(MACIEJ KACZANOWSKI)
Piłkarze GKS Bogdanka grają wiosną bardzo chimerycznie. Potrafili pokonać silne zespoły Kolejarza Stróże i Zawiszy Bydgoszcz, ale zgubili punkty z walczącymi o utrzymanie Dolcanem Ząbki, GKS Katowice oraz Wisłą Płock. Radosław Bartoszewicz wierzy jednak w awans do T-Mobile Ekstraklasy.
– Rzeczywiście, ale do końca sezonu zostało aż siedem kolejek, a z Pogonią i Niecieczą gramy u siebie. Wszystko może się jeszcze zdarzyć.
• Jakie były przyczyny porażki z Wisłą Płock?
– Nie chce oceniać innych, ale fakty są takie, że Wisła strzeliła trzy bramki, a straciła tylko jedną. Szkoda, bo ostatnio gramy naprawdę fajny futbol. Stać nas na to, żeby wygrywać też na wyjazdach.
• W drugiej połowie zaczęliście grać lepiej, stworzyliście sobie kilka niezłych sytuacji, ale zamiast strzelić gola, straciliście.
– "Nafciarze” mieli sporo szczęścia, bo długimi fragmentami "siedzieliśmy” na nich, stwarzaliśmy sobie mnóstwo dogodnych sytuacji, ale seryjnie je marnowaliśmy. W końcówce było gorąco. Przy stanie 2:1 dla gospodarzy sędzia nie podyktował ewidentnego karnego dla nas, po zagraniu ręką jednego z piłkarzy Wisły. Później niepotrzebna strata Jacka, kontra i zrobiło się 1:3. Ten gol podciął nam skrzydła. Dokąd przegrywaliśmy tylko jedną bramką, wierzyliśmy, że możemy zainkasować nawet trzy punkty.
• Wychodzi na to, że lepiej gra się wam z silnymi zespołami. Te teoretycznie słabsze jakoś wam nie leżą.
– Tak się złożyło, ale nie wiem, gdzie upatrywać przyczyny.
• Po 27 serii gier czołówka się wyklarowała. W tej chwili jest siedem zespołów, które walczą o awans. Kto za rok zagra w ekstraklasie?
– Odpowiem na to pytanie za siedem kolejek.
• Wierzy pan w awans Bogdanki?
– Jakbym nie wierzył, to bym nie grał. Fajnie, że mamy taki cel, do ostatniej chwili będziemy walczyli o to, żeby go zrealizować. Walka o awans nas mobilizuje.
• Jeżeli chcecie wywalczyć promocję, musicie wygrywać praktycznie w każdym meczu. W niedzielę zagracie z Arką Gdynia, która ma podobne plany.
– Dlatego ten mecz zapowiada się tym bardziej ciekawie. Mam nadzieję, że na trybunach pojawi się sporo kibiców, którzy dopingiem poniosą nas do zwycięstwa w tym arcyważnym spotkaniu.
• Patrząc na wasz skład wydaje mi się, że to najsłabsza Bogdanka od momentu powrotu do pierwszej ligi. Wyniki jednak temu przeczą.
– Nazwiska nie grają. U nas każdy myśli o zespole, a nie o własnym interesie. Wspólnie gramy, realizujemy ten sam cel i pracujemy na drużynę. Nigdy nie było problemów z atmosferą, ale teraz jest zdecydowanie najlepsza. Nawet w trudnych momentach, gdy przegrywamy, komuś coś nie wyjdzie, nie mamy do siebie pretensji, ale doradzamy nawzajem, co zrobić, żeby następnym razem było lepiej.
• Po zakończeniu sezonu kończy się panu kontrakt. Bierze pan pod uwagę pozostanie w Łęcznej?
– Jestem tutaj już pięć lat, świetnie się czuję, więc dlaczego nie? Tym bardziej, że zawsze byłem dumny, z tego, że gram w Łęcznej. Jeżeli klub wyjdzie z propozycją nowego kontraktu, bardzo poważnie ją rozważę.