Na stadionie przy ul. Krasińskiego zobaczymy Arkę Gdynia, jednego z najpoważniejszych kandydatów do mistrzostwa Polski. Przed rokiem, po emocjonującym finale z Lechią Gdańsk, została wicemistrzem kraju. Teraz marzy się jej zdetronizowanie lokalnego rywala.
Z pewnością inne rozstrzygnięcie, niż zwycięstwo faworyta ligi na boisku outsidera będzie sensacją przedostatniej kolejki sezonu zasadniczego. Tym bardziej, że lublinianom wiosną nie idzie. - Walczymy, ale brakuje nam szczęścia, doświadczenia w kluczowych momentach. Czasami jedna zła decyzja, niewłaściwy wybór sposobu rozgrywania akcji przesądza o porażce - analizuje opiekun lublinian.
Tak było w spotkaniach z Ogniwem Sopot czy Orkanem Sochaczew. Znacznie gorzej Budowlani zaprezentowali się w ostatnią niedzielę, kiedy dostali ostre lanie w Gdańsku z Lechią (aż 7:112). - Pojechaliśmy solidnie osłabieni. Wykonałem zaledwie dwie zmiany, w jednej sam wszedłem na boisko - mówi Berestek.
Na sobotni mecz kadra gospodarzy powinna być znacznie większa. - Powrócili niektórzy kontuzjowani zawodnicy - cieszy się szkoleniowiec. - Jednak po chwili dodaje: - Wciąż nie możemy powrócić do optymalnego składu. Walczymy z drobnymi urazami.
Mimo tych kłopotów gospodarze nie załamują się. - Będziemy walczyć. Na swoim terenie mamy większe szanse na urwanie punktów Arce - zapowiada trener. - Nawet jeśli przegramy, będzie to dla nas kolejna lekcja przed czekającymi nas w czerwcu barażami o utrzymanie w ekstralidze.
Pierwotnie sobotni mecz miał się rozpocząć o godzinie 14. Na prośbę gości, został przełożony na 12.