Przeglądarka, z której korzystasz jest przestarzała.

Starsze przeglądarki internetowe takie jak Internet Explorer 6, 7 i 8 posiadają udokumentowane luki bezpieczeństwa, ograniczoną funkcjonalność oraz nie są zgodne z najnowszymi standardami.

Prosimy o zainstalowanie nowszej przeglądarki, która pozwoli Ci skorzystać z pełni możliwości oferowanych przez nasz portal, jak również znacznie ułatwi Ci przeglądanie internetu w przyszłości :)

Pobierz nowszą przeglądarkę:

Chełm

27 lutego 2022 r.
10:00

Lubelskie. Pastor nosi dzieci, a sołtyska jest na randce przy granicy

210 4 A A
Ukraińska rodzina korzysta z pomocy przy przejściu granicznym w Dorohusku. Mogą tu dostać coś ciepłego do jedzenia. Dla dzieci są lizaki
Ukraińska rodzina korzysta z pomocy przy przejściu granicznym w Dorohusku. Mogą tu dostać coś ciepłego do jedzenia. Dla dzieci są lizaki (fot. Paweł Buczkowski)

Setki osób oferujących pomoc uchodźcom z Ukrainy ruszyły z całej Polski na przejścia graniczne w województwie lubelskim. Jedni oferują ciepły posiłek, inni bezpłatny transport i pokoje lub mieszkania na terenie całej Polski.

AdBlock
Szanowny Czytelniku!
Dzięki reklamom czytasz za darmo. Prosimy o wyłączenie programu służącego do blokowania reklam (np. AdBlock).
Dziękujemy, redakcja Dziennika Wschodniego.
Kliknij tutaj, aby zaakceptować

W sobotę przed południem wybieram się na konferencję prasową wiceministra spraw wewnętrznych na przejściu granicznym w Dorohusku. Kolega dziennikarz, który już jest na miejscu mówi, że w tamtejszym ośrodku recepcyjnym, gdzie trafiają uchodźcy, brakuje podstawowych lekarstw dla dzieci. Radzi, żeby coś przywieźć z Lublina. Kilka znajomych osób z miejsca oferuje takie zakupy. Kiedy czekam pod jedną z aptek w Lublinie, przed budynkiem grupka kilkuletnich dzieci biega i śmieje się. Nagle jeden z chłopców rzuca: „Atakujemy Rosjan!” Przypominam sobie, jak jeszcze pod koniec lat 80-tych XX wieku, będąc dzieckiem i bawiąc się w wojnę, strzelaliśmy z patyków do Niemców.

>>> Zbiórki na pomoc Ukrainie w woj. lubelskim. Miejscowości, adresy, szczegóły [lista]

Pastor nosi dzieci

W sobotę około godziny 14 granicę w Dorohusku przekracza autokar jadący z Dniepru na Ukrainie do Świnoujścia. Zaraz za szlabanem z autobusu wysiada matka z dziećmi. Najmłodszego bobasa kobieta przekazuje brodatemu mężczyźnie w bluzie z kapturem, który każdemu tu podjeżdżającemu oferuje pomoc. Z jednej tylnej kieszeni wystaje mu telefon, z drugiej butelka Pepsi. Mężczyzna chwyta malucha, a po chwili pociesza starszą dziewczynkę, której mina wskazuje, że jest na skraju płaczu. Przytula i głaszcze ją po plecach. Kolejna dziewczynka śpi bezwładnie w spacerówce. Gdyby nie pasy, wypadłaby z wózka. Po kobietę z dziećmi ktoś przyjechał, ale mężczyzna oferuje, że zaniesie najmniejsze dziecko do samochodu. Ludziom odjeżdżającym autokarem jeszcze błogosławi. Po chwili wiem dlaczego. Jest pastorem kościoła zielonoświątkowego. A także zawodowym kierowcą autobusu PKS. – Przyjechałem tu, bo wierzę w Boga. Kiedyś Bóg mnie wyzwolił ze złych rzeczy – tłumaczy swoją obecność. Oprócz pomocy na miejscu, ma do zaoferowania mieszkanie w Lubuskiem.

