Tym razem Malwina Kopron nie ma za sobą tak spektakularnego roku. W minionych 12 miesiącach musiała się zadowolić brązowym medalem mistrzostw Polski, a także czwartą lokatą w mistrzostwach Europy
Kopron po powrocie w rodzinne strony i związaniu się z AZS UMCS Lublin przebojem wdarła się do światowej czołówki w rzucie młotem. Efekty przyszły błyskawicznie. W 2017 roku zawodniczka mogła się pochwalić trzecim miejscem w mistrzostwach świata. Wystąpiła też na Uniwersjadzie, gdzie zgarnęła złoto. Niestety, w 2018 roku nie poszła za ciosem. Ma za sobą trudny sezon, chociaż pewnie wielu sportowców chętnie by się z nią zamieniło. W końcu trzecie miejsce w Polsce i czwarte w Europie, to ciągle świetne wyniki. Problem w tym, że po przełomowym, poprzednim roku wszyscy spodziewali się, że 24-latka wykona kolejny krok i może rzuci wyzwanie ten najlepszej, czyli Anicie Włodarczyk. Na razie nic z tego nie wyszło, ale Kopron zapowiada, że spróbuje się odkuć w kolejnym sezonie.
– Ten sezon był bardzo ciężki. W poprzednim wszystko szło bardzo dobrze, rzucałam daleko, na treningach było nawet kilka prób po 76 metrów. Wtedy forma była, jak z bajki i rosła praktycznie z miesiąca na miesiąc. Idealnie ze wszystkim trafiliśmy. Niestety, w tym sezonie coś nam nie wyszło. Chyba za mocno pracowaliśmy na siłowni i to mnie zajechało – oceniała swoją postawę zawodniczka AZS UMCS.
I wyjaśniała, czego jej zdaniem zabrakło. – przede wszystkim szybkości. Z drugiej strony nie można mówić, że ten sezon to była tragedia. Rzucałam po 72,5 metra prawie w każdym starcie. Zajęłam też czwarte miejsce na mistrzostwach Europy. Wiadomo jednak, że chciałam więcej. Myślę, że nie popełnimy już tych samych błędów. Jeżeli będzie zdrowie, to wyciągniemy wnioski i będzie dobrze – dodaje Malwina Kopron.
Oczywiście największe rozczarowanie przyszło przy okazji imprezy w Berlinie, gdzie o medale bili się najlepsi na Starym Kontynencie. Wychowanka Wisły Puławy w swojej najlepszej próbie uzyskała rezultat „tylko” 72,20 metra. Do brązowego krążka zabrakło około dwóch metrów. A tak się składa, że takim wynikiem mogła się pochwalić druga z Polek – Joanna Fiodorow. Jej rzut na 74 metry dał jej trzecie miejsce w Europie. Wygrała oczywiście Anita Włodarczyk, która uzyskała aż 78,94.
– Zdecydowanie, to były nasze docelowe zawody. Miesiąc przed mistrzostwami mówiłam, że medal dadzą 74 metry. Ja na treningach rzucałam po 73, ale podczas zawodów nie wyszło. Byłam czwarta i to była dla mnie porażka. Już się jednak z tym wszystkim pogodziłam. Do kwietnia wszystko było dobrze, ale potem się popsuło. Teraz czas, żeby odpocząć od tego wszystkiego. Głównie głowa musi odsapnąć, bo ciało wyrywa do sportu – tłumaczyła nam Malwina.