

Górnik Łęczna i Stal Mielec podzielili się punktami w sobotnim meczu, ale oba zespoły mają prawo odczuwać niedosyt. Z jednej strony łęcznianie nie wykorzystali rzutu karnego, a Stal miała mnóstwo okazji by zdobyć co najmniej jedną bramkę więcej. Jak spotkanie podsumowali trenerzy obu zespołów?

Maciej Stolarczyk, trener Górnika
– Jeśli chodzi o rezultat to szanujemy ten remis. Pierwsza połowa w naszym wykonaniu była dobra. Kontrolowaliśmy to spotkanie, potrafiliśmy wychodzić spod pressingu, strzeliliśmy bramkę i mieliśmy jeszcze sytuacje, aby podwyższyć prowadzenie. Druga połowa to w naszym wykonaniu nie była dobra. Warto zaznaczyć bardzo dobrą dyspozycja naszego bramkarza Branislava Pindrocha, bo sytuacji i strzałów na naszą bramkę Stal miała ponad 20. Stal dobrze wychodziła spod naszego pressingu i dzięki temu stwarzała sobie sytuacje. Sumarycznie, szanuje ten punkt bo był to dla nas trudny mecz. Nie ukrywam, że szyki pokrzyżowały nam urazy. Kamil Kruk i Branislav Spacil musieli zejść z boiska właśnie z tego powodu. To musiało zmienić strategię na ten mecz. Nie ma co ukrywać, że liczyliśmy na więcej, ale ten punkt powinniśmy go mocno szanować, bo to był dla nas trudny mecz.
– Stal nas nie zaskoczyła, bo ten zespół ciągle funkcjonuje w podobny sposób. Jeśli chodzi o organizację to byliśmy na wszystko gotowi i przygotowani. Wiedzieliśmy jak Stal stara się robić przewagi. Pierwsza połowa była dużo lepsza w naszym wykonaniu. Przewagi, które wtedy robiliśmy wynikały z tego, że podejmowaliśmy lepsze decyzję w konstruowaniu akcji. Stal była mniej przy piłce. Druga połowa była już jednak zupełnie odmienna w naszym wykonaniu.
Ivan Durdević, trener Stali
– To było nasze kolejne dobre spotkanie. Widać to było po liczbach strzałów i posiadaniu piłki. Szkoda, że nie strzeliliśmy więcej goli, bo mieliśmy ku temu okazje. Potrafiliśmy osiągnąć przewagę, a straciliśmy gola. Ważnym momentem był obroniony rzut karny. Ten mecz nie układał się po naszej myśli, ale wspólnie potrafiliśmy odwrócić jego losy. Zespół powoli się buduje, a my jako sztab obserwujemy zawodników. Jedni są z nami dłużej inni nieco krócej. Najważniejsze jest jednak dla mnie to, że drużyna walczyła do końca. Każdy z zawodników czuje się odpowiedzialny za ten klub. Dziękuję też kibicom za to, że do końca nas wspierali. Dopisaliśmy punkt po meczu na swoim boisku. To nie jest wymarzony rezultat, ale idziemy dalej do przodu.
