Trzy punkty są, ale styl pozostawia wiele do życzenia. Hetman Zamość pokonał w sobotę na swoim boisku ostatnie w tabeli Roztocze Szczebrzeszyn tylko 3:2.
To był wyjątkowy mecz dla duetu trenerów gości. W końcu Jacek Szczyrba i Wiesław Wieczerzak trochę czasu w klubie z Zamościa spędzili. Byli też blisko sprawienia dużej niespodzianki. A początkowo zupełnie nic tego nie zapowiadało. Już w dziewiątej minucie Michał Paluch dostał dobre podanie od Rafała Kycki i pewnym strzałem otworzył wynik. Później ten sam duet jeszcze raz rozmontował defensywę rywali, ale górą był już golkiper Roztocza.
Do przerwy było skromnie 1:0. Szybko po zmianie stron podopieczni Jacka Ziarkowskiego podwoili swój dorobek. Faulowany w szesnastce gości był Piotr Stefański, a rzut karny na gola zamienił Szymon Solecki. W tym momencie wydawało się, że to koniec emocji i nic złego Hetmanowi się już nie stanie. Tymczasem coraz śmielej poczynali sobie przyjezdni. Po godzinie gry świetną interwencją skórę kolegom uratował Kacper Skrzypek. Niedługo później musiał już sięgnąć do siatki. Po rzucie rożnym na listę strzelców wpisał się Michajło Kaznocha.
Zamościanie odpowiedzieli za sprawą Patryka Miedźwiedzia. Nastolatek skorzystał z asysty Palucha i zaliczył premierowe trafienie w IV lidze. Na dodatek dorzucił jeszcze ekstra „cieszynkę”, bo po zdobytej bramce wykonał efektowne salto. W 90 minucie znowu zrobiło się nerwowo. Roztocze drugi raz złapało kontakt z przeciwnikiem. Tym razem Skrzypka pokonał Jakub Bubiłek. Arbiter do regulaminowego czasu gry dorzucił pięć minut, ale drużyna trenera Ziarkowskiego nie dała sobie już wydrzeć wygranej.
– To dla mnie wielkie nieporozumienie, jak można w kilka dni zagrać aż tak zupełnie różne mecze. Dopiero był piękny remis w Łęcznej, a teraz brzydkie zwycięstwo z Roztoczem – mówi Piotr Welcz, dyrektor sportowy ekipy z Zamościa. – Mamy z trenerem Ziarkowskim sporo pretensji do chłopaków o to, co działo się na boisku. Rozmawialiśmy już na gorąco po meczu, ale na pewno wrócimy jeszcze do tematu po niedzieli, bo taka sytuacja nie może się już więcej powtórzyć – dodaje Piotr Welcz.
Chociaż nie zdobyli nawet jednego „oczka” to w zupełnie innych nastrojach byli piłkarze ze Szczebrzeszyna. – Mimo porażki możemy być zadowoleni z tego, jak wyglądało spotkanie. Mecz praktycznie do samego końca był nierozstrzygnięty. Po tym, jak strzeliliśmy na 2:3 było jeszcze parę minut, żeby wyrównać. I przy odrobinie szczęścia mogliśmy ten punkt zdobyć. Z drugiej strony fortuna w kilku sytuacjach też nam sprzyjała, bo rywale mieli trzy „setki”, które zmarnowali. Ogólnie, to jest jednak dobry prognostyk przed finiszem ligi. Jeżeli będziemy grali w ten sposób, to nasz los wcale nie musi być przesądzony – ocenia Jacek Szczyrba, trener Roztocza.
Hetman Zamość – Roztocze Szczebrzeszyn 3:2 (1:0)
Bramki: Paluch (9), Solecki (48-z karnego), Miedźwiedź (84) – Kaznocha (70), Bubiłek (90).
Hetman: Skrzypek – Otręba, Dudek, Świech, Daszkiewicz, Kycko, Solecki, Bednara (73 Miedźwiedź), Stefański (89 Daszek), Nastałek (46 Kuśmierz), Paluch.
Roztocze: Hadło – Szatała, B. Mazur, Zwolak (54 Kaznocha), Klimkiewicz, Wajdyk (80 Tomaszewski), Bubiłek, Strenciwilk, Lavruk, Ł. Kornas (85 W. Mazur), Gałka (63 Ł. Wróbel).
Żółte kartki: Świech – Szatała, Zwolak, Klimkiewicz.
Sędziował: Piotr Jamrowski (Biała Podlaska).