Z Włodawy do Dorohuska przyjechała Agnieszka Kuryluk z córką Julią i koleżanką Pauliną Zawadzką. – Przywiozłyśmy gorącą kawę i herbatę, a dla dzieci lizaki i rogaliki. Mamy też troszkę opatrunków i środków higienicznych. W ciągu dwóch godzin skrzyknęłyśmy się i przyjechałyśmy. W zebraniu tego wszystkiego pomogły nam przypadkowe osoby, to ktoś coś dał, albo wpłacił pieniądze. Dzieci mamy w domu, także wiemy co to znaczy.

Dietetyk z lizakami

– Pochodzę z Chełma, jestem dietetykiem, który wczoraj wciskał dzieciom lizaki. I to dawało im największe szczęście – uśmiecha się Wojciech Pędziński. Oprócz słodyczy na stoisku obsługiwanym przez jego ekipę była też gorąca zupa. Wszystko oczywiście za darmo. Wojciech dodał wpis na Instagramie, że zbierają pieniądze na obiady dla uchodźców i w ciągu bardzo krótkiego czasu udało się zorganizować ogromną pomoc. – Kiedyś potrzebowaliśmy pomocy i może będziemy jeszcze jej w życiu potrzebować. Oby nie szybko – dodaje dietetyk z Chełma.

Wojciech Pędziński i jego ekipa oferująca zupę i lizaki (fot. Paweł Buczkowski)

Obok na ziemi młoda kobieta wypisuje flamastrem coś po ukraińsku. Wyjaśnia, że na banerze będzie informacja, że wszystko to co jest na stoisku, jest darmowe. Mówi, że niektórzy wstydzą się podejść, albo boją się, że trzeba zapłacić. A taki baner rozwieje wątpliwości. Przyjechała tu z Warszawy, a kiedy pytam dlaczego, wybucha śmiechem i odpowiada: – Ja się mogę tylko zapytać, dlaczego innych tutaj nie ma.

Do stoiska podchodzi rodzina. 2-letni chłopiec w czapce z „Psiego Patrolu” dostaje lizaka. Ale jest też głodny, bo kiedy mama podtyka mu łyżką zupę, zjada ją równie chętnie.

Przejście graniczne w Dorohusku (fot. Paweł Buczkowski)

W tym samym miejscu tuż za szlabanem na wjeżdżających do Polski czekają strażacy z OSP. Oferują bezpłatny transport do Chełma, czy Lublina. Jolanta, lekarz weterynarii z Jakubowic Konińskich w sobotę rano przyjęła kilku czworonożnych pacjentów, a po południu ruszyła na granicę z darami.

Przez granicę przejeżdża samochód na tablicach z powiatu bialskiego. Na siedzeniu pasażera uśmiechnięty mężczyzna, na jego rękach śpiąca dziewczynka. Na tylnej kanapie jeszcze kilka osób. – Mieliśmy pasażerów na gapę – śmieje się Polak. 5-osobowym samochodem przez granicę przejechało chyba z 7 osób. Teraz Ukraińcy wysiadają i przesiadają się do innego pojazdu. Policjanci nie zwracają uwagi na takie „złamanie przepisów”. Gdyby nie pomocna dłoń Polaków, uchodźcy którzy dotarli na granicę pieszo, nie mogliby jej przekroczyć, bo w Dorohusku można ją pokonywać tylko w pojazdach.

Przejście graniczne w Dorohusku (fot. Paweł Buczkowski)

Tłumy pomagających

Kilka kilometrów od granicy w dorohuskim pałacyku znajduje się jeden ośrodków recepcyjnych dla uchodźców. W sobotnie popołudnie przed budynkiem namiot pełny jedzenia, picia, ubrań i innych rzeczy przywożonych tu z wszystkich części Polski. Tłum ludzi z kartkami oferującymi transport do Warszawy, czy Lublina. Nazwy miast też po ukraińsku i dopisek, że przejazd jest oferowany bezpłatnie.

– Mamy bardzo wiele osób z okolic, ale także z Warszawy, jak ja, które przyjechały, zdecydowały się zostawić rzeczy i chcą pomóc. Jest tutaj punkt dla osób z Ukrainy, które nie wiedzą gdzie ruszać dalej, mogą otrzymać tę pomoc. Wiele osób stwierdziło, że to jest po prostu dobre miejsce, żeby zostawić dary – tłumaczy Łukasz Foks, zastrzegający że jest tylko spontanicznym wolontariuszem.

