W środę o godz. 16 Orlęta Spomlek rozegrają zaległy mecz pierwszej rundy Pucharu Polski z drugoligową Pogonią Siedlce. Powiedzieć jednak, że sytuacja kadrowa zespołu z Radzynia Podlaskiego przed tym spotkaniem jest trudna, to nic nie powiedzieć.
Artur Bożyk od początku rozgrywek dysponuje bardzo wąskim składem. W tym sezonie wystawił do gry 17 zawodników z pola, ale Arkadiusz Korolczuk na murawie przebywał 21 minut, Jan Bożym 31, a Kacper Wiatrak 56. A to oznacza, że tych regularnie grających piłkarzy było tylko 14.
Teraz skład będzie dodatkowo okrojony. Treningi i mecze w najbliższym czasie z głowy będą mieli: Karol Kalita i Arkadiusz Kot. Ten pierwszy ma złamany palec, a drugi problem z barkiem. Po długiej przerwie w grze do formy powoli miał dochodzić Edvinas Baniulis, ale jak to w takich sytuacjach bywa często przydarzają się kłopoty z mięśniami. I tak jest w przypadku Litwina. Na dodatek sobotni mecz z Chełmianką szybko z urazem zakończył Michał Kobiałka. Na szczęście temu ostatniemu nic groźnego się nie stało i jest szansa, że wyjdzie na murawę w środę.
– Z Michałem jeszcze zobaczymy, bo to było naprawdę mocne stłuczenie. Myślę, że decyzję, co do jego gry podejmiemy w dniu spotkania – wyjaśnia Artur Bożyk, trener Orląt. I dodaje, jak poradzi sobie w takim razie jego drużyna. – Zdajemy sobie sprawę, że czeka nas bardzo trudne zadanie. Z drugiej strony to szansa dla chłopaków. Pogoń to moim zdaniem pretendent do awansu i to na wszystkich obszarach. Znamy ich kadrę i wiemy, że mają naprawdę dobry skład i sporo indywidualności. To jest jednak sport, a sporo będzie zależało od tego, jak potraktują mecz w Radzyniu Podlaskim – mówi opiekun biało-zielonych.
Szkoleniowiec cały czas liczy, że uda się wzmocnić drużynę. – Widać, że kwestia transferów jest naprawdę bardzo pilna. Mamy problemy z zebraniem kadry meczowej i to mówi wszystko o tym, w jakiej jesteśmy sytuacji. Potrzeba nam nie jednego, a raczej dwóch-trzech wzmocnień – przekonuje Artur Bożyk.
Jak w takim razie do środowego spotkania w Pucharze Polski podejdzie drugoligowiec? – Nic się nie zmieniło. Jedziemy na mecz, żeby wygrać i awansować do następnej rundy – zapewnia Przemysław Sałański, drugi trener Pogoni, który przez lata pracował w Podlasiu Biała Podlaska. Dlatego doskonale zna najbliższego rywala. – To prawda. Znam Orlęta, a także trenera Bożyka. Dzięki temu na pewno łatwiej jest nam analizować przeciwnika. Jesteśmy przygotowani do tego meczu. Wiemy, że czeka nas trudna przeprawa i pojedziemy tam pełni pokory, ale i z wiarą we własne możliwości – dodaje trener Sałański.
Ekipa z Siedlec rozpoczęła nowy sezon ligowy od porażki z Chojniczanką 2:4. Trudno się jednak dziwić skoro drużyna ostatnie dni spędziła na kwarantannie. – Chcieliśmy przełożyć inaugurację, bo przez 10 dni nie było możliwości odbywania normalnych jednostek treningowych. Przed pierwszą kolejką mieliśmy zajęcia tylko przez trzy dni. W tej sytuacji nie mogliśmy się optymalnie przygotować. Teraz po każdym treningu i meczu będziemy jednak wracali na właściwe tory, zwłaszcza pod względem motorycznym – wyjaśnia drugi szkoleniowiec Pogoni.