Fot. Wojciech Nieśpiałowski
Budowlani Lublin przegrali pierwszy mecz finałowy ze Skrą Warszawa 24:36. Tym samym w lepszej sytuacji przed sobotnim rewanżem są rywale ze stolicy. Awans do najwyższej ligi w Polsce wywalczy drużyna z lepszym bilansem w dwumeczu.
Aby myśleć o grze w przyszłym w ekstralidze lublinianie muszą odrobić stratę 12 punktów. Pierwsze spotkanie zupełnie nie wyszło ekipie z ul. Krasińskiego. – Widać było zbytnią nerwowość w naszej grze – przyznaje reprezentant Polski i kapitan Stanisław Powała-Niedźwiecki. – Od początku wiedzieliśmy, że na tym poziomie opanowanie nerwów i emocji będzie kluczem do sukcesu.
Trudno nie zgodzić się ze słowami wychowanka lubelskiego klubu. Od początku gospodarze grali nerwowo. Popełniali niewymuszone błędy i tracili punkty. Co najmniej trzy przyłożenia Skry były prezentem lublinian. – Za łatwo oddawaliśmy punkty – przyznał szkoleniowiec Budowlanych Sebastian Berestek. – Na taką grę nie możemy pozwolić sobie w meczu rewanżowym.
Goście bardzo dobrze rozegrali taktycznie spotkanie. Skra wykorzystywała swoje mocne strony, a więc grę młynem, który po tzw. maulach zdobywał punkty, jak również wygrywała auty. Lublinianie, szczególnie w pierwszej odsłonie, nie mogli znaleźć recepty na przeciwnika.
W efekcie, już po kwadransie przegrywali 0:12. Pod koniec pierwszej połowy Krzysztof Szczepański zdobył pierwsze pięć punktów (5:12). Niestety chwila nieuwagi w obronie sprawiła, że przyjezdni, z sprawą Marcina Maciejewskiego powiększyli przewagę na 17:5.
Po zmianie stron widzieliśmy bardziej zdeterminowanych gospodarzy, którzy momentami grali bardzo dobrze atakiem. Szkoda, że były to tylko epizody. Ozdobą była widowiskowa akcja zainicjowana po prawej stronie przez Grzegorza Szczepańskiego, a zakończona przyłożeniem Michała Majchera na 19:31. Lublinianie doprowadzili do wyniku 24:31, jednak w końcówce, po własnych błędach, pozwolili Skrze na powiększenie prowadzenia (24:36).
– Nie tak miała wyglądać nasza gra. Druga część napawa optymizmem przed meczem w Warszawie. Musimy solidnie przepracować ten tydzień i podjąć walkę – mówi Grzegorz Szczepański.
– Nic jeszcze nie jest stracone. 12 punktów do tylko dwa podwyższone przyłożenia – dodaje Powała-Niedźwiecki.
– Nie poddajemy się. Zawodnicy pokazali, że potrafią grać w rugby. Musimy jeszcze bardziej wykorzystać swoje atuty, a więc grę szybkim atakiem. Kilka akcji w drugiej części spotkania było naprawdę wysokiej klasy. Jestem dobrej myśli. Jeszcze nie przegraliśmy walki o powrót do ekstraligi – zapewnia lubelski szkoleniowiec.
– Sprawa awansu nie została rozstrzygnięta. Ważne, że mamy 12 punktów zaliczki, ale nie możemy zlekceważyć zespołu z Lublina. Rewanż zaczyna się od stanu 0:0 i z takim nastawieniem wybiegniemy na boisko w Warszawie – powiedział po spotkaniu w Lublinie zawodnik Skry Paweł Poniatowski.
Budowlani Lublin – Skra Warszawa 24:36 (5:17)
Punkty dla Budowlanych: Krzysztof Szczepański 10, Michał Majcher 5, Stanisław Powała-Niedźwiecki 5, Piotr Skałecki 4.
Punkty dla Skry: Marcin Maciejewski 15, Łukasz Król 10, Łukasz Ślusarczyk 6, Kamil Matysiak 5.
Sędziował jako główny: Francois Giroud (Francja).
(grom)