W derbach województwa lubelskiego lepsi okazali się gracze z Białej Podlaskiej. Szczypiorniści AZS AWF pokonali w hali Globus AZS UMCS Lublin 33:25.
– Choć kilku z nich zaczęło już trenować po urazach, nie chciałem ryzykować. Przed nami jeszcze siedem ważnych spotkań – tłumaczy Mieczysław Granda.
Jedynie przez pierwszy kwadrans lublinianie nawiązywali wyrównaną walkę z wyżej notowanym rywalem. W 16 min do remisu 6:6 doprowadził Sylwester Kwaśniewski. Od tego momentu na parkiecie zaczęli rządzić goście. W ciągu pięciu minut bialczanie zdobyli aż pięć bramek (11:6).
Do bramki AZS UMCS dwukrotnie trafiali Emil Kożuchowski i Mateusz Kamys oraz Paweł Franczuk. Przewagę pięciu goli akademicy utrzymali do końca pierwszej części.
W drugiej odsłonie drużyny grały praktycznie bramka za bramkę. Ostatecznie goście zdołali jeszcze powiększyć wygraną. – Wynik spokojnie mógł być wyższy, gdyby nasi nie grali "na stojąco” – uważa Wojciech Horeglad, kierownik AZS Biała Podlaska.
– Przyjechaliśmy po dwa punkty, które zasłużenie wywalczyliśmy. Martwi kontuzja obrotowego Mateusza Antolaka. Szczegółowe badanie powinno dać odpowiedź, co tak naprawdę stało się z jego barkiem. – Nawet, gdybyśmy wystąpili w pełnym składzie, nie udałoby się wygrać. Być może rozmiary porażki byłyby mniejsze – uważa trener Granda.
AZS UMCS Lublin – AZS AWF Biała Podlaska 25:33 (11:16)
UMCS: Misztal, Denis – Sapała, Kwaśniewski 2, Lewtak 5, Kołtowski, Paszko, Butryn 1, Raczyński 1, Kondraciuk, Goral 10, P. Jabłoński 1, Pacholik 2, Figlarski 3. Kary: 8 minut.
AZS: Paczkowski, Adamiuk, Herod – Kamys 5, Antolak 1, Dębowczyk, Pezda 3, Kożuchowski 4, Kieruczenko 6, Makaruk 1, Franczuk 5, Parafiniuk 2, Prokopiuk 3, Fryc 3. Kary: 12 minut.