

Najpierw słupek, potem poprzeczka i wreszcie pierwszy gol Górnika Łęczna w tym sezonie. W niedzielne popołudnie zielono-czarni mocno postawili się Ruchowi Chorzów na Stadionie Śląskim, ale wracają do domów z dużym niedosytem i bez jakiejkolwiek zdobyczy punktowej po porażce 1:2

Górnik w Chorzowie musiał radzić sobie bez kluczowego zawodnika. Ze względu na uraz mięśnia przywodziciela na murawę nie wybiegł Adam Deja. Jego przerwa w grze ma potrwać około dwóch tygodni.
Przed tygodniem zielono-czarni stracili gola już w pierwszej minucie. W Chorzowie również w zasadzie od pierwszego gwizdka sędziego zrobiło się groźnie pod bramką Górnika. W trzeciej minucie w pole karne Górnika wpadł Patryk Szwedzik, ale uderzył po ziemi w boczną siatkę. Chwilę później sprzed linii pola karnego strzelał Piotr Ceglarz, a Branislav Pindroch sparował piłkę na rzut rożny. Były zawodnik Motoru Lublin pobiegł do narożnika boiska i zacentrował futbolówkę w pole karne, a tam najwyżej wyskoczył Denis Ventura i strzałem głową z pięciu metrów trafił na 1:0.
Górnik próbował odpowiedzieć i w 10 minucie z około 18 metrów na wprost bramki Ruchu na strzał zdecydował się Egzon Kryeziu, ale fatalnie spudłował. Trzy minuty później po składnej akcji z narożnika pola karnego mocno kopnął Kamil Orlik, ale bramkarz gospodarzy był na posterunku. W 17 minucie Ventura zdecydował się na strzał z woleja, ale był on tym razem niecelny. W 26 minucie Jakub Bielecki dwa razy popisał się kapitalnymi interwencjami. Golkiper „Niebieskich” najpierw obronił strzał głową Dawida Tkacza, a chwilę później uderzenie Jakuba Bednarczyka. Na kolejne okazje trzeba było poczekać do końcowych minut pierwszej połowy. Ze strony gospodarzy niecelnie po rzucie rożnym strzelał Shuma Nagamatsu, a kilka chwil później nieznacznie pomylił się Tkacz i do przerwy łęcznianie przegrywali różnicą jednego gola.
Po zmianie stron w Chorzowie mocno się rozpadało, a na boisku początkowo nie działo się zbyt wiele. W 59 minucie łęcznianie byli o włos od wyrównania. Ładnie prawym skrzydłem przedarł się Branislav Spacil i zagrał do Tkacza, który oddał strzał z około pięciu metrów, ale zamiast do bramki trafił w słupek. W 72 minucie zielono-czarni znów mogli mówić o ogromnym pechu. Wówczas piłkę z rzutu wolnego dośrodkował Bednarczyk. Bartosz Śpiączka wygrał walkę w powietrzu i oddał strzał, który zatrzymał się na poprzeczce. Chwilę później popularny „Śpiona” świetnie wyszedł do kolejnego dośrodkowania, tym razem od Spacila, i mocnym strzałem głową doprowadził do remisu. W 82 minucie „Niebiescy” znów byli na prowadzeniu. Ceglarz kolejny raz zacentrował piłkę w pole karne. Nikodem Leśniak-Paduch zgrał ją do Mateusza Szwocha, który celną główką trafił na 2:1. Kilka chwil później groźnie z dystansu huknął Mohamed Mezghrani, ale niecelnie. W odpowiedzi z rzutu wolnego groźnie przymierzył Bednarczyk lecz jemu również zabrakło nieco precyzji i trzy punkty zostały w Chorzowie.
W następnej kolejce piłkarze trenera Macieja Stolarczyka zagrają u siebie z Puszczą Niepołomice. Mecz zaplanowano na trzeciego sierpnia o godzinie 19.30.
Ruch Chorzów – Górnik Łęczna 2:1 (1:0)
Bramki: Ventura (5), Szwoch (82) – Śpiączka (73).
Ruch: Bielecki – Konczkowski, Leśniak-Paduch, Szymiński (61 Komor), Mezghrani – Ceglarz (90 Sobeczko), Szwoch, Ventura (74 Lukić), Żurawski (61 Bała), Nagamatsu (46 Szymański) – Szwedzik.
Górnik: Pindroch – Bednarczyk, Abbott, Kruk, Ogaga – Tkacz (83 Malamis), Kryeziu, Osipiuk (90 Traore), Orlik (87 Doba), Janaszek (46 Spacil) - Śpiączka.
Żółte kartki: Mezghrani – Pindroch.
Sędziował: Łukasz Szczech (Warszawa).
Widzów: 10 579.
