W tym tygodniu w Puławach pojawiły się cztery wypożyczalnie rowerów. To inicjatywa sfinansowana częściowo z grantu na projekty społeczne sieci handlowej TESCO. Pomysłodawcą wniosku oraz organizatorem akcji jest Paweł Nakonieczny, polityk Koalicji Obywatelskiej.
Stacje były montowane od poniedziałku. Pierwsza pojawiła się przy ul. Kujawskiego w pobliżu Galerii Zielonej, a następne przy TESCO, Bricko i na Skwerze Niepodległości. Każda z nich oferuje możliwość wypożyczenia pięciu rowerów. Zapięte są stalową linką z zamkiem na kod. Żeby go otrzymać, należy wysłać SMS-a z numerem wybranego jednośladu na wskazany na tablicy informacyjnej numer telefonu. Wypożyczyć rower można bezpłatnie na maksymalnie 4 godziny. Każda kolejna godzina użytkowania wymaga uiszczenia "dobrowolnej" opłaty w wysokości 10 zł. Problem tym, że nie wiadomo, w jaki sposób dokonać opłaty.
Pomogła sieć handlowa
Zgodnie z regulaminem, korzystać z wypożyczalni mogą jedynie osoby dorosłe, a dzieci i młodzież tylko za pisemną zgodą opiekuna oraz pod warunkiem posiadania karty rowerowej lub motorowerowej. Nie wyszczególniono jednak, gdzie należy tę pisemną zgodę przynieść. W domyśle - informacje tego rodzaju powinniśmy uzyskać dzwoniąc pod podany numer.
Skąd w Puławach wziął się "Miejski Rower Obywatelski"? Wbrew pozorom, nie jest to projekt sfinansowany przez miasto i nie ma nic wspólnego z budżetem obywatelskim. Nie jest to również inwestycja komercyjna. Stacje zostały sfinansowane z grantu przyznanego na projekt społeczny złożony w konkursie sieci handlowej TESCO przez jedno z puławskich stowarzyszeń. Chodzi o Stowarzyszenie Rozwoju Zachodniej Lubelszczyzny "Nowe Perspektywy". W internetowym głosowaniu ich propozycja uzyskała ponad 34 tys. głosów. Firma przyznała na ten cel 5 tys. zł.
Rowery zostaną schowane na zimę
Pomysłodawcą wniosku o uruchomienie wypożyczalni oraz sponsorem tego przedsięwzięcia był Paweł Nakonieczny, kandydat Koalicji Obywatelskiej w nadchodzących wyborach do Sejmu. Jak mówi, stacje chciał otworzyć już w maju. TESCO podpowiedziało mu, że może wystąpić w imieniu stowarzyszenia do konkursu i postarać się o grant. Udało się. Grant nie wystarczył jednak do zakupu 20 jednośladów. Pozostałą sumę polityk wyłożył z własnej kieszeni. Sam zobowiązał się również do ich konserwacji oraz przechowywania na zimę.
– Zachęcam do korzystania. Z tego, co widzę, ludzie je sobie chwalą. Dziwią się nawet, że to jest za darmo, szukają haczyków. Oczywiście nie są to drogie rowery, nie mają przerzutek, ani lekkich ram, a do regulacji wysokości siodełka potrzebny jest klucz. Ale jeżdżą i to jest najważniejsze – mówi Paweł Nakonieczny. – Mam nadzieję, że nikt tych rowerów nie rozkradnie, ani nie zniszczy – dodaje, przypominając, że przy stacjach są kamery monitoringu.
Prowokacja wymierzona w samorząd
Jak przyznaje, w tej inicjatywie nie chodziło jedynie o prezent dla mieszkańców. – Nie ukrywam, że była to również prowokacja. Udowodniłem, że "miejski rower" można uruchomić za ok. 10 tys. zł, podczas, gdy puławscy urzędnicy od lat nie chcieli się tego podjąć. Wyliczali, że kosztowałoby to kilkaset tysięcy złotych. A ja kupiłem te rowery częściowo z własnej kieszeni, do tego kilka tablic, zapięcia i telefon na kartę – wylicza pomysłodawca wypożyczalni.
Łatwo jednak nie było. O ile prywatne firmy w tej inicjatywie pomagały, tak miejscy urzędnicy zażądali uzgodnień dotyczących tablic informacyjnych. Część z nich, według Ratusza, mogła zostać zamontowana nielegalnie, bez koniecznych zgód ze strony zarządcy terenu. Niewykluczone zatem, że ta przy galerii będzie musiała zostać zdemontowana.