Nie idzie na Wieniawie, nie poszło też przy Al. Zygmuntowskich. Lublinianka w sobotę tylko zremisowała z walczącą o utrzymanie Victorią Żmudź 1:1. Gospodarzy w doliczonym czasie gry uratował Norbert Myszka. Dla zespołu Piotra Molińskiego to bardzo ważny punkt, który pozwolił przeskoczyć w tabeli Sokoła Adamów
Pierwsza połowa była słaba w wykonaniu obu ekip. Lublinianka miała dwie okazje. Najpierw sam przed bramkarzem rywali znalazł się Jakub Baran, ale nie miał pomysłu, jak kończyć akcję. Później po centrze z rzutu rożnego tuż nad poprzeczką strzelał Dominik Ptaszyński.
Znacznie więcej działo się po przerwie. Ofensywę gospodarzy zdecydowanie rozruszał Klim Morenkov, który wykładał piłki kolegom, ale ci nie potrafili wpakować piłki do siatki. Najpierw 18-latek zagrał do Pawła Bielaka, a ten uderzył prosto w bramkarza. Później Morenkov mijał kolejnych rywali, jak slalomowe tyczki, a na koniec podał Baranowi, który z najbliższej odległości jakimś cudem huknął nad poprzeczką. Na koniec po kolejnej akcji rezerwowego klubu z Wieniawy dobrą okazję zmarnował jeszcze Jarosław Milcz.
Kiedy wydawało się, że goli na stadionie przy Al. Zygmuntowskich nie będzie fatalny błąd popełnił Damian Kamola. Źle przyjął sobie piłkę, z czego skorzystał Patryk Pakuła. Wyszedł sam na sam z Maciejem Wrzoskiem i dał gościom sensacyjne prowadzenie. Podopieczni trenera Białka ruszyli do natarcia i od razu powinni nadziać się na kontrę. Bartłomiej Zwolak też stanął oko w oko z bramkarzem gospodarzy jednak zamiast odegrać do lepiej ustawionego Kamila Sawy sam chciał wpisać się na listę strzelców. Przegrał pojedynek z Wrzoskiem. To zemściło się w doliczonym czasie gry, kiedy punkt dla ekipy z Lublina uratował Norbert Myszka.
– Mogliśmy zamknąć mecz w samej końcówce, ale punkt to punkt. I to na tak trudnym terenie. Dlatego musimy szanować ten wynik – mówi Piotr Moliński. – Trzeba przyznać, że wcześniej dopisało nam szczęście, bo przeciwnik miał przynajmniej dwie doskonałe okazje. Później skorzystaliśmy z błędu jednego z zawodników Lublinianki i Patryk Pakuła, jak rasowy napastnik nie zmarnował szansy – dodaje trener zespołu ze Żmudzi.
Niepocieszony po końcowym gwizdku był oczywiście trener Białek. – To był nasz typowy mecz z tej rundy. Mnóstwo sytuacji i niesamowita indolencja strzelecka. A na koniec błąd i bramka z niczego dla rywali. Naprawdę pudłowaliśmy w niesamowitych okolicznościach, nie wiem, co się z nami dzieje. Na szczęście rzutem na taśmę przynajmniej udało się wywalczyć ten jeden punkt – ocenia szkoleniowiec klubu z Wieniawy.
Lublinianka Lublin – Victoria Żmudź 1:1 (0:0)
Bramki: Myszka (90+3) – Pakuła (86).
Lublinianka: Wrzosek – Kośka (46 Dzyr), Ptaszyński, Stępień, Pioś, Bogusz, Waszczyńśki (46 Morenkov), Baran (75 Myszka), Sobiech, Milcz (82 Kuizoła), Bielak (75 Kamola).
Victoria: Furtak – Gregorowicz, Pogorzelec, Paskiv, Brodalski, Kasprzycki (80 Janusz), Krzyżak, K. Sawa, Misztal (72 Zwolak), Furta, Żmuda (60 Pakuła).
Żółte kartki: Milcz – Krzyżak, Gregorowicz, Janusz.
Sędziował: Maciej Łasocha (Biała Podlaska).