Dwa mecze, zero strzelonych bramek, a co za tym idzie brak zdobyczy punktowej – nie tak w Łęcznej wyobrażano sobie start rundy wiosennej. Sytuacja „zielono-czarnych” w tabeli jest coraz bardziej niepokojąca. W sobotę kolejna szansa na przełamanie w domowym spotkaniu z Chrobrym Głogów
Kibice Górnika liczyli na to, że w rundzie wiosennej będą oglądać innego, lepszego Górnika. Miało na to wpłynąć wiele czynników, między innymi wzmocnienia. Zarząd klubu nie zmarnował przerwy w rozgrywkach i do Łęcznej trafiło trzech zawodników z przeszłością w Ekstraklasie – Damian Podleśny, Marcin Flis, Michał Żebrakowski i Mikołaj Lebedyński. Dodatkowo zespół sięgnął po doświadczonego Adriana Łuszkiewicza, a także dwóch obcokrajowców – Estończyka Sergeia Mosznikowa i Ukraińca Jurija Wereszczaka.
Drużyna pod okiem trenera Sławomira Nazaruka co prawda nie wyjechała na żadne zgrupowanie, ale solidnie przepracował okres przygotowawczy, w którym szlifowano głównie powrót do ustawienia z czwórką obrońców. A to dlatego, że jesienią łęcznianie byli jednym z najsłabiej broniących zespołów w Nice I Lidze.
Niestety, w dwóch pierwszych meczach rundy łęcznianie zanotowali dwie porażki 0:1. Najpierw lepsze od Górnika okazały się Wigry Suwałki, a następnie Stal Mielec. Tym samym łęcznianie nadal zajmują przedostatnie miejsce w tabeli z dorobkiem 18 punktów w 21 meczach.
Sytuacja ekipy trenera Nazaruka z kolejki na kolejkę jest coraz trudniejsza, ale nadal nie beznadziejna. Co prawda zespół nie zdobył jeszcze wiosną punktów, ale był tego bardzo bliski. Łęcznianie po stracie gola zdecydowali się zagrać odważniej, dążąc do wyrównania. Najbliżej pokonania bramkarza rywali był Łuszkiewicz, ale piłka po jego strzale trafiła w poprzeczkę. – Można powiedzieć, że przegraliśmy pierwsze dwa mecze na własne życzenie – przyznaje Sergiusz Prusak, bramkarz Górnika. – W meczu przeciwko Stali zagraliśmy dobrze w drugich 45 minutach, ale musimy zaprezentować się dobrze przez całe spotkanie. Po straconym golu chcieliśmy zaatakować i mieliśmy swoje okazje, ale nie udało się trafić do bramki. Szkoda, bo mogliśmy wrócić z ciężkiego terenu z jednym punktem – dodaje.
W sobotę Grzegorz Bonin i spółka rozegrają kolejny mecz. Tym razem ich rywalem będzie Chrobry Głogów, który zajmuje piąte miejsce w tabeli, a w poprzedniej kolejce ograł Olimpię Grudziądz 3:2. Widać więc, że głogowianie dysponują sporą siłą w ofensywie, ale również popełniają błędy w obronie. Dlatego wydaje się, że jest to rywal w sam raz na przełamanie strzeleckiej niemocy. – Po dwóch pierwszych meczach trenerzy rywali komplementowali nas za grę, ale co z tego skoro nie powiększyliśmy dorobku punktowego. Nie tak wyobrażaliśmy sobie początek rundy wiosennej. Dlatego teraz najważniejsze jest przełamanie, a styl w jakim to zrobimy jest mniej ważny – kończy Prusak.