Dobrej formy drużyny Pawła Babiarza ciąg dalszy. W środę niebiesko-biali zanotowali siódmy mecz z rzędu bez porażki. Wiosną są drugim obok Hetmana Zamość niepokonanym zespołem. O sile Tomasovii tym razem przekonał się Start Krasnystaw, który dostał lanie 1:6.
O zwycięstwie gospodarzy przesądził kapitalny początek zawodów. W trzy minuty ekipa z Tomaszowa Lubelskiego pozbawiła rywali wszelkich złudzeń. W 11 minucie z rzutu wolnego lekko strzelil Arkadiusz Smoła, ale bramkarz przyjezdnych przepuścił piłkę do siatki.
Minęło kilkadziesiąt sekund i po akcji Jaroslava Poplavki, który „zabawił” się z obroną Startu z bliska do siatki strzelił Ireneusz Baran. Podopieczni Pawła Kamińskiego rozpoczęli grę od środka, wymienili kilka podań, ale na środku boiska szybko stracili piłkę. Ta trafiła przed szesnastkę to Poplavki, a Ukrainiec uderzył po ziemi tuż przy słupku i było po zawodach.
Niedługo później golem odpowiedział co prawda Łukasz Mietlicki jednak później strzelali już tylko niebiesko-biali. Jeszcze przed przerwą Poplavka sam ruszył na całą obronę przeciwnika, ale wjechał w pole karne, jak w masło i spokojnie podwyższył na 4:1. Po przerwie miejscowi dołożyli jeszcze dwa trafienia i ostatecznie zaliczyli najwyższe zwycięstwo w tym sezonie.
– Zagraliśmy naprawdę dobry mecz. Dominowaliśmy od początku, a trzy, szybkie bramki ustawiły ten mecz. Niepotrzebnie straciliśmy gola, ale i tak mamy powody do radości – cieszy się Paweł Babiarz.
Tomasovia Tomaszów Lubelski – Start Krasnystaw 6:1 (4:1)
Bramki: Smoła (11), Baran (12), Poplavka (13, 37), Żerucha (51), J. Szuta (90+1) – Mietlicki (20).
Tomasovia: Waśkiewicz – Orzechowski, D. Szuta, Zozulia, Łeń, Baran (69 Witkowski), Smoła, Mruk (75 Turewicz), Żerucha (56 J. Szuta), Rataj (56 Raczkiewicz), Poplavka (79 Bubeła).
Start: Ziętek – Zieliński (80 Kabasa), Saj, Wojciechowski, Bielak, Szponar (60 Kowalski), Mietlicki, Chariasz, Wójtowicz (55 Dworucha), Kwiatkowski, Drapsa.
Żółte kartki: Smoła, Orzechowski – Mietlicki, Wójtowicz, Bielak, Drapsa.
Sędziował: Piotr Jamrowski (Biała Podlaska).
Budzyński znowu strzela
Do przerwy ani jedna bramka nie padła w starciu Górnika II Łęczna z Lewartem. Goście szybko po zmianie stron załatwili jednak sprawę, bo w 17 minut trzy razy wpisali się na listę strzelców. Znowu w ataku błysnął Michał Budzyński, który zdobył swoje gole numer: dziewięć i dziesięć. Trzeba dodać, że zielono-czarni mieli duże problemy kadrowe. Na ławce zespołu trenera Jacka Fiedenia oprócz drugiego bramkarza Damiana Podleśnego był jeszcze tylko jeden zawodnik – 16-letni Patryk Tomasiak.
Górnik II Łęczna − Lewart Lubartów 0:3 (0:0)
Bramki: Budzyński (48, 62), Fularski (59).
Górnik: Pęksa − Jaroszyński, Bronowicki, Rogala, Pacek, Grzelak, Olszewski, Rojek, Świeca, Cielebąk (75 Tomasiak), Essam.
Lewart: Prusak − Wankiewicz, Budzyński, Michna (72 Stopa), Ponurek, Pokrywka (83 Michałów), Szafrański (79 Gliniak), Bujak (66 Majewski), Najda, Szkutnik, Fularski (68 Flipczuk).
Żółte kartki: Jaroszyński, Olszewski, Rojek, Essam – Ponurek.
Sędziował: Maciej Łasocha (Biała Podlaska).
Musieli wygrać
Huczwa Tyszowce chciała się zrehabilitować za niedawną wpadkę w Rykach i w środę beniaminek swój cel zrealizował. W starciu z innym nowicjuszem – Orlętami Łuków Damian Ziółkowski i jego koledzy wygrali 2:0. Kluczowa dla losów spotkania akcja miała miejsce w 62 minucie. Krzysztof Kierych faulował we własnym polu karnym właśnie Ziółkowskiego, a ten zamienił jedenastkę na pierwszą bramkę. W 72 minucie Tomasz Kłos ustalił wynik. Dzięki temu Huczwa znowu wydostała się ze strefy spadkowej.
Huczwa Tyszowce – Orlęta Łuków 2:0 (0:0)
Bramki: Ziółkowski (63-z karnego), Kłos (72).
