Przed zespołem prowadzonym przez trenera Sebastiana Bereska być albo nie być. Drużyna, która okaże się lepsza w dwumeczu, pozostanie w ekstralidze. Rewanż za tydzień w stolicy Wielkopolski.
Co ciekawe, komplet „oczek” lubelska piętnastka wywalczyła w pierwszym spotkaniu właśnie… z Posnanią (39:5 w Lublinie). W rewanżu, w lany poniedziałek, nie było już tak dobrze i zespół dostał... srogie lanie 7:72. W tym meczu poważnej kontuzji doznał kapitan Budowlanych Stanisław Niedźwiecki.
- Trudno powiedzieć, jak długo będzie trwała rekonwalescencja naszego zawodnika. Na pewno zabraknie go w rywalizacji z Posnanią. Najważniejsze, aby do końca wyleczył uraz. Będziemy musieli poradzić sobie bez niego - mówi trener Sebastian Berestek.
Sprawy kadrowe są w tej chwili najważniejsze. Od zakończenia sezonu zasadniczego mija drugi tydzień i Budowlani wykorzystali wolne przede wszystkim na powrót do zdrowia. - Nie ma nas za wielu - przyznaje szkoleniowiec.
- W sobotnim spotkaniu powinienem jednak jakoś uzbierać 22 zawodników do grania.
Skromna kadra musi się odbić na jakości gry i wyniku.
- Niestety, w tej sytuacji, nie mamy zbyt dużej konkurencji na poszczególne pozycje. Gdyby w klubie trenowało 40 zawodników, rumieńców nabrałaby walka o miejsce w wyjściowej piętnastce. A tak... - przekonuje Berestek.
W sobotę gospodarze zagrają pod dużą presją. - Do tej pory nic jeszcze nie wygraliśmy, więc najwyższy czas zacząć to robić. Analizując naszą rywalizację z wiosny, nie jesteśmy faworytem dwumeczu - tłumaczy opiekun Budowlanych.
- Gramy jednak przed swoimi kibicami, dla których chcemy utrzymać ekstraligę w naszym mieście. Liczymy na doping i wierzę, że pokonamy Posnanię.