W meczu rozgrywanym awansem Azoty Puławy zmierzą się na własnym parkiecie z Pogonią Szczecin. Początek w środę o godzinie 18
Powodem przyspieszenia ligowego kalendarza jest udział szczecinian w europejskich pucharach. W przyszłym tygodniu swojego rywala w Pucharze EHF poznają również puławianie.
W roli faworyta, co ostatnio dzieje się coraz częściej, wystąpią gospodarze. Azoty mają obecnie najlepszy sezon od czasu awansu do najwyższej klasy rozgrywkowej. Brązowi medaliści odsyłają z kwitkiem kolejnych przeciwników. Ostatnio o sile podopiecznych trenera Ryszarda Skutnika przekonali się szczypiorniści Chrobrego Głogów. Puławianie nie mieli najmniejszych problemów z odniesieniem przekonującego zwycięstwa 35:26. Była to szósta wygrana w tej rundzie. – Małymi kroczkami realizujemy nakreślony na początku sezonu plan. Prezentujemy równy poziom i udowadniamy to na parkiecie ogrywając przeciwników – mówi rozgrywający Azotów Robert Orzechowski.
Szczecinianie to drużyna, z którą puławskiej siódemce gra się ciężko. Zazwyczaj było tak, że we własnych halach górą byli gospodarze. Ostatnio trafił się wyjątek – zwycięstwo Azotów w pierwszym meczu o brązowy medal minionych rozgrywek. I to sprawa medalowej porażki wysuwa się na pierwszy plan przed środową wizytą szczecinian. – Pogoń ma coś do udowodnienia naszej drużynie – twierdzi Orzechowski. – Czeka nas bardzo trudne zadanie Nie tak trudne jednak, aby miejscowi nie mogli sobie z nim poradzić. Tym bardziej, że zespół Azotów powinien zagrać w komplecie.
Szczecinianie ostatnio złapali lekki dołek. Przegrali w lidze z MMTS Kwidzyn i KPR Legionowo. – W swoim składzie Pogoń ma doświadczonych piłkarzy, z którymi ściśle współpracuje szczecińska młodzież – tłumaczy Orzechowski. – Wystąpimy w roli w gospodarzy i chcemy wykorzystać atut własnego parkietu. Mamy nadzieję, że kolejne dwa punkty zostaną w Puławach.