

Rozmowa z Tomaszem Zającem, trenerem Tura Milejów

- Jak podsumuje pan miniony sezon w wykonaniu Tura Milejów?
– Ten sezon składał się z dwóch różnych rund. Na początku nie znaliśmy tej ligi, dotarliśmy się i zaliczyliśmy dobry start. Później jednak przyszedł kryzys i wpadki, jak chociażby przegrana z Sokołem Konopnica. To zepchnęło nas na czwarte miejsce. Zarząd postanowił wymienić trenera i powierzyć drużynę mojej osobie oraz Karolowi Kowalewskiemu. Dla mnie ten ruch władz Tura był zaskoczeniem, ale postanowiłem podjąć się tej misji. Druga runda, już pod moją wodzą, była jeszcze cięższa niż jesienna. Inaczej na nas patrzono, mocno mobilizowano się na spotkania przeciwko nam, a jednak udało nam się wygrać 14 z 15 spotkań. Gdyby nie mój błąd taktyczny w meczu z Polesiem Kock, gdzie zbyt mocno się cofnęliśmy, to tamte zawody również zakończyłyby się naszym triumfem.
- Czy ciężko jest łączyć rolę trenera z rolą zawodnika?
– Na pewno jest ciężej, niż gdybym tylko grał. Do pewnego poziomu można jednak łączyć obie funkcje. Myślę, że tym poziomem jest IV liga. Sam zresztą zastanawiam się jak to będzie wyglądało ligę wyżej. Jestem jednak na to gotowy. Budujemy szeroką kadrę i mam nadzieję, że inni zawodnicy również będą na swoje barki brać ciężar zdobywania bramek.
- Olbrzymim plusem jest to, co dzieje się wokół Tura Milejów. Przez część rundy wiosennej graliście na świeżo oddanym obiekcie, który może imponować swoją nowoczesnością.
– Nasz stadion jest piękny, nawet nie tylko jak na tę ligę. W Milejowie jest olbrzymi głód na piłkę, co widać było po ostatnich domowych meczach. Kibice musieli oglądać je na stojąco, bo tylu fanów chciało nas dopingować. Myślę, że w futbol w Milejowie warto inwestować.
- Jakie są cele Tura w IV lidze?
– Na warunki w okręgówce nie mogliśmy narzekać. Zarząd i sponsorzy starali nam się pomagać. Nie chcę jednak przesadzać, bo nie ma u nas kolosalnych sum. W IV lidze na pewno nie będziemy hegemonami finansowymi. Nie chcę być mało ambitny, więc nie będę mówił, że chcę się tylko utrzymać. Moim celem jest rozwijanie naszego modelu gry. Marzy mi się zostanie czarnym koniem tej ligi.
- Pojawiają się marzenia o III lidze?
– Dopiero będziemy rozmawiać z zarządem i określać cele na kilka lat. Pragniemy budować metodą małych łyżeczek i nie robić wielkich zapewnień. Były już kluby, które rozdawały pieniądze, a później miały problem. W Turze wszystko jest budowane spójnie i logicznie. Będziemy mieli mieszankę rutyny z młodością. Na pewno nie będziemy chłopcami do bicia. Potencjał infrastrukturalny mamy olbrzymi, zaraz zostanie oddany u nas balon, który też wprowadzi klub na jeszcze wyższy poziom. Milejów to mniejsza miejscowość, ale widać, że można tu zrobić wiele dobrego.
