Wicelider po rundzie jesiennej zostawił wszystkie punkty w Łęcznej. Tamtejszy Górnik II pokonał Powiślaka hokejowym wynikiem 5:3
Rezultat w 12 minucie otworzył Bartłomiej Greniuk, ale później ekipa z Końskowoli wcale nie radziła sobie źle. Potwierdzeniem był też wynik. Jeszcze przed przerwą Patryk Grzegorczyk wyrównał z rzutu karnego, a po zmianie stron także celnym strzałem z 11 metrów wyprowadził swój zespół na prowadzenie.
W kolejnych fragmentach walka była zacięta. Nikola Talimdzioski strzelił na 2:2, ale dosłownie kilkadziesiąt sekund później odpowiedział Damian Kopeć. I znowu wydawało się, że piłkarze Łukasza Gizy jednak zakończą zawody w lepszych humorach. Tymczasem końcówka należała do zielono-czarnych, którzy zdążyli zdobyć jeszcze trzy bramki i odwrócić losy zawodów. Przyjezdni musieli sobie radzić bez: Grzegorza Fualrskiego i Rafała Gizińskiego. „Gizmen” nie chciał jednak tłumaczyć porażki kadrowymi osłabieniami.
– Górnik na pewno będzie mocniejszy niż w pierwszej rundzie, to dobry zespół. My jednak mieliśmy sporo dobrych momentów. Początek nam nie wyszedł, ale między 20, a 65 minutą naprawdę można było być zadowolonym. Co stało się później? Za bardzo się rozjechaliśmy. Chodzi mi o to, że były zbyt duże przestrzenie między poszczególnymi formacjami. Nie robimy jednak tragedii z tego wyniku i walczymy dalej – zapewnia Łukasz Giza.
Górnik II Łęczna – Powiślak Końskowola 5:3 (1:1)
Bramki: Greniuk (12, 90), Talimdzioski (57, 79), Ilczuk (66) – Grzegorczyk (41, 55-obie z rzutów karnych), Kopeć (58).
Górnik: P. Rojek – Jaroszyński (80 J. Rojek), Szczerba, Pacek, Fiedeń, Aftyka, Greniuk, Ilczuk, Najda (46 Orysz), Suchanek, Talimdzioski.
Powiślak: Żuber – Wankiewicz, Grzegorczyk, Antoniak, Leszczyński, Banaszek (81 Dutkowski), Sułek (65 Miazga), Mietlicki, Kopeć, Kłyk, Pięta (70 Kamola).
Żółte kartki: Ilczuk, Szczerba – Wankiewicz, Grzegorczyk, Banaszek, Miazga.
Sędziował: Paweł Tucki (Zamość).