AZS UMCS może w weekend świętować awans. Musi jednak pokonać po raz drugi KK Warszawa. W pierwszym starciu obu ekip zespół Przemysława Łuszczewskiego triumfował 82:67. Mecz numer dwa zostanie rozegrany w sobotę, w hali MOSiR im. Zdzisława Niedzieli o godz. 19
To będzie już czwarty pojedynek w obecnym sezonie klubów z Lublina i Warszawy. Rywale triumfowali tylko raz. W meczu rundy zasadniczej rozgrywanym na własnym parkiecie pokonali akademików 72:68. Rewanż też był zacięty, ale ostatecznie górą byli koszykarze trenera Łuszczewskiego, którzy okazali się lepsi o pięć punktów (69:65).
W minioną sobotę lublinianie dominowali od początku spotkania. Po 10 minutach prowadzili 26:13. W drugiej kwarcie ich przewaga stopniała w pewnym momencie tylko do dwóch „oczek”. Goście szybko się jednak otrząsnęli i na przerwę schodzili mają w zapasie siedem punktów. Tak samo było po zmianie stron. Gospodarze gonili, zbliżali się do rywali, ale nie potrafili doprowadzić do wyrównania. W finałowej odsłonie nie było już wątpliwości, że to AZS UMCS zanotuje zwycięstwo. Przyjezdni zbudowali solidną przewagę i nie oddali jej już do samego końca. Bohaterem był Przemysław Tradecki, który otarł się o triple-double. Zapisał na swoim koncie 24 punkty, dziewięć asyst, osiem zbiórek, a także cztery przechwyty. Rzucał też na dobrej skuteczności. Swoje zrobił również Bartłomiej Karolak, który do dorobku drużyny dołożył 22 „oczka”.
– Graliśmy już ze sobą tyle razy, że chyba trudno będzie się zaskoczyć. Może jakimiś pojedynczymi zagrywkami w ataku, czy założeniami w obronie, ale to wszystko – ocenia Tradecki cytowany przez klubowy portal AZS UMCS. – W pierwszym spotkaniu było widać, że rywale są rozbici fizycznie, bo grali systemem środa-sobota. My mocno rozpoczęliśmy zawody, ale później też straciliśmy przewagę. W sobotę wyjedziemy na parkiet skoncentrowani – zapewnia rozgrywający ekipy z Lublina.
Gdyby akademikom powinęła się noga, to trzecie, decydujące starcie zostanie rozegrane w środę. Przewagę własnego parkietu będą jednak mieli rywale.