Prawdziwie hokejowym wynikiem zakończyło się piąte spotkanie Legii Warszawa w tegorocznej edycji Champions League. Mistrzowie Polski przegrali w Dortmundzie z Borussią 4:8, ale zachowali szanse na trzecie miejsce w grupie i awans do Ligi Europy.
Po pierwszym, przegranym 0:6, starciu z Borussią nie było chyba nikogo, kto wierzyłby w strzelenie przez Legię czterech goli w rewanżu. Na Signal Iduna Park zobaczyliśmy jednak nowy, odmieniony zespół mistrzów Polski. Skuteczny, grający bez kompleksów, nie bojący się ryzyka. Na znajdującą się w znakomitej formie Borussię to było jednak za mało. Podopieczni Thomasa Tuchela pewnie zwyciężyli 8:4, choć na początku pachniało sensacją.
W 10 min prowadzenie Legionistom kapitalnym strzałem zewnętrzną częścią stopy dał Aleksandar Prijović. Między 17 a 20 min gospodarze trafili jednak trzykrotnie, pokazując, kto jest tu faworytem. Legia nie zamierzała się jednak poddawać. W 24 min znów błysnął Prijović. Pięć minut później ten sam zawodnik mógł doprowadzić do wyrównania, ale z bliska ostemplował poprzeczkę. Borussia wyszła z kontrą, a Ousmany Dembele strzelił gola, ostatecznie odbierając warszawiakom nadzieje na ugrane choćby remisu.
Jeszcze przed przerwą piątą bramkę dla Borussii strzelił Marco Reus. Festiwal strzelecki był kontynuuowany w drugiej połowie. Ostatecznie spotkanie zakończyło się rezultatem 8:4, a obie ekipy pobiły kilka rekordów Ligi Mistrzów: 5 najszybciej strzelonych goli w 25 minut, pierwszy raz siedem goli w jednej połowie, pierwszy raz 12 goli w meczu.
- Wygraliśmy, ale cała drużyna nie zagrała dobrego spotkania. To fakt, że strzeliliśmy osiem goli, to cieszy, ale czeka nas poważna rozmowa o grze w defensywie. Kiedy tracisz cztery gole na własnym stadionie, to nie jest to dobra sprawa - stwierdził Reus, który w pierwszym występie po kontuzji ustrzelił hat-tricka.
Mimo czwartej porażki i fatalnego bilansu bramkowego, Legia wciąż może awansować do fazy grupowej Ligi Europy. Wystarczy, że za tydzień ogra na własnym boisku Sporting Lizbona.
- Doświadczenie, jakie zbieramy w takich meczach jest ogromne. Tego nie da się opisać. Jestem przekonany, że te lekcje nie pójdą na marne. Wrócimy silniejsi, mocniejsi. Tak, by grać jak równy z równym z takimi przeciwnikami. Graliśmy odważnie – czemu miało być inaczej?W szatni powiedziałem zawodnikom, że wrócimy tutaj za jakiś czas. Głowa do góry, przyjęcie na klatę tego, co się stało i ta nauka. To doświadczenie, ten szybki rytm meczu, trzeba teraz przenieść na ligę. Z taką intensywnością jak dzisiaj będziemy trudni do zatrzymania. To cel – najważniejsze rzeczy z Ligi Mistrzów UEFA przenieść na ligę polską. To byłoby z korzyścią dla całej LOTTO Ekstraklasy - stwierdził na pomeczowej konferencji szkoleniowiec Legii Jacek Magiera.
Borussia Dortmund - Legia Warszawa 8:4 (5:2)
Bramki: Kagawa (17, 18), Sahin (20), Dembele (30), Reus (32, 52, 90+2), Passlack (81) - Prijović (10, 24), Kucharczyk (57), Nikolić (83).
Borussia: Weidenfeller - Rode, Ginter, Bartra (62 Durm), Passlack - Sahin (70 Aubameyang) - Pulisic, Castro, Kagawa, Dembele (72 Schuerrle) - Reus
Legia : Cierzniak - Bereszyński, Czerwiński, Pazdan, Rzeźniczak - Kucharczyk, Kopczyński, Guilherme (55 Jodłowiec), Vadis (75 Nikolić) - Radović, Prijović (69 Wieteska).
Żółte kartki: Ginter - Odjidja Ofoe, Pazdan.