Opinia publiczna zmusiła nas do tego zwycięstwa. Wszyscy dopisali nam już trzy punkty przed meczem, ale zdobycie ich nie przyszło nam łatwo – skomentował Tadeusz Łapa, trener Górnika.
Druga połowa była już lepsza, a jej bohaterem był rezerwowy Bartłomiej Niedziela. To po jego główce łęcznianie wyszli na prowadzenie. Niestety, chwilę później Jakub Wierzchowski niepotrzebnie wyszedł z bramki, co skrupulatnie wykorzystał Niziołek. Na szczęście zielono-czarnych stać było na pokonanie beniaminka, który wraz z upływem czasu opadał z sił.
– Wypruliśmy się w poprzednim spotkaniu z Górnikiem Zabrze – przyznał Ryszard Okaj, zastępujący chorującego Grzegorza Kowalskiego, który przed wyjazdem do Łęcznej znowu źle się poczuł. – Gospodarze bardzo groźnie wykonywali stałe fragmenty i tylko kwestią czasu było, kiedy znowu nas pokonają.
Rozstrzygająca akcja nastąpiła w 73 minucie. Sławomir Nazaruk dośrodkował z prawej strony, a Niedziela pięknym uderzeniem głową od poprzeczki pokonał Stodołę. – To były ciastka. Te podania po prostu musiałem wykorzystać. Przyznam, że po raz pierwszy w seniorskiej karierze zdobyłem w jednym meczu dwa gole – powiedział szczęśliwy Niedziela.
Niestety, Bartek został ukarany również żółtą kartką i było to jego czwarte upomnienie w rozgrywkach. Oprócz niego w Szczecinie zabraknie także Grzegorza Bronowickiego, Krzysztofa Kazimierczaka i Veljko Nikitovicia, którzy w środę nabawili się urazów.
Górnik Łęczna – MKS Kluczbork 2:1 (0:0)
Górnik: Wierzchowski – G. Bronowicki (29 Tomczyk), Benevente, Karwan, Kazimierczak – Bartoszewicz, Nikitović (46 Niedziela), Niżnik – Nakoulma, Surdykowski (77 Stachyra), Nazaruk.
MKS: Stodoła – Stawowy, Odrzywolski, Jagienia, Adamczyk – Niziołek, Kazimierowicz, Glanowski (78 Zieliński), Tuszyński (74 Sobotta) – Półchłopek (62 Nitkiewicz), Sobota.
Żółte kartki: Niedziela – Niziołek, Adamczyk, Kazimierowicz. Sędziował: Paweł Bartosik (Kraków). Widzów: 1 tys.