Około godziny 16 w sobotę nie było tu wielu uchodźców. Dlaczego? Większość przekraczających granicę ma już jakiś cel: rodzinę, czy przyjaciół, którzy na nich czekają. Niektórzy kierują się do hoteli. Jeszcze inni traktują Polskę tylko jako kraj tranzytowy. Jeden z wolontariuszy opowiada mi o kobiecie, którą zawiózł na lotnisko w Warszawie, skąd kobieta wyleciała do córki w Szwecji.

– Ale są u nas rodziny, które potrzebują pomocy, zwłaszcza rano i potem w godzinach popołudniowych. Głównie matki, babcie, ludzie z dziećmi – dodaje Łukasz Foks, który wszystkim którzy chcą pomagać radzi wspierać organizacje, które pomagają na szeroką skalę, jak np. Fundacja Ocalenie, a także dołączenie do grupy Pomoc dla Ukrainy na Facebooku.

W punkcie recepcyjnym oddaję rzeczy, które przekazali moi znajomi. Pielęgniarka przyznaje, że brakowało im leków właśnie dla dzieci, bo dla dorosłych mieli ich już dużo.

Pomoc humanitarna w punkcie recepcyjnym w Dorohusku

Sołtyska na randce przy granicy

Prawie 50 kilometrów na południe od Dorohuska jest kolejne przejście graniczne w Zosinie. Po polskiej stronie sznur zaparkowanych samochodów, na tablicach z całej Polski. Na pasie w kierunku Ukrainy w busie oklejonym napisem „Kosakowo TV” siedzi trzech mężczyzn. Mówią, że jadą za szlaban, ale zatrzymają się jeszcze po polskiej stronie. Tam zostawią przywiezioną ze sobą pomoc. Będą z niej mogły skorzystać osoby, które oczekują na odprawę. To jeden z kilku busów, które dotarły na granicę właśnie z Trójmiasta.

Przed szlabanem, po polskiej stronie kolejna grupa oferujących pomoc. Jest podobnie jak w Dorohusku. Niektórzy przyjechali po prostu szukać kogoś przypadkowego, kto nie ma gdzie się podziać. Taką osobą jest Magdalena Nieckarz-Abram, sołtyska sołectwa Dębinki w gminie Serock (woj. mazowieckie) i przewodnicząca lokalnego koła gospodyń wiejskich.

– Niestety sytuacja nie pozwoliła nam wysiedzieć w domu. Rano w sobotę przy kawie z mężem umówiliśmy się na randkę pod granicą – śmieje się pani Magdalena. – Mamy zorganizowane co najmniej sześć punktów w swojej gminie i obok, w których możemy ulokować takie osoby. Mamy mieszkanie 100-metrowe do dyspozycji, więc mamy infrastrukturę żeby pomóc. Kolejne samochody mamy też przygotowane, żeby tu przyjechać – dodaje.

W chwili kiedy rozmawiamy, mąż pani Magdaleny pojechał do punktu recepcyjnego w Horodle zobaczyć, czy jest tam ktoś potrzebujący pomocy. Poza tym małżeństwo zostawiło na siebie namiar w punkcie w Dorohusku. – Zobaczymy co będzie. Może wrócimy, a może zostaniemy gdzieś tu na noc. Spędzę weekend z mężem, rzadko mi się to zdarza, bo jesteśmy społecznikami, więc cały czas robimy różne dziwne rzeczy – dodaje z uśmiechem.

Bracki narod

W odróżnieniu do Dorohuska, w Zosinie w sobotę granicę można było już przekraczać na piechotę. Co chwilę pojawia się więc grupa pieszych. Starsza kobieta w chuście na głowie idzie z trudem z taboretem w dłoni. Podbiega do niej młody mężczyzna, chwyta stołek, razem idą do samochodu.

Przejście graniczne w Zosinie (fot. Paweł Buczkowski)

Za chwilę kobieta z dziećmi sięga po telefon i dzwoni do męża, który ma na nich czekać po polskiej stronie. Z tonu głosu mniemam, że nie jest w dobrym humorze.

Emocji na granicy nie brakuje. Jedna z kobiet wysiada z autobusu i widząc tłumek Polaków oferujących pomoc, zaczyna płakać. – Ja bardzo dziękuję Polacy. To jest bracki narod. To nie taki jak Rusija – mówi pani Natalia. Na pytanie, co teraz będą robić w Polsce od razu odpowiada: – No pracować budem.

