ROZOMOWA ze Stanisławem Powałą-Niedźwieckim, reprezentantem Polski, rugbystą Budowlanych Lublin
- W sobotę Polska zagra na Arenie Lublin z Ukrainą w spotkaniu Dywizji 1 B Pucharu Narodów Europy. Mecz reprezentacji narodowej to wyróżnienie dla naszego miasta?
– W takich kategoriach traktujemy to wydarzenie. Już sam przyjazd jakiejkolwiek drużyny narodowej jest sporym wyróżnieniem i nobilitacją, bez względu jaką dyscyplinę sportu kadrowicze by reprezentowali. Ostatni raz polscy rugbyści grali w Lublinie 15 lat temu. Byłem wtedy młodzikiem, zmierzyliśmy się wówczas z Tunezją. Przegraliśmy, ale tamto spotkanie mocno utkwiło w pamięci. My kadrowicze robimy wszystko by jak najlepiej promować naszą dyscyplinę. Również nasz klub Budowlani Lublin włączył się w promocję tego wielkiego wydarzenia. Szykuje się wielkie święto rugby w Lublinie.
- Mówi się o tym, że może paść rekord frekwencji. Obiekt może pomieścić 15,5 tysiąca. Czy wypełni się w całości?
– Liczymy, że lubelscy kibice pobiją poprzedni rekord, który został ustanowiony podczas meczu w Warszawie. Na stadionie miejscowej Polonii zjawiło się 6,5 tysiąca kibiców rugby. Jeśli przyjdzie siedem, a może osiem tysięcy, będzie to dobry wynik.
- Mecz w Lublinie będzie miał dla pana szczególne znaczenie, w końcu zagra pan w swoim rodzinnym mieście?
– Na razie znalazłem się w 26-osobowej kadrze na mecz z Ukrainą. Jeśli trener Marek Płonka wybierze mnie do kadry meczowej będę bardzo szczęśliwy. Wielką sprawą byłoby zagrać na nowym stadionie w mieście, w którym człowiek się wychował, gdzie rozwijał swoją karierę.
- Na Arenie Lublin nie będzie pan sam. W kadrze znaleźli się pańscy byli koledzy z Budowlanych: Rafał Janeczko z Lechii Gdańsk, Rafał Szrejber z Arki Gdynia i Piotr Psuj, grający obecnie w Pogoni Siedlce…
– Długo graliśmy w Budowlanych. Mimo że rozjechali się po Polsce, utrzymujemy kontakt. Zawsze jest miło, kiedy z jednego klubu jest kilku zawodników, którzy doskonale się znają.
- Wraca pan do reprezentacji po ponad rocznej przerwie spowodowanej kontuzją. Jest obawa i trema?
– Stres jest zawsze taki sam, bez względu na to, z kim rozgrywa się mecz międzypaństwowy. Dochodzi jednak dodatkowa koncentracja, już nie na sto, ale nawet na 120 procent. Bardzo chciałbym zagrać przeciwko Ukrainie.