W ostatnim meczu ligowym w kończącym się roku Azoty Puławy pokonały Sandra Spa Pogoń Szczecin 34:25. Było to 12. zwycięstwo w obecnym sezonie podopiecznych trenera Marcina Kurowskiego
Miejscowi kibice mieli w pamięci spotkania na zakończenie roku w puławskiej hali. Ich drużyna często sprawiała przykre niespodzianki przegrywając z drużynami niżej notowanymi w rankingu. Tak było na przykład swego czasu w starciu z Jurandem Ciechanów. Obawy nie były bezpodstawne. Do Puław zawitała bowiem jedna ze słabszych ekip grupy granatowej Sandra Spa Pogoń Szczecin. Goście mieli powody do zaprezentowania się z jak najlepszej strony. Przyjeżdżali z nowym trenerem Mariuszem Jurasikiem, dla którego był to drugi mecz w roli opiekuna Pogoni. W drużynie ze Szczecina nadal występuje były skrzydłowy Azotów Wojciech Zydroń. Sobotni mecz, po raz pierwszy w historii rozgrywek ligowych, transmitowany był przez stację nSport +. Wiązało się to również z ograniczoną liczbą miejsc dla kibiców.
Spotkanie rozpoczęło się od niecelnego rzutu ze skrzydła Przemysława Krajewskiego i zmarnowanego rzutu karnego przez Nikolę Prce (słupek). Wynik otworzył w czwartej minucie rozgrywający Rafał Przybylski. Bardzo szybko odpowiedział Kiryl Kniazeu. Po trafieniach Mateusza Zaremby i Bartosza Konitza przyjezdni wyszli na prowadzenie 3:2. Było to pierwsze i jedyne prowadzenie podopiecznych trenera Mariusza Jurasika. Później tylko gospodarze dyktowali warunki. W 20 min Krzysztof Łyżwa trafił na 9:6, pięć minut później Nikola Prce zdobył 12. bramkę dla Azotów (12:9). Już pod koniec pierwszej odsłony młodzieżowy reprezentant kraju Bartosz Kowalczyk po dwóch golach z rzędu powiększył przewagę do pięciu goli (15:10).
Po zmianie stron gospodarze potrzebowali zaledwie sześciu minut aby rozstrzygnąć losy rywalizacji. Między 34. a 40. min puławianie zdobyli sześć bramek nie tracąc żadnej. Tym samym powiększyli prowadzenie do 10. goli (23:13). Do szczecińskiej bramki trafiali Rafał Przybylski, Patryk Kuchczyński, Przemysław Krajewski, Nikola Prce i Bartosz Kowalczyk. Wraz z upływem czasu trener Azotów Marcin Kurowski dał pograć wszystkim zawodnikom, których miał do dyspozycji. Na parkiecie pojawił się rekonwalescent Piotr Masłowski, który zaznaczył swój powrót zdobyciem bramki na 33:25 w 60 min. Ostatnie trafienie dla Azotów zaliczył w ostatnich sekundach Krzysztof Łyżwa. – Najważniejsze, że nie podtrzymaliśmy niechlubnej tradycji i nie oddaliśmy punktów – mówi Krzysztof Łyżwa. – Choć nie wykorzystałem swoich szans na zdobycie bramek to cieszę się, że wygraliśmy kolejne spotkanie – dodaje skrzydłowy Azotów Adam Skrabania. – Choć nie byliśmy w optymalnym składzie, to zagraliśmy jedno z lepszych spotkań od kilku kolejek. Nie starczyło to jednak na wywiezienie punktów z Puław – mówi skrzydłowy Pogoni Wojciech Zydroń.
Azoty Puławy – Sandra Spa Pogoń Szczecin 34:25 (15:11)
Azoty: Koszowy, Bogdanow, Zapora – Przybylski 8, Prce 7, Kuchczyński 6, Kowalczyk 6, Łyżwa 2, Krajewski 2, Sobol 1, Masłowski 1, Petrovsky 1, Jurecki, Skrabania, Kubisztal, Grzelak. Kary: 10 minut.
Pogoń: Tatar, Matkowski – Krupa 7, Kniazeu 5, Jedziniak 4, Konitz 3, Krysiak 2, Grzegorek 2, Zaremba 1, Zydroń, Fedeńczak 1. Kary: 4 minuty.
Sędziowali: Dariusz Żak, Cezary Figarski (obaj Radom).
Widzów: 711.
POWIEDZIELI PO MECZU
Mariusz Jurasik, szkoleniowiec Sandra Spa Pogoń Szczecin
– Gratuluję drużynie z Puław wygranej. Wszyscy widzieliśmy, że była zespołem lepszym i zwyciężyła zasłużenie. Przyjechaliśmy w mocno okrojonym składzie. Dobrze zagraliśmy tylko przez pierwsze 20-25 minut. Końcówka pierwszej odsłony i pięć minut drugiej zdecydowały o końcowym wyniku. Z czterobramkowej straty zrobiło się aż 10 goli różnicy i praktycznie było po meczu. Skończyło się ostatecznie na przegranej różnicą dziewięciu trafień. Równie dobrze mogło być piętnastoma bramkami w plecy i dlatego w takiej sytuacji wynik 25:34 odbieramy jako dobre osiągnięcie. Dziękuję moim zawodnikom za podjęcie walki, w przeciwieństwie do poprzedniego spotkania w Zabrzu z Górnikiem.
Bartosz Konitz, rozgrywający Pogoni
– Wywieźć punkty z Puław to zawsze trudne zadanie i mogliśmy się o tym przekonać. Dopóki mieliśmy siły, walczyliśmy. W piątek jeszcze gramy mecz Pucharu Polski w Koszalinie, a następnie udamy się na urlopy. Mamy nadzieję, że od lutego wrócimy do gry w optymalnym składzie, będziemy już zupełnie innym zespołem i zaczniemy zdobywać potrzebne nam punkty.
Marcin Kurowski, trener Azotów Puławy
– Gratuluję gościom sportowej postawy w całym spotkaniu. Mimo że już na początku drugiej połowy wynik był rozstrzygnięty, rywale walczyli do końcowej syreny. Wiedzieliśmy, że Pogoń ma kłopoty kadrowe i dlatego rotowaliśmy składem. Od początku narzuciliśmy szybkie tempo. Cieszę się, że mogłem skorzystać ze wszystkich wpisanych do protokołu zawodników. Nowi piłkarze pojawiający się na parkiecie utrzymywali poziom gry. Wszyscy zasłużyli na słowa uznania, a wyróżnić chciałbym Bartosza Kowalczyka.
Bartosz Kowalczyk, rozgrywający Azotów
– Mieliśmy szerszą ławkę zmienników i mądrze z tego korzystaliśmy. W momencie, kiedy któryś z zawodników łapał zadyszkę trener wpuszczał do gry wypoczętych zawodników. Nie odbijało się to na naszej grze. Szybko też wznawialiśmy grę, wykorzystując zmęczenie graczy ze Szczecina.