

Niesamowita historia. PGE Start nie miał w piątym meczu z Treflem Sopot przewagi własnego parkietu ani czołowego zawodnika Tevina Browna, który musiał wyjechać do USA. Mimo to ekipa z Lublina wygrała i zapewniła sobie awans do finału. Jak spotkanie oceniają przedstawiciele obu drużyn?

Emmanuel Lecomte (PGE Start)
– To był znakomity mecz. Jestem dumny ze wszystkich chłopaków. Graliśmy bez naszego najlepszego strzelca, Tevina Browna. Trener powiedział nam jednak przed meczem, że wszystko jest możliwe, ale musimy uwierzyć. Tak zrobiliśmy i wyszliśmy na boisko z chęcią zwycięstwa. Udało nam się to i jestem bardzo szczęśliwy. Jestem gotowy na finałowy mecz. Zaczynamy serię w poniedziałek. I chociaż wiem, że Legia Warszawa to dobry zespół, to mocno wierzę w nasz sukces.
Wojciech Kamiński (PGE Start)
– Gratuluję naszej drużynie i wszystkim ludziom związanym ze Startem. To jest nasz ogromny sukces. Obie drużyny walczyły do samego końca. Dziękuję naszym kibicom za to, że zjawili się w Sopocie. Sopot to piękne miasto, więc pewnie specjalnie nie trzeba było ich namawiać na wizytę nad Bałtykiem. Spotkały się dwie ekipy, które grały swoją koszykówkę. Trefl od początku sezonu, a my powoli dochodziliśmy do niej. Trzy mecze były bardzo wyrównane, a dwa pozostałe skończyły się dominacją jednej czy drugiej drużyny. O absencji Tevina Browna dowiedzieliśmy się juz po pierwszym meczu półfinałowym z Treflem Sopot. Powiedział nam, że jest taka sytuacja i będzie musiał wrócić do USA. Nie wiedział wówczas jeszcze, kiedy pojedzie do USA. O dokładnym terminie wyjazdu dowiedzieliśmy się przed czwartym spotkaniem i chcieliśmy ten mecz wygrać i zakończyć serię. Przed treningiem przypomniałem sytuację sprzed kilkunastu lat, kiedy graliśmy w Hali Stulecia. Miałem skład, w którym debiutował młodziutki Kamil Łączyński i pokonaliśmy Trefl. Wszystko jest możliwe. Mieliśmy dobry start, umiejętności i udało się wygrać. Brown jest przewidywany na mecze finałowe. Mam nadzieję, że nic się nie wydarzy i pojawi się w tym meczu. Nie układam terminarza, a szkoda, że nie mogę tego zrobić. Na pewno ja nie zrobiłbym początku finałowej serii po tak krótkim odpoczynku. Wracamy do Lublina, będziemy nad ranem, mamy dzień na odpoczynek i rozpoczynamy finałową serię. To będzie bardzo trudne zadanie.
Filip Put (kapitan PGE Start Lublin)
– Wykonaliśmy świetną robotę. Każdy z nas wierzył w możliwość zwycięstwa. Wszyscy nas skreślali, zarówno przed piątym meczem, jak i przed startem tej serii. Brak Tevina dodatkowo nas zmotywował. Wspominaliśmy podobne sytuacje, kiedy musieliśmy sobie radzić bez ważnych zawodników i wówczas zawsze dodatkowo się zbieraliśmy w sobie i graliśmy dobre zawody. Wiara była kluczowa. Oczywiście, czwarty mecz przegrany po dogrywce, sprawił, że głowy poszły w dół. Szybko jednak zebraliśmy się w sobie i udaliśmy się w szczęśliwą dla nas podróż do Sopotu. Po czwartym meczu doznałem dużych boleści brzucha, trafiłem nawet na Szpitalny Oddział Ratunkowy prosto do spania. Nie wstałem na poranny trening z chłopakami, tylko odsypiałem noc spędzoną na SOR. Adrenalina jednak wygrała, nie mogłem odpuścić takiego spotkania. Ten wynik dla mnie dużo znaczy i jestem dumny z chłopaków. Daliśmy radę i teraz wszystkich zapraszam na poniedziałkowy finał w Lublinie.
Jakub Schenk (zawodnik Trefla Sopot)
– Gratuluję Startowi Lublin. Oni mają świetny sezon i zasłużenie wygrali z nami w tej serii. Byli lepszym zespołem nie tylko w play-off, ale również na przestrzeni całego sezonu. Łącznie pokonali nas aż 5 razy. Start nam nie leży, nie umieliśmy sobie poradzić z ich atakiem przez cały sezon. Byli lepsi fizycznie, lepiej zbierali, uprzykrzali nam życie, a my nie byliśmy w stanie odpowiedzieć na ich presję. Oni grają dużo 1x1, to był chyba najważniejszy element tego finału. Staraliśmy się, pracowaliśmy ciężko, aby wygrać tę serię. Cały sezon ciężko próbowaliśmy zagrać dwa dobre kolejne mecze. Nam się to nie udało, chociaż nie wiem, czym jest to spowodowane. Ten wynik, który osiągnęliśmy jest odzwierciedleniem całego sezonu. W naszej grze były bardzo duże sinusoidy. Mam właściwą motywację przed dwumeczem o brąz z Anwilem Włocławek. To wciąż jest medal, który pozwoli nam zakończy sezon w pozytywny sposób. Będę starał się i motywował drużynę. To będą trudne zawody, ale zarówno my, jak i Anwil jesteśmy w tej samej sytuacji. Muszę powiedzieć, że nigdy nie brałem udziału w takim sezonie, w którym nie rozumiałem dlaczego nie potrafimy złapać powtarzalności. Nasza fizyczność i skupienie działała wiele razy i na bazie tego dalej nie potrafiliśmy zbudować powtarzalności.
Żan Tabak (trener Trefla Sopot)
– Gratuluję Startowi. Lublinianie zasłużyli na to zwycięstwo i słusznie awansowali do finału. Igraliśmy z ogniem przez cały sezon i ponieśliśmy tego konsekwencje. Pokazaliśmy wszystkie demony, które nas prześladowały w tym sezonie. Graliśmy bardzo nierówno, co było dla nas dużym utrudnieniem.
