W najsilniejszym składzie do pierwszego noworocznego spotkania przystąpią najprawdopodobniej lubelskie akademiczki. Żadna z zawodniczek nie narzeka na urazy, pod znakiem zapytania stoi jedynie występ Dary Taylor.
Dużą niewiadomą jest także forma Asya Bussie. Wysoka podkoszowa to najnowsze wzmocnienie Pszczółki AZS UMCS.
Notowała świetne wyniki w lidze uniwersyteckiej, w 2014 roku została wybrana z numerem 15 w drugiej rundzie draftu przez Minnesota Lynx, ale z powodu kontuzji mięśnia czworogłowego uda nie było jej dane zadebiutować w WNBA. Dzisiejsze spotkanie będzie dla niej pierwszym zetknięciem z zawodową koszykówką.
– Asya to klasowa zawodniczka. Co prawda, ostatnio przez jakiś czas nie grała i ma pewne zaległości, ale na pewno będzie dla nas dużym wzmocnieniem. Widziałem kilka spotkań w jej wykonaniu. Widać, że lubi szybką grę i dobrze gra tyłem do kosza – ocenia szkoleniowiec Krzysztof Szewczyk.
W składzie lubelskiego zespołu znajdują się obecnie cztery Amerykanki (oprócz Taylor i Bussie także Angel Robinson oraz Hanna Luburgh). W jednym czasie na parkiecie mogą występować tylko trzy, więc trener Szewczyk będzie zmuszony stosować rotację. To jednak miły problem, bo do tej pory ławka rezerwowych lubelskiego zespołu była dość krótka. Teraz wreszcie to się zmieni.
W meczu z brązowymi medalistkami mistrzostw Polski z przed roku lublinianki będą szukały okazji do rewanżu za bolesną porażkę z pierwszej rundy, gdy przegrały w Bydgoszczy aż 41:91. Nie są bez szans, bo rywalki na wyjazdach radzą sobie znacznie gorzej. Kluczem do sukcesu wydaje się być zatrzymanie Amerykanek Chineze Nwogbo i Julie McBride.
W środę w hali MOSiR swoje spotkanie rozegrają także pierwszoligowe rezerwy Pszczółki AZS UMCS. Zespół prowadzony przez Darię Cybulak o godz. 20.30 zmierzy się z SMS PZKosz Łomianki.