Koszykarze Olimpu-Startu Lublin odnieśli pierwsze od 6 listopada ligowe zwycięstwo. Podopieczni Dominika Derwisza wygrali 69:67 z AZS Radex Szczecin. Bohaterem spotkania został Michał Sikora, który decydujące punkty zdobył na dwie sekundy przed końcową syreną.
Znakomicie grał Sergiusz Prażmo, który skutecznie walczył na obu tablicach. W kolejnej odsłonie pałeczkę przejął Michał Sikora, który co chwila popisywał się znakomitymi asystami. Wystarczy powiedzieć, że w całym meczu zanotował ich aż jedenaście. Na przerwę startowcy schodzili z piętnastopunktową przewagą.
Tradycją stało się również, że lublinianie fatalnie prezentują się po przerwie. Nie inaczej było również w sobotę – wszak tradycja zobowiązuje. Wszystko zaczęło się od dwóch bezsensownych przewinień Michała Aleksandrowicz. 21-latek z czterema faulami na koncie musiał usiąść na ławce rezerwowych.
Zastępujący go Adam Myśliwiec nie miał swojego dnia i kilkakrotnie podejmował błędne decyzje.
Od początku czwartej kwarty koncertowo zaczął grać Łukasz Pacocha. Jego celne "trójki” sprawiły, że w 36 min szczecinanie objęli prowadzenie 63:62 (poprzedni raz przyjezdni wygrywali w przy stanie 2:0). Chwilę później kolejny bezsensowny faul popełnił Aleksandrowicz, który musiał opuścić parkiet za pięć przewinień.
Dwie minuty później miała miejsce najbardziej kontrowersyjna sytuacja meczu. Sergiusz Prażmo przekroczył przepisy, a arbitrzy pokazali, że to był piąty faul naszego skrzydłowego. Przy stoliku sędziowskim powstało ogromne zamieszanie, po którym sędziowie przyznali się do błędu w protokole meczowym. Okazało się, że to był dopiero czwarty faul.
– To kpina, żeby człowiek, który pisze statystyki decydował o tym, co się znajduje w protokole. Przecież to po jego interwencji arbitrzy zmienili decyzję – powiedział zdenerwowany Zbigniew Majcherek, trener AZS Szczecin.
Na trzynaście sekund przed końcem spotkania lublinianie prowadzili 67:64, ale chwilę później kolejną "trójkę” trafił Pacocha. Ostatnia akcja należała jednak do "czerwono-czarnych”. Piłkę w swoje ręce wziął Sikora. Przekozłował całe boisko i na dwie sekundy przed końcową syreną zdobył punkty, rozstrzygające losy spotkania.
– W tej akcji błąd popełnił Michał Majcherek, który zaczął kryć Sikorę zbyt wysoko – tłumaczył Majcherek. – To był jeden z ważniejszych rzutów w ostatnim czasie. Cieszę się, że umiałem wykorzystać błąd defensywy rywali – powiedział Michał Sikora.
– Goście postawili ciężkie warunki. W drugiej połowie w naszej grze pojawiła się nerwowość i lekkomyślność, dlatego straciliśmy wysokie prowadzenie – powiedział Arkadiusz Pelczar, drugi trener Olimpu-Startu.
Olimp-Start Lublin – AZS Radex Szczecin 69:67 (25:11, 18:17, 16:21, 10:18)
Olimp-Start: Prażmo 17, Łuszczewski 14 (1x3), Sikora 12, Szymański 11 (1x3), Aleksandrowicz 9, Myśliwiec 3, Kwiatkowski 3.
AZS: Pacocha 27 (4x3), Balcerek 9, Zarzeczny 8, Dudek 8, Podgalski 6, Wochna 5 (1x3), Majcherek 4, Prus, Michalski.
Gwiazdy zaświecą w hali MOSiR
Serb w swojej karierze występował m.in. w Crvenej Zvezdzie Belgrad, Hemofarmie Vrsac czy Dynamie Moskwa Regon. Na obwodzie groźny jest Eddie Miller – zwycięzca konkursu wsadów z wiosennego Meczu Gwiazd, rozegranego w lubelskiej hali Globus.
"Czerwono-czarni” powinni zwrócić uwagę także na Cliffa Hawkinsa, wychowanka Uniwersytetu Kentucky. Później 29-letni Amerykanin występował m.in. we włoskiej Pepsi Casercie i chorwackiej Cedevicie Zagrzeb.
– Przyzwyczailiśmy już naszych kibiców do tego, że w meczach Pucharu Polski gramy szerokim składem. Podejmiemy walkę, ale nie będziemy przemęczać naszych czołowych koszykarzy. Najważniejsze dla nas są rozgrywki ligowe – powiedział Arkadiusz Pelczar, drugi trener Olimpu-Startu. Stawka jutrzejszego spotkania jest ogromna – zwycięzca awansuje do fazy grupowej Pucharu Polski.