Huczwa: Berbecki – Miedźwiedź, Piatnoczka, Denkiewicz, Kwarciany, Dworak (46 Kłos), Baran, Markowski (60 Walentyn), Krosman, Droździel (58 Świątek), Ziółkowski.
Orlęta: Karpiński – Goławski, Kierych (69 Tucki), Bulak, Ebert, Siemieniuk, Sowisz (82 Kurowski), Skwarek, Matuszewski (55 Czerski), Soćko (55 Purzycki), Łukasiewicz.
Żółte kartki: Droździel – Goławski, Sowisz, Matuszewski.
Sędziował: Jakub Prończuk (Chełm).
Wreszcie radość w Kocku
Pierwsza wygrana w tym roku Polesia! Zespół Grzegorza Białka pokonał ostatni MKS Ryki 4:1, chociaż miał znacznie więcej sytuacji. Najważniejsze były jednak trzy punkty, które pozwoliły beniaminkowi zbliżyć się do bezpiecznej strefy tabeli na cztery „oczka”. Przed ekipą z Kocka kolejny mecz z gatunku o sześć punktów. Tym razem w Łukowie (niedziela, godz. 17).
Polesie Kock – MKS Ryki 4:1 (2:0)
Bramki: Bielecki (3, 53), Waszczyński (29, 70) – Wasilewski (75).
Polesie: Kasperek – Dobosz, Kamiński, Golda Misiarz, Adamczuk, Barnor, Maciej Skrzypek, Bielecki (75 Drewienkowski), Waszczyński (82 Król), Cybul (80 Majcher).
MKS: Mróz – Gąska, Przybysz (33 Łukasik), W. Kępka (46 P. Osojca), D. Osojca, Wasilewski, Leonarcik (75 Kuchnio), Jędrzejewski, Szwed (83 Fałdyga), Darnia (80 Długaszek), Kazimierak.
Żółte kartki: Adamczuk, Barnor (Polesie)
Sędziował: Rafał Reszka (Lublin).
Powiślak na piątkę
W pierwszych pięciu kolejkach rundy wiosennej Kłos Chełm stracił zaledwie jedną bramkę. I to z rzutu karnego. Ostatnio defensywa drużyny Roberta Tarnowskiego została jednak wystawiona na bardzo ciężkie próby. Najpierw Kłos dostał szóstkę w starciu z Hetmanem Zamość, a w środę piątkę od Powiślaka Końskowola. Podopieczni Łukasza Gizy szybko otworzyli wynik, a tuż po przerwie zamknęli zawody dwoma kolejnymi trafieniami. Ciekawie zrobiło się jednak w samej końcówce, bo goście za sprawą Pawła Fornala doprowadzili do wyniku 3:2. Emocje skończyło się jednak błyskawicznie, bo Powiślak szybko wybił przeciwnikowi z głowy myśli o odwróceniu losów spotkania dwoma, kolejnymi bramkami.
Powiślak Końskowola – Kłos Chełm 5:2 (1:0)
Bramki: Gil (5), Dudkowski (47), Koprucha (53, 89), O. Leszczyński (88) – Fornal (70, 86).
Powiślak: Zolech – Antoniak, Grzegorczyk (73 Łukaszuk), Krzysztoszek, Kazubski, Dudkowski (90 Dawid Kuśmierz), Bogusz, Pięta (90 Murat), Nikiczuk (58 O. Leszczyński), Koprucha, Gil (66 Kamola).
Kłos: Mucha – Huk, Flis, Kowalski, Stepaniuk, Rak (46 Szaran), Kamola, Drzewicki (46 Król), Foranal, Damian Kuśmierz, Bala.
Żółte kartki: Pięta – Stepaniuk, Rak.
Sędziował: Mariusz Słoboda (Zamość).
Kartki zamiast goli
Łada w tym roku należy do najskuteczniejszych drużyn w IV lidze. W sześciu meczach drużyna z Biłgoraja zdobyła aż 19 goli. W środę nie udało się jednak poprawić tego dorobku, bo podopieczni Bartłomieja Kowalika bezbramkowo zremisowali z Victorią Żmudź. Zamiast bramek kibice oglądali mecz walki i festiwal kartek, bo sędzia ukarał w sumie aż dziewięciu zawodników.
Łada 1945 Biłgoraj – Victoria Żmudź 0:0
Łada: Szawara – Raduj, Kuliński, Chmura, Myszak (90 Hanas), Nawrocki (46 Oleksiuk), Krzyszycha, Birut, Czok (88 Paćkowski), Skubis (65 Nesterenko), Dorosz.
Victoria: Porzyc – K. Sawa, Paskiv, Pogorzelec, Przychodzień, Misztal, Stańczykowski, Brzozowski (87 Fronc), Furta, Kuczyński (69 Ścibior), Lecki (68 J. Sawa).
Żółte kartki: Dorosz, Myszak, Nawrocki, Nesterenko, Szawara – Stańczykowski, Ścibior, Brzozowski, Przychodzień.
Sędziował: Arkadiusz Wróbel (Biała Podlaska).