Reprezentacja Australii z drzwiami weszła do finału drużynowego pucharu świata. "Kangury" nie miały sobie równych, tracąc jedynie sześć punktów z maksymalnej ilości do zdobycia. Kolejny raz świetnie pojechał Jack Holder, choć miał tylko trzy starty.
Tegoroczne turnieje, składające się na cykl drużynowego pucharu świata bez wyjątku mają swoich murowanych faworytów. Nie inaczej było w przypadku zawodów barażowych. Tutaj naszpikowana gwiazdami PGE Ekstraligi Australia, na papierze, nie miała sobie równych. "Kangury" szybko przełożyły to także na tor, wygrywając siedem biegów z rzędu. Pierwszym pokonanym okazał się Jaimon Lidsey, który z kolei odjechał fantastyczny półfinał.
Podopieczni Marka Lemona dali pokaz równej, szybkiej jazdy i wysłali wyraźny sygnał do Polaków, że są gotowi na rywalizację. Oczywiście, skala przeciwnika będzie zgoła inna, jednak uzyskanie aż 19 punktów przewagi nad Szwedami, nawet lekko zardzewiałymi, może budzić szacunek. Skandynawowie nie mieli najminejszych argumentów. Opór próbowali stawiać Fredrik Lindgren, i niespodziewanie, Antonio Lindbaeck. Zanotowali kolejno 11 i 12 "oczek", co szczególnie w przypadku tego drugiego może szokować. Żużlowiec PSŻ-u Poznań niejednokrotnie nie łapał się nawet do wyjściowej "siódemki" beniaminka pierwszej ligi. Szczyt jego formy przyszedł jednak na puchar świata i zostawił po sobie świetne wrażenie.
Najciekawsza przed startem wydawała się walka o trzecią lokatę. Stanęli do niej Francuzi i Czesi, a minimalnym faworytem byli nasi sąsiedzi. Trójkolorowi nie pozostawili jednak złudzeń. Prowadzeni przez Dmitriego Berge (10 punktów i dwie trójki) szybko odskoczyli przeciwnikowi. Czechów kolejny raz zawiódł Jan Kvech, tym razem notując tylko trzy zdobycze punktowe. Wydawało się także, że czeska druga linia będzie w stanie dać więcej swojemu zespołowi. Petr Chlupac i Daniel Klima zawiedli na całej linii, przywożąc wspólnie tylko punkt.
Po pozbawionym emocji barażu czeka nas wyborny finał. Wydaje się, że najbliżej faworyzowanych Polaków jest właśnie Australia i Dania. Wielka Brytania może mieć problem, spowodowany brakiem równego czwartego żużlowca. Jeśli jednak Adam Ellis pojedzie życiowy turniej, możemy mieć rywalizację czterech niezwykle silnych ekip, a przy tym wieczór z fantastycznym speedwayem. Początek zawodów o godz. 19, transmisja na antenach Eurosportu i TTV w telewizji naziemnej.
Australia 54: 1. Jack Holder 9(3,3,-,3) 2. Jason Doyle 12(3,3,3,-,3) 3. Max Fricke 14(3,3,3,2,3) 4. Jaimon Lidsey 12(3,2,2,2,3) 5. Chris Holder 7(2,3,2)
Szwecja: 35: 1. Oliver Berntzon 3(-,-,-,1,2) 2. Jacob Thorssell 6(1,2,-,2,1) 3. Antonio Lindbaeck 12(2,3,1,3,1,2) 4. Kim Nilsson 3(2,0,1,-,-) 5. Fredrik Lindgren 11(2,2,2,3,2)
Francja 20: 1. David Bellego 7(2,1,0,1,0,3) 2. Steven Goret 0(0,-,-,-,0) 3. Mathieu Tressarieu 3(1,1,0,1,0,0) 4. Matheu Tressarieu 0(-,0,-,-) 5. Dmitri Berge 10(1,2,3,3,1)
Czechy 11: 1. Hynek Stichauer 0(0,-,0,-) 2. Jan Kvech 3(0,0,1,1,0,1) 3. Petr Chlupac 1(1,0,-,0,-) 4. Daniel Klima 0(0,-,0,-,0) 5. Vaclav Milik 7(1,1,2,2,1,0)