Po stracie punktów w domowym spotkaniu ze Ślęzą Wrocław trener Krzysztof Szewczyk olbrzymią wagę przykładał do wyjazdu do Rybnika, nie wyobrażając sobie kolejnej porażki z bezpośrednim rywalem do miejsca w play-off.
Niestety, chwilę po tym, jak udało się załatać jedną dziurę, powstała kolejna. Tym razem pod koszem, bo na jednym z treningów poważnej kontuzji doznała Chelsea Poppens. Amerykanka zderzyła się z Natalią Żandarską i wybiła bark. Teraz czeka ją około trzech tygodni przerwy.
Zastąpienie najlepszej podkoszowej z dnia na dzień nie było możliwe, choć w Rybniku bardzo starały się Aneta Kotnis i Żandarska. Obie zebrały w sumie 17 piłek, rzucając 26 punktów, ale nie zdołały poprowadzić koleżanek do cennego zwycięstwa.
Dziewczyny Szewczyka po niezbyt udanej pierwszej połowie z szatni wyszły mocniej pobudzone i wzięły się do odrabiania strat. Po celnych trójkach Robinson i Hanny Luburgh doszły rywalki na cztery "oczka”, ale tego wieczora na więcej nie było ich stać.
Po raz kolejny koszmarem okazała się czwarta kwarta. Lublinianki zamiast pójść za ciosem i gonić przeciwniczki, przysnęły już na początku. Gospodynie odskoczyły i powiększyły przewagę, ostatecznie zwyciężając 86:68.
Glucose ROW Rybnik - Pszczółka AZS UMCS Lublin 86:68 (24:16, 21:17, 13:18, 28:17)
Rybnik: Rymarenko 20 (3x3), Metcalf 17 (1x3), Stelmach 16 (1x3), Paździerska 15, Rydwan 11 (2x3) oraz Henry 6, Motyl 1, Zielonka 0.
Lublin: Robinson 17(3x3), Żandarska 16, Kotnis 10, Bejtić 7 (1x3), Morawiec 3 (1x3) oraz Luburgh 10(1x3), Witkoś 3, Trzeciak 2, Grygiel.