Piłkarze Motoru wrócili do gry po ponad trzech tygodniach przerwy w niezłej formie. W środę żółto-biało-niebiescy zremisowali na wyjeździe z Chojniczanką 0:0. Dla gospodarzy to była pierwsza strata punktów w domowym spotkaniu po pięciu kolejnych zwycięstwach.
Od pierwszego gwizdka beniaminek z Lublina nie przestraszył się faworyzowanego rywala. Było jednak widać, że goście porządnie w ostatnich tygodniach wypoczęli i że drużyna Adama Noconia nie jest w idealnej formie fizycznej po piątkowej dogrywce w ramach Pucharu Polski.
Podopieczni Mirosława Hajdy potrafili łatwo neutralizować zagrożenie pod swoją bramką, a do tego wychodzić z groźnymi akcjami. Rafał Król i jego koledzy potrafili wyjść spod pressingu przeciwnika i ładnie wymieniać podania. Niestety, zabrakło lepszych, ostatnich dograń.
W 22 minucie to gospodarze mogli otworzyć wynik. Mateusz Klichowicz zagrał z prawego skrzydła do Szymona Skrzypczaka, a ten drugi idealnie nabiegał na piłkę, ale zamiast strzelić do siatki fatalnie skiksował. Żółto-biało-niebiescy kilka razy zagrywali wzdłuż bramki jednak „do nikogo”. Tak było, chociażby w 35 minucie, kiedy dobrze w szesnastce rywali znalazł się Sławomir Duda. W końcówce pierwszej odsłony po akcji Dominika Kuncy futbolówkę dostał Rafał Król, ale ta w ostatniej chwili mu podskoczyła i „Królik” strzelił nad bramką.
W pierwszych minutach po przerwie aktywny był Piotr Ceglarz. W 53 minucie po centrze Kuncy skrzydłowy Motoru nie trafił jednak w piłkę. Później trwała wyrównana walka, ale bez wielkich sytuacji z obu stron. W 67 minucie piłkę na lewym skrzydle dostał Ceglarz. Po chwili „złamał” akcję do środka i chyba strzelał, a wyszło z tego podanie do Szymona Raka, który „dziubnął” piłkę obok bramki.
Trzeba jednak przyznać, że o ile ekipa z Lublina dobrze radziła sobie z atakami rywali, to w końcówce nie ustrzegli się kilku błędów. Na kwadrans przed końcowym gwizdkiem przyjezdni ratowali się wybiciem piłki tuż sprzed linii bramkowej. Kilkadziesiąt sekund później rozgrywający naprawdę dobre zawody Michał Król nie sięgnął piłki głową, przez co w sytuacji sam na sam z Sebastianem Madejskim znalazł się Skrzypczak. Górą w tym pojedynku był jednak golkiper Motoru.
W 80 minucie na boisku pojawił się wśród gospodarzy Kamil Orlik. I błyskawicznie po prostopadłym podaniu w polu karnym także był sam przed Madejskim. Zamiast do siatki uderzył jednak obok. W ostatnich minutach piłkarze trenera Hajdy domagali się rzutu karnego, ale arbiter nie użył gwizdka. W końcówce dwie czerwone kartki „zarobili” gracze Chojniczanki jednak zabrakło czasu, żeby to wykorzystać. Remis ze spadkowiczem z Fortuna I ligi można jednak uznać za pozytywny wynik, zwłaszcza, że żadnej drużynie wcześniej nie udało się wywalczyć w Chojnicach nawet „oczka”.
Już w sobotę na Arenie Lublin zamelduje się inna czołowa drużyna II ligi – Stal Rzeszów. To spotkanie zaplanowano na godz. 16.45. Na stadion nie wejdą oczywiście kibice, ale zawody będzie można obejrzeć na antenie TVP Sport.
Chojniczanka Chojnice – Motor Lublin 0:0
Chojniczanka: Sokół – Mudra, Klabnik, Grolik, Wachowiak, Rakowski (63 Kona), Czajkowski, Napolov (79 Orlik), Mikołajczak, Klichowicz (63 Sacharuk), Skrzypczak.
Motor: Madejski – M. Król, Wawszczyk, Grodzicki, Michota, Ceglarz (84 Świderski), Swędrowski, Duda, Kumoch (26 Rak), R. Król, Kunca (69 Wójcik).
Żółte kartki: Grolik, Czajkowski, Mikołajczak – M. Król, Wójcik, Grodzicki, Świderski.
Czerwone kartki: Czajkowski (Chojniczanka, 90+2, za drugą żółtą), Klabnik (Chojniczanka, 90+5, za dyskusje z sędzią).
Sędziował: Filip Kaliszewski (Gdańsk).