Po Natalię i jej rodzinę przyjechali Polacy, którzy pomogą postawić pierwsze kroki w nowym miejscu. Ale kobiecie jest bardzo żal tego, co musiała zostawić w Ukrainie: – Mnie ostał się dom, biznes. Ja wsio zostawiła, zakryła i ujechała – mówi.

Kiedy stoimy przed przejściem, zaczepiają mnie dwaj Holendrzy. Przyjechali tu samochodem po przyjaciół z Ukrainy, dopytują ile trzeba czekać na pokonanie granicy. A przechodzący podają bardzo różne czasy: jedni „zaledwie” 6 godzin, inni 10 i więcej. Temperatura na zewnątrz to zaledwie 2-3 st. C. Dla pieszych z dziećmi to katorga.

Kolejny mężczyzna, Polak, martwi się trochę, bo przyjechał tu aż z województwa lubuskiego, stoi już kilka godzin w oczekiwaniu na Ukraińców, których ma odebrać. – Możemy do siebie tylko pisać, bo to głuchoniemi, ale i taki kontakt się urwał – mówi.

Wyszłam na spacer i zostałam

Kilkanaście kilometrów od przejścia w Zosinie oprócz ośrodka recepcyjnego w Horodle, jest jeszcze drugi, w Hrubieszowie. Mieści się w hali sportowej Hrubieszowskiego Ośrodka Sportu i Rekreacji.

Przy punkcie informacyjnym spotykam Łucję Watras, notującą dane osób oferujących pomóc. Kiedy rozmawiamy wieczorem, mówi, że rano wyszła tylko na spacer i tak już tu została.

– Mój brat jest tu dyrektorem. Wiedziałam, że w nocy ma akcję, nie wiedziałam, czy wrócił do domu czy nie. Myślę, zobaczę, może trzeba coś pomóc – mówi pani Łucja. – Jeszcze kolega mi powiedział, że sznur samochodów stoi, bo ludzie przywożą rzeczy. No jak to zobaczyłam, to płaczę ze wzruszenia i nie mogę uwierzyć. Ludzie przyjeżdżają specjalnie z Gdańska, Radomia, Lublina, Warszawy i oferują, że mogą kogoś zabrać – dodaje.

W hali sportowej rozłożone leżanki, pojedyncze osoby drzemią. Na trybunach przyniesione przez ludzi ubrania, które są sortowane i oferowane uchodźcom. A pod ścianą mnóstwo zabawek.

– To miejsce najbardziej chwyta za serce, a z drugiej strony jest najbardziej budujące, bo przynajmniej chwilę dzieciaki mają zapomnienia, będąc tutaj – przyznaje Marta Majewska, burmistrz Hrubieszowa, którą spotykam w hali. – W piątek o tej porze było może kilkadziesiąt osób. A dziś myślę, że ponad 200 już się tu przewinęło. Jedni siedzą godzinę, inni trzy, inni jeszcze dłużej, bo czekają na bliskich i rodzinę, która po nich jedzie, albo po prostu korzystają z możliwości transportu osób z Polski, które im pomagają – dodaje burmistrz.

Punkt recepcyjny w Hrubieszowie (fot. Paweł Buczkowski)

– Wiadomo, że ludzie przyjeżdżają z innego kraju, nie mówią w naszym języku, to jest po prostu ludzkie podejście, żeby tu przyjechać. Jeździmy tak po granicach, przed chwilą na cztery samochody przywieźliśmy tu dużą rodzinę – mówi lublinianin Łukasz Gutek z Lublina z firmy Joma Polska. – Od siebie z pracy zabrałem 20 kurtek zimowych, 20 par spodni i 50 koszulek. Wiadomo, że jest teraz zima, to się przyda. Nawet jeśli kurtka nie pomoże jako okrycie wierzchnie, to zostanie wykorzystana jako koc.

Przy wejściu do hali czeka mężczyzna z napisem „3 osoby. Radom, Warszawa, Lublin. Free. Możliwy nocleg.” Jest już trochę zrezygnowany, bo trudno mu znaleźć kogoś, kto chciałby skorzystać z transportu. – Chyba na razie rząd ogarnia ten temat – mówi. Ale kiedy rozmawiamy, do mężczyzny podchodzi wolontariusz: – To pan ma transport do Radomia? I znikają w hali sportowej.

