

Rozmowa z Ireneuszem Pietrzykowskim, nowym trenerem Chełmianki

- Dlaczego zdecydował się pan przyjąć akurat ofertę z Chełmianki?
– Na pewno to kwestia projektu i możliwości. Po rozmowie z: prezydentem, prezesem i dyrektorem sportowym wiedziałem, że to jest coś, co będzie ważne dla tutejszej społeczności. Myślę, że to wszystko, co jest przed nami, jest na tyle ciekawe, że właśnie dlatego zdecydowałem się przyjąć ofertę Chełmianki.
- Decyzja zapadła dosyć szybko, bo już pod koniec kwietnia Grzegorz Bonin dowiedział się oficjalnie, że nie będzie dalej trenerem...
– Rozmowy ze mną rozpoczęły się, gdy drużyna zaczęła tracić dystans do miejsca barażowego. Natomiast wiadomo, że dopóki zespół miał realną szansę na baraże, to cała sytuacja mogła się potoczyć zupełnie inaczej. Gdyby udało się dostać do baraży lub wywalczyć awans, to wiadomo, że mnie w Chełmie by nie było. Natomiast w momencie, kiedy te baraże odjechały, doszliśmy do porozumienia.
- Można powiedzieć, że w zespole doszło już do rewolucji kadrowej. W sumie pożegnaliście się z 14 zawodnikami...
– To w dużej mierze byli piłkarze, którym kończyły się umowy. Kontrakty po prostu nie zostały przedłużone.
- Pewnie w tym gronie nie brakowało graczy, których jednak chcieliście zatrzymać. Wydaje się, że szkoda chociażby Dawida Kroczka...
– To prawda, Dawid dostał od nas propozycję, żeby zostać w klubie. Podjęliśmy próbę zatrzymania go w drużynie, jednak z tego, co do mnie dotarło – wybrał ofertę klubu ze znacznie wyższej ligi. Po dobrej rundzie w Chełmiance zapracował na to, żeby pójść dalej. To modelowy przykład na to, jak to powinno w piłce działać. Ktoś schodzi do trzeciej ligi, gra dobry sezon i od razu idzie wyżej. Przykład Dawida pokazuje, że czasami warto zrobić krok w tył.
- Kogo jeszcze chcieliście zatrzymać?
– Piotrka Piekarskiego. Widzieliśmy go nadal w zespole ze względu na jego doświadczenie i to, że był w Chełmiance bardzo długo. Liczyliśmy, że zostanie i nadal będzie ważną osobą w szatni. Rozmawialiśmy, ale wybrał inną drogę. Chcemy trochę przemodelować nasze granie i przy dwóch-trzech nazwiskach mocno się zastanawialiśmy. Na końcu podjęliśmy jednak takie, a nie inne decyzje.
- Kluczowe pytanie odnośnie kadry, to przyszłość Bartłomieja Korbeckiego. Nie ma co ukrywać, że to motor napędowy drużyny w ofensywie. Czy coś w temacie Bartka wiadomo?
– Mam nadzieję, że z nami zostanie. Ma jednak w swoim kontrakcie klauzulę i w takich sytuacjach nie możemy dyskutować. Wiadomo, że nikt z trzeciej ligi nie zapłaci za niego takich pieniędzy. Jeżeli ktoś się zdecyduje go wykupić, to będzie to klub z wyższej ligi. Oglądałem dokładnie wiele spotkań i zgadzam się, że to bardzo ważny zawodnik.
- A co z Michałem Kobiałką i Dawidem Kasprzykiem? Jest szansa, żeby zostali?
– Pracujemy nad kontraktem Michała i można powiedzieć, że jesteśmy blisko. Rozmawiamy również z Dawidem.
- A jeżeli chodzi o piłkarzy wypożyczonych do innych klubów? Chociażby Oliwier Konojacki pokazał się na wiosnę z dobrej strony w Świdniczance...
– Na pewno rozpocznie z nami przygotowania do nowego sezonu. To zawodnik Chełmianki, który ma ważną umowę i do tego człowiek stąd. Dlatego fajnie by było, gdyby został w drużynie. Wszystko zależy jednak od niego.
- Damian Zbozień czy Kamil Kargulewicz, chociażby takie nazwiska pojawiały się w temacie wzmocnienia Chełmianki. Czy rzeczywiście rozmawialiście z tymi piłkarzami?
– Tak, tyle mogę potwierdzić. Kamil ma jednak zostać w drugiej lidze, a Damian wybrał ofertę Avii Świdnik. Zapewne zaważyły inne względy, być może finansowe. My chcemy rozsądnie podchodzić do spraw związanych z kontraktami. Trzecia liga robi się coraz droższa, więc, kto chce pójść w górę, musi wyłożyć trochę pieniędzy. Niemniej, wszystko trzeba robić z głową.
- Skoro odeszło aż 14 zawodników, to chyba nadal wiele pracy przed wami. A można się spodziewać innych, znanych piłkarzy w Chełmie?
– Nie powiem teraz konkretnych nazwisk, ale cały czas rozmawiamy z różnymi zawodnikami. Kto ma możliwość pozostania na poziomie centralnym, ten na pewno poczeka dłużej. I my też w takiej sytuacji musimy trochę na takiego piłkarza poczekać. Są jednak szanse, żeby sprowadzić do Chełma naprawdę dobrych zawodników.
- To, ile będzie jeszcze transferów do klubu?
– Tak naprawdę obsadzoną mamy na razie jedynie bramkę. Mamy trzech chłopaków i jeżeli nic się nikomu nie przydarzy, to pozycję bramkarza mamy „ogarniętą”. Czternastu zawodników jednak z klub odeszło, więc siłą rzeczy potrzebujemy wzmocnień na każdą pozycję.
- Mówił pan o tym, że oglądał sporo meczów. Co w takim razie najbardziej rzucało się w oczy? Mówiąc w wielkim skrócie ofensywa chyba działała lepiej niż defensywa?
– Nie chciałbym dzielić się moimi spostrzeżeniami na temat negatywnych aspektów gry zespołu, bo byłoby to zwyczajnie nieeleganckie. Jeżeli chodzi o te lepsze rzeczy to dokładnie, tak jak pan powiedział. Było fajnie i intensywnie do przodu. Było też sporo meczów emocjonujących, ciekawych dla kibica, w których sporo działo się zarówno pod jedną, jak i drugą bramką.
- Ma pan opinię specjalisty od awansów. Ze Stalą Stalowa Wola z trzeciej ligi doszedł pan do pierwszej. Chyba w Chełmie nie może być innego celu niż walka o drugą ligę. Pytanie jednak czy przy tylu zmianach kadrowych, już w tym pierwszym sezonie będzie to możliwe?
– Wszystko zależy od tego, jaką zbudujemy kadrę. Na pewno już niedługo będziemy mądrzejsi, bo wiele tematów jest otwartych i wkrótce przekonamy się, jak one się zakończą. W tym momencie naszym celem jest zbudowanie takiej kadry, która będzie walczyła o najwyższe cele.
- A docelowo, w której lidze miałaby grać Chełmianka?
– Na razie jesteśmy w trzeciej i skoncentrujmy się na tym, żeby dostać się do drugiej. Jeśli osiągniemy ten cel, to wtedy porozmawiamy o czymś więcej. W piłce pokora jest bardzo istotną rzeczą. Wydaje mi się, że każdy, kto myśli logicznie nie będzie opowiadał w podobnej sytuacji o ekstraklasie czy pierwszej lidze. Najpierw skupiamy się na tym, co jest tu i teraz, czyli na zbudowaniu drużyny.
