To będzie już ostatnie ligowe spotkanie Górnika w tym roku. Jeśli gospodarze je wygrają, zimowe przygotowania powinny przebiegać spokojnie. W przeciwnym razie w zespole może nastąpić duże trzęsienie ziemi.
– Byłem na tym meczu w Ostrowcu Świętokrzyskim – przyznaje szkoleniowiec "zielono-czarnych” Tadeusz Łapa. – Trzeba przyznać, że gospodarze zwyciężyli trochę niezasłużenie. Przy stanie 0:0 sędziowie nie uznali bramki, odgwizdując pozycję spaloną. Zabrzanie mieli więcej z gry, ale widać, że ostatnio w ich poczynaniach coś się zacięło. W efekcie stracili dwa idiotyczne gole i zeszli z boiska pokonani.
Dzięki zdobyciu pełnej puli zespół Roberta Kasperczyka odskoczył od strefy spadkowej. Z kolei podział punktów, tylko nieznacznie poprawił położenie łęcznian. Wystarczy, że w środę nie uda się pokonać KSZO, a inni przeciwnicy z dołu tabeli znowu dopiszą sobie punkty, by zimę spędzić pod kreską.
– Takiego scenariusza nie bierzemy pod uwagę, naszym celem będzie zwycięstwo i miejsce w bezpiecznej strefie – deklaruje trener Łapa. – Czy nie obawiam się zbyt dużej presji? Nie, taki jest zawód piłkarza. Zawodnicy wiedzą, że są obserwowani i wkrótce ich praca zostanie oceniona.
To normalne. Przed meczem z Widzewem też było duże ciśnienie i udało się je wytrzymać. Mamy swój sposób na KSZO, a myśląc o wygranej, trzeba będzie zaatakować. Oby tylko boisko nie było zbyt grząskie. Ostatnio przecież cały czas pada.
W drużynie gospodarzy można spodziewać się kilku zmian. Po chorobie powinien wrócić już Krzysztof Kazimierczak, w ofensywie będący groźniejszym graczem od Krzysztofa Radwańskiego. Być może z Belgradu, po śmierci mamy, dojedzie także Veljko Nikitović.
Ponadto na miejsce w składzie może liczyć Rafał Niżnik. Duża ochotę do gry powinien wykazywać również Prejuce Nakoulma, którego wciąż podglądają wysłannicy poznańskiego Lecha. Na anginę ropną rozchorował się natomiast Dawid Sołdecki.
Ale bez względu na osłabienia i kto wyjdzie w podstawowej jedenastce, Górnik to spotkanie po prostu musi wygrać. Dlatego rywale z KSZO, mający dwa dni mniej odpoczynku od miejscowych, nie ukrywają, że cieszyć się będą nawet ze zdobycia remisu.