Ponad pięć tysięcy kibiców pojawiło się na pierwszym meczu Górnika Łęczna w T-Mobile Ekstraklasie. Na pewno się nie zawiedli, bo obejrzeli niezły mecz, a co najważniejsze gospodarze sprawili niespodziankę i zremisowali z Wisłą Kraków 1:1.
"Zielono-czarni” też mieli jednak swoje okazje. Najpierw szczęścia próbował Tomasz Nowak, ale dwie próby doświadczonego pomocnika nie przyniosły efektu bramkowego.
Wisła zagrażała gospodarzom przede wszystkim po dośrodkowaniach z rzutów rożnych. Łukasz Burliga sprawdził refleks Silvio Rodicia, a bramkarz miejscowych spisał się bez zarzutu.
W 25 minucie golkiper łęcznian miał już nieco szczęścia. Kolejna centra z rzutu rożnego i walkę w powietrzu ponownie wygrał Burliga. Znowu oddał strzał, jednak na szczęście dla łęcznian przymierzył w poprzeczkę.
W 28 min podopieczni Jurija Szatałowa objęli prowadzenie. Przy trzecim podejściu świetnie spisał się Nowak. Po wrzucie z autu sprytnie uwolnił się spod opieki obrońcy i huknął z dystansu pod poprzeczkę – 1:0 dla gospodarzy!
Po chwili znowu w ataku pokazał się Nowak. I jeszcze raz uderzał z dystansu, gdyby trafił w bramkę zdobyłby jeszcze piękniejszego gola, niż kilka minut wcześniej.
Powoli do głosu zaczęła jednak dochodzić Wisła. I w 41 minucie piłkarze trenera Smudy doprowadzili do remisu. Nietypowe rozegranie rzutu wolnego w narożniku pola karnego i odegranie do tyłu na bramkę zamienili do spółki Maciej Sadlok i… Grzegorz Bonin. Pierwszy strzelał z dystansu, a drugi bardzo pechowo odbił piłkę i zmienił jej tor lotu.
Końcówka to przewaga "Białej Gwiazdy” i kilka kolejnych prób tego zespołu. Do końca pierwszej części zawodów wynik nie uległ już jednak zmianie.
Po przerwie klarownych sytuacji już brakowało. Szybko po wznowieniu gry, bo już w 47 min indywidualną akcję przeprowadził Bonin, niestety przymierzył tylko w boczną siatkę.
W końcówce rezerwowy Sebastian Szałachowski nieznacznie minął się z piłką i groźna akcja gospodarzy nie zakończyła się golem. W ostatnich minutach przeważał Górnik, jednak zawody zakończyły się sprawiedliwym remisem.
Górnik Łęczna – Wisła Kraków 1:1 (1:1)
Bramki: Nowak (28) – Sadlok (41).
Górnik: Rodić – Mierzejewski, Szmatiuk, Bozić, Mraz – Kaźmierczak, Bielak – Bonin, Nowak, Bożok (90+1 Kalinowski) – Buzała (55 Szałachowski).
Wisła: Buchalik – Burliga, Głowacki, Dudka, Sadlok – Uryga – Boguski (74 Zając), Stilić, Jankowski, Garguła (61 Sarki) – Brożek.
Żółte kartki: Stilić, Głowacki (W).
Sędziował: Szymon Marciniak (Płock). Widzów: 5500.
– Wiadomo, że te wszystkie sparingowe mecze, jakie graliśmy, są czymś innym, niż ten mecz mistrzowski. Myślę, że to spotkanie, które rozegraliśmy na początku sezonu, można zaliczyć do dobrych. Szkoda, że nie wygraliśmy, ale wiadomo, że każda drużyna chce zwyciężać. Gospodarze także do tego dążyli, ale uważam, że ten remis wywalczony na wyjeździe z beniaminkiem, z którym zawsze trudno się gra, można zaakceptować. Choć oczywiście lepsze są trzy punkty. Na pewno mieliśmy sytuacje, kiedy można było uderzyć z dystansu, ale my chcieliśmy wjechać z piłką do bramki, a tak się nie da.
Jurij Szatałow, trener Górnika
- Na pewno każdy z moich zawodnik dążył do wywalczenia trzech punktów. Była też pewna niewiadoma pod względem mentalnym. Nie było źle, ale dobrze też nie było. Myślę, że moi zawodnicy w taki sam sposób ten mecz odbierają. Za mało czasu mieliśmy, aby na nowo zbudować drużynę i z powodzeniem grać w ekstraklasie. Na pewno jestem zadowolony z jednego punktu w tym meczu i dłuższych fragmentów gry, bo kilka akcji było bardzo ciekawych, dlatego nie ma powodów, aby narzekać. Potrzebujemy jeszcze odrobinkę wzmocnić swoją drużynę. Bożić? Mogę być zadowolony z jego gry. Jakieś błędy były, ale w obronie one zawsze się zdarzają. Kaźmierczak? To doświadczony zawodnik, który w tyłach robił co do niego należało. Gra w ataku? Dopóki Paweł Buzała miał siły, to cały czas biegał i próbował robić zagrożenie. Schodził na boki, ale później miał problemy ze zdrowiem. Na pewno cały czas poszukujemy "dziewiątki” i myślę, że w krótki czasie uda nam się dokonać wzmocnienia.
Michał Buchalik, bramkarz Wisły
– Pierwszy mecz za nami, w którym wywalczyliśmy na wyjeździe jeden punkt. Jeśli nie da się spotkania wygrać, to trzeba zremisować i wziąć ten jeden punkt do siebie, do Krakowa. Na pewno chcieliśmy tutaj wygrać, ale z przebiegu meczu, ten wynik jest w miarę zasłużony. Choć mieliśmy też swoje sytuacje i mogliśmy wywieźć trzy punkty. Czy stracony gol obciąża moje konto? Na pewno z trenerem usiądziemy na spokojnie i tę bramkę przeanalizujemy.
Tomasz Nowak, pomocnik Górnika
– Jako drużyna nie jesteśmy zadowoleni z wyniku, bo grając u siebie chcemy mecze wygrywać. I mieliśmy sytuacje, aby przechylić szalę na swoją korzyść. Wiedzieliśmy, że Wisła jest groźna przy stałych fragmentach i właśnie w taki sposób straciliśmy bramkę. Dlatego z tego powodu jesteśmy na siebie źli. Kilka fragmentów było fajnych w naszym wykonaniu, ale w ekstraklasie musimy dać z siebie jeszcze więcej.