Reprezentacja Polski mimo porażki w Kopenhadze 0:4 jest w znakomitej sytuacji przed końcówką eliminacji. Już dziś w meczu z Armenią (godz. 18) może zapewnić sobie awans na mundial. Transmisja na żywo w Polsacie
Bolesna porażka z Danią wciąż jest w naszych głowach, ale mimo tego od lat polska kadra nie była tak blisko awansu na wielką imprezę przed dwiema ostatnimi kolejkami. Trzy punkty przewagi nad goniącymi nas reprezentacjami Czarnogóry i Armenii sprawiają, że wszystko jest w głowach i nogach naszych piłkarzy, zapewniając im olbrzymi komfort.
– Jesteśmy blisko, ale nie podpalamy się. Mecz w Kopenhadze jest dla nas przestrogą. W tamtym spotkaniu nie było elementu, który by dobrze funkcjonował. Niemal nic nam nie wychodziło ani w ofensywie, ani w defensywie. Nie stworzyliśmy sobie żadnej klarownej sytuacji do strzelenia gola. Fizycznie też wyglądaliśmy gorzej od Duńczyków. To był najgorszy mecz za kadencji Adama Nawałki. Gorzej być już naprawdę nie może – przekonuje, wracając do bolesnych wspomnień sprzed miesiąca, Kamil Glik.
Stoper Monaco dziś znów będzie szefował polskiej defensywie, która prawdopodobnie zagra w identycznym zestawieniu, jak w ostatnim meczu z Kazachstanem. Wątpliwości dotyczą tylko lewej obrony. Wobec kontuzji Artura Jędrzejczyka, jedynym nominalnym zawodnikiem na tą pozycję jest Maciej Rybus, który ostatnio zmagał się z urazem. Udało mu się co prawda wyleczyć na czas, ale gdyby selekcjoner uznał, że nie jest jeszcze gotowy, może zdecydować się na alternatywne rozwiązanie, jak przesunięcie na lewą stronę Bartosza Bereszyńskiego bądź Tomasza Kędziory, a nawet Thiago Cionka.
Najważniejszą wiadomością jest jednak powrót do kadry Grzegorza Krychowiaka, który ze względu na brak występów w PSG, na ostatnie zgrupowanie w ogóle nie był powołany. Po transferze do West Bromwich Albion nadrobił jednak zaległości, wrócił do niezłej dyspozycji i dziś wspólnie z Piotrem Zielińskim powinien rządzić w środku pola.
Polacy są zdecydowanym faworytem, ale nie mogą pozwolić sobie na zlekceważenie przeciwnika. To będzie prawdopodobnie równie ciężkie spotkanie, jak mecz z Kazachstanem na inaugurację eliminacji. Rywale wydali nam wówczas prawdziwą wojnę, ostatecznie wyszarpując remis 2:2.
– Jedziemy na trudny teren i zdajemy sobie sprawę. Będziemy gotowi na ciężki bój i tym razem nie damy się głupio prowokować. Musimy udowodnić swoją wyższość nad rywalami i przyklepać awans na mistrzostwa świata – kończy Glik.
Kiedy wywalczymy awans?
Czterech punktów potrzebuje reprezentacja Polski, żeby zapewnić sobie awans na mundial, bez oglądania się na przeciwników. Jeżeli mecz Czarnogóry z Danią zakończy się remisem, bilety do Rosji możemy przyklepać już dzisiaj, pod warunkiem ogrania Armenii. Każdy inny wynik niż zwycięstwo w Erywaniu sprawi, że o awans będziemy musieli bić się do ostatniego meczu. Tak będzie również, jeśli w Podgoricy zwycięży Czarnogóra bądź Dania.