FOT. MACIEJ KACZANOWSKI
Trzeci z rzędu wyjazd Motoru zakończył się drugim podziałem punktów. Żółto-biało-niebiescy znowu mieli rywala na widelcu, bo prowadzili już 2:0. Niestety w 10 minut roztrwonili przewagę i spotkanie zakończyło się remisem 2:2.
Goście objęli prowadzenie w 21 minucie. Niepotrzebna „zabawa” obrońców w polu karnym zakończyła się przechwytem Kamila Stachyry. „Kapi” po chwili stanął oko w oko z bramkarzem rywali i bez problemów skierował piłkę do siatki. Niedługo później groźnie z rzutu wolnego uderzał Przemysław Szkatuła, a wracający na stare śmieci Krzysztof Żukowski (jeszcze w poprzednim sezonie zakładał koszulkę Karpat – red) z problemami odbił strzał rywala.
Gospodarze dążyli do szybkiego wyrównania, ale w 29 minucie nadziali się na kontrę. Wydawało się, że niebezpieczeństwo zostało zażegnane, bo Motor wywalczył „tylko” rzut rożny. Dośrodkowanie na gola zamienił jednak Remigiusz Szywacz i wydawało się, że trudny wyjazd do Krosna zakończy się dla ekipy z Lublina bardzo przyjemnie.
Niestety dwie bramki straty wcale nie zniechęciły miejscowych. Już w 36 minucie zrobiło się tylko 1:2. Bartłomiej Buczek skorzystał z dobrej centry Szkatuły i z około ośmiu metrów zaskoczył Żukowskiego. W odpowiedzi ładną, dwójkową akcję przeprowadzili Filip Drozd i Stachyra. Pierwszy podawał, a drugi nie przymierzył najlepiej, bo piłka poszybowała nad poprzeczką. Nie udało się Motorowi, a gola do szatni zdobyły Karpaty. Znowu świetną piłkę w pole karne posłał Szkatuła, tam idealnie odnalazł się Andrij Nikanowicz i przerzucił piłkę nad bramkarzem gości.
Po przerwie kibice nie obejrzeli już żadnego trafienia. Klarownych okazji także nie było tak dużo. Kilka razy „szarpnął” Marcin Michota, ale brakowało mu wykończenia. W końcówce szansę na trzecie trafienie dla Karpat zmarnował były napastnik Motoru Marek Fundakowski. Okazję miał jeszcze Aleksander Komor, jednak jego uderzenie bezpośrednio z rzutu wolnego trafiło idealnie do „koszyczka” bramkarza rywali.
Karpaty Krosno – Motor Lublin 2:2 (2:2)
Bramki: Buczek (36), Nikanowicz (45) – Stachyra (21), Szywacz (29).
Karpaty: Stępień – Telesz, Jarząb, Balul, Szkatuła, Nikanowicz, Skiba (78 Krzysztoń), Piątkowski, Kasza (68 Siepierski), Żak, Buczek (60 Fundakowski)
Motor: Żukowski – Falisiewicz, Komor, Gieraga, Dykij, Drozd (78 Prusinowski), Król, Szywacz, Myśliwiecki, Michota, Stachyra.
Żółte kartki: Fundakowski, Nykanovich – Michota, Komor, Szywacz, Żukowski.
Sędziował: Arkadiusz Łaszkiewicz (Zamość).
Widzów: 900.
W SKRÓCIE
Pięć zamiast dziewięciu
Gdyby piłkarze Motoru lepiej potrafili pilnować wyniku, to byliby zdecydowanym liderem grupy lubelsko-podkarpackiej. Niestety, drugi raz w krótkim odstępie czasu podopieczni trenera Dominika Nowaka nie zdołali utrzymać prowadzenia. W Rzeszowie wygrywali z Resovią 1:0, ale stracili gola w czwartej minucie doliczonego czasu gry. W sobotę w groźnie było jeszcze gorzej, bo ekipa z Lublina po 30 minutach miała w zapasie dwie bramki. Karpaty zdołały w zaledwie 10 minut odrobić straty i spotkanie zakończyło się remisem 2:2. Efekt? Żółto-biało-niebiescy zamiast kompletu dziewięciu punktów z trzech wyjazdów przywieźli tylko pięć „oczek”. Udało się wygrać jedynie w Chełmie (4:1). Za tydzień Kamil Stachyra i spółka zmierzą się w Świdniku z tamtejszą Avią. Druga Stal Rzeszów podejmuje Resovię. Kolejna strata punktów może kosztować Motor utratę pozycji lidera.
Zadowolone Karpaty
– Na pewno przy prowadzeniu 2:0 zabrakło nam konsekwencji. Musimy zwrócić jeszcze większą uwagę na stałe fragmenty gry. W Krośnie straciliśmy w ten sposób obie bramki. Poza tym rywale z akcji nie zagrażali nam zbyt często. Cieszy, że przywieźliśmy punkt z trudnego terenu, chociaż mogło być lepiej – wyjaśnia Dominik Nowak, opiekun klubu z Lublina.
– Jeżeli odrabia się dwie bramki straty i doprowadza do remisu z takim rywalem, jak Motor, to na pewno trzeba być zadowolonym z wyniku. Zabrakło nam dobrej gry w defensywie, bo pierwszy gol dla rywali na pewno był prezentem z naszej strony. Rozdajemy ich ostatnio zdecydowanie za dużo. Po przerwie zabrakło nam przede wszystkim siły ognia w ataku, zagrożenie stwarzaliśmy głównie po stałych fragmentach gry – mówi na oficjalnej stronie internetowej klubu z Krosna trener Czesław Owczarek.