ROZMOWA Z Katarzyną Trzeciak, rozgrywającą Pszczółki AZS UMCS Lublin
- Nastawiałyśmy się na walkę o zwycięstwo, ale popełniłyśmy zbyt dużo błędów w obronie, było też zbyt dużo przestrzelonych dobrych pozycji. W końcówce zabrakło nam sił, w efekcie Ślęza rozstrzygnęła spotkanie na swoją korzyść. To boli, bo ten mecz był do wygrania.
• Trener Krzysztof Szewczyk mówił, że kluczowe będzie wyłączenie Jhasmin Player. Tymczasem tylko w pierwszej połowie Amerykanka rzuciła 20 punktów.
- Ona ma średnią chyba 28 punktów na mecz, jak na tę liga bardzo dużo. Do tego te swoje punkty rzuca na niesamowitej skuteczności. Chciałyśmy ją wyłączyć, starałyśmy się, ale widać, że nie do końca się to udało. Chociaż w drugiej kwarcie, do momentu aż rywalki zaczęły trafiać z dystansu, ta obrona box and one funkcjonowała bardzo dobrze. Najgorzej, że gdy w końcu Player przestała punktować to włączyła się Paulina Pawlak.
• Na ile pokrzyżował wam szyki brak Dary Taylor, która znów doznała kontuzji?
- To był dla nas duży problem. Nie ukrywajmy, Dara jest mózgiem tej drużyny. Nie mamy takiej drugiej zawodniczki, która poprowadziłaby grę tak jak ona, która dałaby takie passy, jakie ona daje. To duża strata na pozycji numer jeden. Lejla i ja starałyśmy się zapełnić tę lukę, ale niestety nie do końca się to udało.
• Powiedziałaś, że nie udało się zastąpić Dary ani tobie, ani Lejli, ale dla ciebie to był chyba najlepszy mecz w Tauron Basket Lidze.
- To nie cieszy, gdy mecz jest przegrany. Spędziłam troszkę więcej czasu na boisku i może są tego efekty. Zobaczymy, jakie będą dalsze decyzje trenera.
• Uważasz, że to tylko kwestia tego, że dostałaś więcej minut czy jednak twoja dyspozycja rośnie i trenując z tymi bardziej doświadczonymi zawodniczkami stajesz się lepszą koszykarką?
- Na pewno treningi dużo dają. Ich poziom jest o wiele wyższy niż w pierwszej lidze, to nie ulega wątpliwości. Myślę, że poziom i trenera i zawodniczek daje bardzo dużo i mam nadzieję, że z meczu na mecz będzie lepiej.