

Zadanie wykonane. Świdniczanka w ostatniej kolejce wygrała w Dębicy 3:1 i ostatecznie zajęła w tabeli trzynaste miejsce. A to oznacza, że zapewniła sobie utrzymanie.

Piłkarze trenera Łukasza Gieresza musieli wygrać, żeby nie oglądać się na wyniki innych zespołów z dołu tabeli. Dobrze, że zgarnęli pełną pulę, bo po trzy „oczka” na swoje konta dopisały: Pogoń-Sokół Lubaczów, a także Wiślanie Skawina. Pierwszą z ekip „Świdnia” wyprzedziła o dwa punkty, a Wiślan lepszym bilansem bramek.
Od pierwszego gwizdka na stadionie w Dębicy działo się sporo. Gospodarze chcieli pozytywnym akcentem zakończyć sezon. Wisłoka była częściej przy piłce, a do tego często gościła pod bramką rywali.
Przyjezdni liczyli na kontry i już w ósmej minucie jedna z nich dobrze się zapowiadała. Oliwier Konojacki podawał do Dawida Brzozowskiego, ale ten drugi za łatwo stracił piłkę. Za chwilę Konojacki atakował prawym skrzydłem. Był praktycznie sam przed bramkarzem, ale kąt był ostry. Szkoda tylko, że znowu nie było nawet strzału. Zawodnik gości za daleko wypuścił sobie piłkę. Na dodatek, kiedy próbował ją jeszcze dopaść wślizgiem, to „wjechał” nogą w bramkarza. Filip Dziurgot musiał opuścić boisko, a „Oli” obejrzał „żółtko”.
W 19 minucie zrobiło się 1:0. Po akcji lewym skrzydłem i dograniu w pole karne Kacper Maik wycofał futbolówkę na linię szesnastki do Krzysztofa Żmudy. Ten drugi zaskoczył Pawła Sochę uderzeniem tuż przy słupku. Na szczęście drużyna trenera Gieresza długo nie czekała z wyrównaniem. Minęło kilkadziesiąt sekund, a Kamil Sikora przejął futbolówkę za polem karnym rywali, a następnie kapitalnie przymierzył do siatki.
Później jedni i drudzy mogli przechylić szalę na swoją stronę. Socha uratował Świdniczankę po dwóch kwadransach gry. W 37 minucie Brzozowski minął dwóch rywali na lewej flance, wpadł w pole karne, ale nie podawał, tylko sam chciał wpisać się na listę strzelców. No i spudłował. Na koniec pierwszej części spotkania Sikora wypatrzył „Brzozę”, ale skrzydłowy znowu nie trafił w bramkę.
Między 57, a 63 minutą przyjezdni wypracowali sobie dwie, doskonałe okazje. Pierwszą zamienili na gola. Sikora pognał do linii końcowej, dośrodkował na Michała Palucha, ale napastnika uprzedził… Brzozowski, który głową skierował piłkę do siatki.
Po chwili niewiele zabrakło, aby centrę z rzutu rożnego na trzeciego gola zamienił Jakub Szymala. Ten sam gracz jeszcze raz świetnie znalazł się w szesnastce Wisłoki w 73 minucie. Znowu bardzo dobrze dośrodkował Tomasz Tymosiak, tym razem z rzutu wolnego. Szymala strzelił jednak centymetry obok słupka, co oznaczało, że w Dębicy do końca będzie nerwowo.
W 80 minucie Daniel Eze „złamał” akcję z lewego skrzydła do środka i uderzył prawie idealnie. Prawie, bo po jego strzale piłka ostemplowała poprzeczkę. Około 100 sekund później Eze miał znacznie lepszą szansę. Tym razem w sytuacji sam na sam uderzył prosto w bramkarza.
Okazuje się jednak, że do trzech razy sztuka. W 86 minucie Nigeryjczyk sam wyprowadzał kontrę trzech na dwóch. Nikomu jednak nie podał, tylko poszedł na przebój. Minął dwóch rywali, a na koniec uderzył po ziemi obok bramkarza na 1:3 i przypieczętował utrzymanie „Świdni” w Betclic III lidze.
Wisłoka Dębica – Świdniczanka Świdnik 1:3 (1:1)
Bramki: Żmuda (19) – Sikora (20), Brzozowski (57), Eze (86).
Świdniczanka: Socha – Futa, Koźlik, Szymala, Sypeń (90+2 Ptaszyński), Tymosiak, Bayer (90+2 Kutyła), Sikora, Konojacki (61 Nawrocki), Paluch, Brzozowski (78 Eze).
