolei łęcznianie kuszeni są perspektywą rozgrywania spotkań z atrakcyjniejszymi rywalami przy liczniejszej publiczności.
– Stadion w swoim założeniu ma mieć charakter regionalny. Nie jest to stadion klubowy, będą tu grały wszystkie drużyny z Lublina niezależnie od tego, w której lidze występują. Dotyczy to zarówno Motoru Lublin, Lublinianki, ale także Górnika Łęczna, który – mamy nadzieję – będzie rozgrywał tu gościnnie także swoje mecze – mówił niedawno dla Dziennika Wschodniego prezydent Lublina Krzysztof Żuk.
Czy sponsor i działacze klubu będą chcieli skorzystać z zaproszenia? Jeśli tak, konflikt z kibicami będzie pewny. Jeden, po zmianie nazwy na GKS Bogdanka, dopiero niedawno został zażegnany. Warto ryzykować kolejny?
– A jak były ciężkie czasu, gdzie byliście urzędasy?! – przyśpiewki nie pozostawiały wątpliwości. Prezes Górnika tuż po meczu nie chciał komentować tych tekstów.
– Wszyscy cieszymy się awansem. To wiekopomna chwila, cieszymy się awansem – powtarzał Artur Kapelko.
Wątpliwości nie mają za to trenerzy i zawodnicy.
– Tam gdzie wywalczyliśmy awans, tam musimy grać. Tutaj w Łęcznej mamy swoich kibiców – podkreślał trener Jurij Szatałow.
– Zgadzam się kibicami i nie wyobrażam sobie przenosin do Lublina. Górnik jest z Łęcznej, nasz stadion został zbudowany dzięki kopalni i też za ciężkie pieniądze. Wszyscy od kilku lat wiedzieli, że w Lublinie powstaje nowy obiekt, więc trzeba było zrobić drużynę, która będzie grała przynajmniej w drugiej lidze. Tego pomysłu na pewno nie poprą fani Górnika, a znając sympatyków Motoru, to też powiedzą basta. No i co, pojedziemy do Lublina grać mecz z Legią dla tysiąca osób?! To chyba lepiej zagrać u siebie, gdzie przyjedzie osiem tysięcy. Wciąć pamiętam świetną atmosferę panującą na trybunach w Łęcznej podczas występów w ekstraklasie – stwierdził kapitan drużyny Veljko Nikitović.
– Nie dla Lublina, Górnik nie dla Lublina! – dla kibiców sprawa jest oczywista.
A jeśli ktoś ma inne zdanie, to niech trzyma kciuki za… rezerwy Górnika. Druga drużyna łęcznian jest na dobrej drodze, aby awansować do trzeciej ligi. Jeśli swój zamiar osiągnie, wówczas "zielono-czarni” rzeczywiście zagrają przy ul. Krochmalnej. I wszyscy powinni być zadowoleni…