MKS Perła Lublin udanie rozpoczął rundę rewanżową i pokonał Start Elbląg. Mistrzynie Polski miały jednak sporo problemów z odniesieniem zwycięstwa
Powrót do ligowej rzeczywistości okazał się dość bolesny, ponieważ Perła w sobotnim spotkaniu ze Startem nie zachwycała i w wielu momentach mocno cierpiała. Na koniec jednak zrealizowała cel i zdobyła trzy punkty. A słabszy styl tego zwycięstwa? Sytuację można usprawiedliwić długą przerwą w rozgrywkach, trudnymi treningami czy brakiem kontuzjowanej Kingi Achruk. Ten zespół stać na inną grę i za kilka tygodni pewnie będzie wyglądał znacznie lepiej.
W grze Perły od pierwszych minut raziła spora niedokładność. W początkowej fazie głównym atutem gospodyń była Sylwia Matuszczyk. Kołowa Perły kończyła akcje w ataku pozycyjnym, ale również świetnie biegała do kontry. W efekcie już w 8 min mistrzynie Polski prowadziły 4:2, a trener Andrzej Niewrzawa wziął przerwę na żądanie. Po niej elblążanki zaczęły lepiej grać i w 15 min po rzucie Justyny Świerczek wyszły na prowadzenie. Od tego momentu mecz stał się już bardzo wyrównany, a wynik niemal przez cały czas oscylował wokół remisu. Z końcówki pierwszej połowy warto zapamiętać postawę Anety Łabudy. Skrzydłowa reprezentacji Polski popisała się kilkoma akcjami, po których ręce same składały się do oklasków.
Drugą część meczu znacznie lepiej zaczął Start, który w 33 min prowadził już 12:9. To mógł być kluczowy moment spotkania, ale losy zawodów odmieniły Łabuda, Matuszczyk i Marta Gęga. Zwłaszcza te dwie ostatnie znakomicie ze sobą współpracowały. Po ich akcji w 41 min Perła odzyskała prowadzenie. Długo jednak nie udawało się go powiększyć, ponieważ brakowało skupienia w defensywie.
Lublinianki dwa razy dały się zaskoczyć m.in. skrzydłowym, które bez problemów wbiegły na koło i zdobyły swoje bramki. Decydującym momentem była jednak końcówka spotkania, kiedy na ławce kar wylądowała najpierw Patrycja Świerżewska, a chwilę potem Hanna Yashcuk. Start, grający w podwójnym osłabieniu, zaczął tracić łatwo bramki, co pozwoliło Perle ostatecznie zapewnić sobie zwycięstwo. – Pamiętajmy, że przez dwa miesiące nie graliśmy ligowego spotkania. Cieszy mnie na pewno mała liczba straconych bramek. Zabrakło nam trochę luzu w ataku, a kilka podań było zbyt ryzykownych. Ostatecznie jednak najważniejsze jest zwycięstwo – mówi Robert Lis, opiekun Perły.
MKS Perła Lublin - EKS Start Elbląg 22:17 (9:10)
MKS Perła: Gawlik, Bešen - Łabuda 6, Matuszczyk 6, Gęga 5, Rosiak 3, Urtnowska 1, Kowalska 1, Nestsiaruk, Nocuń, Moldrup, Stasiak, Szarawaga. Kary: 4 min.
Start: Pająk – Świerżewska 4, Świerczek 4, Choromańska 2, Balsam 2, Trbović 2, Waga 2, Gadzina 1, Uścinowicz, Jędrzejczyk, Yashchuk. Kary: 12 min
Sędziowali: Młyński (Zwoleń) i Puszkarski (Legionowo). Widzów: 2100.