ROZMOWA Z Arkadiuszem Maksymiukiem, kapitanem Wisły Puławy
- Co się dzieje z Wisłą na początku sezonu? Najpierw były dobre wyniki w Pucharze Polski, ale w lidze ponieśliście dwie porażki...
– Trzeba przyznać, że ten początek rozgrywek ligowych to dla nas totalny falstart. Chodzi o specyfikę ligi, musimy się przestawić na trochę inne granie. Na pewno nie brakuje nam umiejętności, wszystko siedzi w głowach. Wierzę jednak, że wkrótce się przełamiemy.
- Czym w takich razie zaskoczyła was II liga?
– Na pewno kluczowe znaczenie mają cechy wolicjonalne. Determinacja liczy się bardziej niż czysto piłkarskie walory. Nie mówię, że tego nam do tej pory brakowało. Bardziej chodzi o to, że my zawsze staramy się grać w piłkę. Musimy jednak trochę zmienić podejście.
- Kibice piszą, że byliście już myślami przy meczu z Legią Warszawa i stąd piątkowa porażka w Katowicach...
– Wiadomo, że ten mecz z mistrzem Polski wisiał w powietrzu w ostatnich dniach. Zdajemy sobie jednak sprawę, że najważniejsza jest dla nas liga. Staraliśmy się nie myśleć o Pucharze Polski, tylko koncentrować na starciu z Rozwojem. Uważam, że w piątek zrobiliśmy krok do przodu i zagraliśmy lepiej niż z Siarką, zwłaszcza, jeżeli chodzi o atak. Było zdecydowanie więcej sytuacji. Rywale tak naprawdę oddali dwa strzały i zdobyli dwa gole.
- Swoje zrobiła pewnie także nieobecność dwóch ważnych piłkarzy. W obu meczach ligowych nie mogli zagrać Piotr Żemło i Sylwester Patejuk...
– Na pewno. To przecież dwa filary naszego zespołu. Jeden, jeżeli chodzi o defensywę, a drugi był w poprzednim sezonie naszym najlepszym strzelcem. Nic jednak na to nie poradzimy. Kontuzje się zdarzają i nie wybierają. Pozostaje nam czekać, aż będą zdolni do gry.
- Jak podejdziecie do wtorkowego meczu z Legią?
– Wiadomo, że każdy powie, że między nami, a mistrzem Polski jest przepaść. W pucharach nie raz zdarzały się jednak niespodzianki. Dlaczego akurat my mielibyśmy jej nie sprawić? Mogę chyba powiedzieć, że w Puławach to będzie prawdziwe święto piłki nożnej. Bilety rozeszły się bardzo szybko, na trybunach będzie komplet widzów, a wszyscy w mieście czekają już na pojedynek z Legią.
- Dodatkowym smaczkiem byłby występ Jarosława Niezgody, który do Warszawy przeniósł się właśnie z Wisły. Rozmawialiście już na temat zbliżającego się spotkania?
– Miałem okazję pogadać z Jarkiem i chociaż strasznie chciałby zagrać, to raczej nic z tego nie wyjdzie. Dopiero wznawia treningi po kontuzji. Chciałby znowu wystąpić na stadionie w Puławach, bo w końcu tutaj się wypromował. Mówiłem mu jednak, że musi postępować rozsądnie. Walczy teraz o miejsce w składzie Legii. To jest ważniejsze, niż jeden mecz, nawet tak wyjątkowy. Obiecał jednak, że jeżeli nie na boisku, to na pewno pojawi się na trybunach.