Punkt recepcyjny w Hrubieszowie (fot. Paweł Buczkowski)

Konferencja prasowa na przejściu granicznym w Dorohusku, ruch na przejściu granicznym

e-Wydanie

Pozostałe informacje

Kandydat KO na prezydenta RP w niedzielę spotkał się z dużymi przedsiębiorcami rolnymi w Zosinie i Werbkowicach

Trzaskowski obiecuje efektywną obronę interesów polskiego rolnictwa

Efektywna obrona interesów polskiego rolnictwa jest absolutnym priorytetem - powiedział kandydat KO na prezydenta Rafał Trzaskowski po spotkaniu z przedsiębiorcami rolnymi w Zosinie. Zaznaczył, że Polska powinna prowadzić politykę asertywną, zgodną z naszym interesem. To było kolejne spotkanie w Lubelskiem kandydata PO na prezydenta. Wcześniej był w Werbkowicach.

Skoki narciarskie. Weekend w Titisee-Neustadt dla reprezentanta gospodarzy. Polacy wreszcie w TOP 10 zawodów

Skoki narciarskie. Weekend w Titisee-Neustadt dla reprezentanta gospodarzy. Polacy wreszcie w TOP 10 zawodów

Weekend w Titisse-Neustadt należał do gospodarzy. Zarówno w sobotę jak i niedzielę na skoczni Hochfirstschanze rządził Pius Paschke. Niemiec w sobotę wygrał dość wyraźnie, a w niedzielę dosłownie o centymetry. Polscy kibice doczekali się za to dwóch miejsc w czołowej dziesiątce naszych przedstawicieli

Azoty Puławy bez punktów w Lubinie. Szybki nokaut po przerwie

Azoty Puławy bez punktów w Lubinie. Szybki nokaut po przerwie

Czwarta porażka z rzędu Azotów Puławy. Tym razem w Lubinie z Zagłębiem aż 31:40. O ile w pierwszej połowie drużyna Patryk Kuchczyńskiego często była na prowadzeniu, to w drugiej szybko straciła szansę na zwycięstwo.

91 mln 256 tys. 729 zł trafione w Eurojackpot. Tym razem Podkarpacie
Aktualizacja

91 mln 256 tys. 729 zł trafione w Eurojackpot. Tym razem Podkarpacie

Miniony piątek trzynastego wcale nie był pechowy! W Polsce trafiono główną wygraną w Eurojackpot. Szczęśliwy kupon, warty 91 256 729,60 zł, nabyto w punkcie LOTTO w powiecie rzeszowskim (woj. podkarpackie). Ponadto w losowaniu 13 grudnia w Warszawie padła wygrana III stopnia (5+0) w wysokości 1 278 106,60 zł.

Komisarz Monika Dudek

Policjantka potrzebuje naszego wsparcia

Komisarz Monika Dudek to policjantka jednego z wydziałów Komendy Wojewódzkiej Policji w Kielcach. W kwietniu pękł jej naczyniak tętniczo-żylny rdzenia kręgowego i doszło do krwotoku śródrdzeniowego. Dziś policjantka potrzebuje wsparcia.

Trafił za kraty, bo połasił się na „koguta”

Trafił za kraty, bo połasił się na „koguta”

Do policyjnego aresztu trafił 47-latek z Radzynia Podlaskiego. Mężczyzna zdemontował i ukradł lampę ostrzegawczą, która zamocowana była na samochodzie zaparkowanym na terenie jednej z miejscowych firm. 47-latek wpadł, bo następnego dnia przechodząc w pobliżu tej firmy został rozpoznany przez właściciela, który przejrzał zapis monitoringu. Sprawcy kradzieży grozi teraz do 5 lat pozbawienia wolności.

Grunwald ograł Padwę Zamość. Daleki wyjazd AZS AWF Biała Podlaska bez sukcesu

Grunwald ograł Padwę Zamość. Daleki wyjazd AZS AWF Biała Podlaska bez sukcesu

KPR Padwa Zamość przegrała minimalnie na własnym parkiecie z Grunwaldem Poznań. Nieudany wyjazd AZS AWF Biała Podlaska do Szczecina

To kolejny krok świdnickiego urzędu ku jego cyfryzacji oraz usprawnienia komunikacji z mieszkańcami.

