Puchar Polski miał być dla Motoru okazją na uratowanie sezonu. Tymczasem świetna runda wiosenna spowodowała, że na finiszu rozgrywek lublinianie muszą grać na dwóch frontach. W środę czeka ich wyjazdowy pojedynek z Chełmianką w półfinale pucharu na szczeblu województwa. Początek zawodów zaplanowano na godz. 17.30
Dla żółto-biało-niebieskich to nie będzie zwykły rywal. W końcu drużyna Artura Bożyka już dwa razy z rzędu wygrywała rozgrywki. W obu przypadkach nie była faworytem, ale potrafiła pokonać Motor. Dwa lata temu Chełmianka wygrała 1:0 po golu Przemysława Kwiatkowskiego. Przed rokiem emocji było jeszcze więcej. Po 90 minutach mieliśmy remis 2:2, a biało-zieloni wyrównali w ostatnich sekundach. W dogrywce to Motor był już na straconej pozycji jednak w 120 minucie Rafał Król trafił na 3:3. Karne lepiej wykonywali jednak piłkarze trenera Bożyka i to oni bronią w tym sezonie Pucharu Polski.
– Do tej pory grali zawodnicy, którzy rzadziej mieli okazję do występów. Teraz na pewno będzie podobnie. Nie uważam, żebyśmy grali z kimś wyjątkowym, żeby rzucić do walki wszystkie odważniki. Myślimy o tym, że mamy przed sobą dwa ciężkie mecze wyjazdowe. Gramy na dwóch frontach i nikt chyba nie powie, że walka o awans nie jest ważniejsza. Oczywiście, że jest, ale i tak postaramy się zdobyć ten puchar – mówi Marcin Sasal.
Szkoleniowiec przyznał też, że na pewno w bramce wystąpi Mateusz Zając, który zastąpi Pawła Sochę. – Tej zmiany można być pewnym. Bramkarze muszą się rozwijać i Mateusz zagra od początku. Chcemy poukładać drużynę tak, żeby wygrać. Urlopy mamy dopiero od 22 czerwca, więc nastawiamy się na to, że wystąpimy w finale i powalczymy o zwycięstwo – dodaje opiekun ekipy z Lublina.
Chełmianka w IV lidze często dominuje pod względem fizycznym. W środowym meczu to może być problemem. Nie tylko dlatego, że biało-zieloni zmierzą się z przeciwnikiem z wyższej ligi, ale i ze względu na fakt, że swoje spotkanie ligowe rozgrywali w niedzielę. Po dwóch dniach znowu muszą wskoczyć na wysoki poziom. – Sam jestem ciekawy, jak sobie z tym poradzimy – przyznaje trener Bożyk. – Ogólnie chcemy zachować nasz sposób grania, a zdobycie pucharu od początku było naszym dodatkowym celem. To będzie ciekawe wyzwanie, chłopaki będą mieli szanse się sprawdzić na tle bardzo mocnego rywala, w którego kadrze jest wielu piłkarzy ocierających się kiedyś nawet o ekstraklasę. Determinacją można zatrzeć jednak różnice i postaramy się powalczyć o korzystny wynik.
Szkoda tylko, że nasz najlepszy w tym sezonie czwartoligowiec nie będzie miał do dyspozycji wszystkich piłkarzy. Wykluczone są występy pomocników: Pawła Jabkowskiego i Pawła Ulicznego. Wszystko wskazuje na to, że obaj w obecnych rozgrywkach nie pojawią się już na boisku.