Koniec z postami na spotted? Świdnik ma nową aplikację

Świdnik dołącza do grona miast, które stawiają na nowoczesną komunikację z mieszkańcami. Pomóc ma nowa aplikacja mobilna Świdnik, której celem jest nie tylko usprawnienie przepływu informacji, ale także szybkie reagowanie na zgłoszenia mieszkańców.

Lokalne rękodzieło i świąteczne inspiracje. Sprawunki 2024 już trwają
Lublin
galeria

Lokalne rękodzieło i świąteczne inspiracje. Sprawunki 2024 już trwają

Warsztaty Kultury w Lublinie wypełniły się dziś niezwykłą atmosferą świątecznych przygotowań. Sprawunki – Targi Wyjątkowych Rzeczy właśnie przyciągają mieszkańców na stare miasto, oferując niebanalne prezenty, lokalne rękodzieło i ekologiczne produkty.

Monika Skinder została sprinterską mistrzynią Polski

Monika Skinder została sprinterską mistrzynią Polski

Mistrzostwa Polski odbyły się w słowackim Strskim Plesie przy okazji zawodów Slavic Cup. Skinder była faworytką imprezy, chociaż w tym sezonie reprezentantka MULKS Grupa Oscar Tomaszów Lubelski miała mało startów. Uczestniczka ostatnich igrzysk olimpijskich nie rozpoczęła jeszcze chociażby sezonu w Pucharze Świata.

Weekend w Berecie
foto
galeria

Weekend w Berecie

Wiemy, że lubicie się zabawić w popularnym Berecie. Ostatnio dużo się działo przy okazji imprezy mikołajkowej. To była niezapomniana noc pełną emocji, nostalgii i radości w rytmie najlepszych polskich i zagranicznych przebojów. Tak się bawi Lublin.

Rafał Trzaskowski na spotkaniu w Lublinie

Trzaskowski w Lubelskiem: Polska musi się rozwijać równomiernie

Prezydent powinien dbać, żeby cała Polska rozwijała się równomiernie - powiedział kandydat na prezydenta RP Rafał Trzaskowski podczas spotkania z sympatykami w Werbkowicach (Lubelskie). Stwierdził, że potrzebna jest prezydentura aktywna, która będzie inspirowała rząd.

Uciekał przed odsiadką za przemyt narkotyków. Łowcy głów zatrzymali go w Holandii

Uciekał przed odsiadką za przemyt narkotyków. Łowcy głów zatrzymali go w Holandii

Poszukiwany czerwoną notą Interpolu 59-latek z Lublina został zatrzymany w Holandii. Uciekał przed odsiadką za przemyt narkotyków.

zdjęcie ilustracyjna

Miasto będzie testować bezpłatną linię. Z cmentarza na cmentarz

Jest testowa i bezpłatna. W środę w Zamościu zacznie kursować nowa linia autobusowa „B”.

PZL Leonardo Avia Świdnik nie dała rady wiceliderowi we własnej hali

PZL Leonardo Avia Świdnik nie dała rady wiceliderowi we własnej hali

PZL Leonardo Avia Świdnik zmierzyła się we własnej hali z KPS Siedlce z zamiarem postraszenia wicelidera tabeli. I choć w dwóch setach gospodarze podjęli walkę to wrócili do domów bez choćby jednego punktu

ALARM24

Masz dla nas temat? Daj nam znać pod numerem:
Alarm24 telefon 691 770 010

Wyślij wiadomość, zdjęcie lub zadzwoń.

kliknij i poinformuj nas!

Najczęściej czytane

Dzisiaj · Tydzień · Wideo · Premium

Ogłoszenia

Najnowsze · Promowane
Budownictwo -> Materiały -> Sprzedam

trojnik

ZAMOŚĆ

12,00 zł

Budownictwo -> Materiały -> Sprzedam

rurakom

ZAMOŚĆ

199,00 zł

Budownictwo -> Materiały -> Sprzedam

kolkom

ZAMOŚĆ

110,00 zł

Rolnictwo -> Maszyny rolnicze -> Sprzedam

opryskiwacz

lublin

0,00 zł

Maszyny i narzędzia -> Sprzedam

Montażówka

lublin

0,00 zł

Komunikaty