Po dwóch wyjazdowych porażkach z rzędu piłkarze Górnika Łęczna szukają okazji do przełamania się. Mecz z Lechią będzie do tego świetną sposobnością.
Od 21 września pozostają właściwie bez trenera, bo duet Tomasz Unton i Maciej Kalkowski został zatrudniony jedynie tymczasowo. Działacze mają jednak problem ze znalezieniem odpowiedniego kandydata na to stanowisko.
– Skupiamy się na sobie i gramy o trzy punkty, problemy Lechii nas nie interesują – twierdzi Maciej Szmatiuk. Grzegorz Bonin przyznaje jednak: – Ten zespół jest dopiero budowany, chyba nikt nie oczekiwał, że będą od razu wygrywali. Cieszymy się, że zagramy z nimi na własnym stadionie, bo tu idzie nam znacznie lepiej niż na wyjazdach. Fajnie, że zmierzymy się z Lechią, bo to taka drużyna, która na pewno nie będzie się murować, a my lubimy, gdy rywal stara się grać piłką.
Ostatnio problemy mają również łęcznianie. Szczególnie ze skutecznością, bo do stylu gry nie można się przyczepić.
– Napastnicy nie trafiają do bramki, ale my obrońcy również mamy z tym problem. Przecież mamy swoje okazje po stałych fragmentach gry, powinniśmy wówczas strzelać gole, ale nie udaje się. Ta indolencja strzelecka to jest więc kłopot całego zespołu, nie tylko poszczególnych zawodników i jako zespół musimy sobie z tym poradzić – ocenia Szmatiuk.
Piątkowy mecz będzie pierwszym spotkaniem Górnika i Lechii w najwyższej klasie rozgrywkowej. Do tej pory obie drużyny grały ze sobą siedmiokrotnie, ale tylko w drugiej lidze oraz Pucharze Polski. Bilans jest korzystny dla gdańszczan, którzy zwyciężali trzy razy. Dwukrotnie lepsi byli łęcznianie, dwa razy padł też remis.
Trener Jurij Szatałow będzie miał dziś do dyspozycji wszystkich zawodników, oprócz kontuzjowanych od dawna Bartosza Wiązowskiego i Nikolaisa Kozacuksa. Gotowy do gry powinien być także Paweł Buzała, który w tym tygodniu wznowił treningi po urazie. Jego występ od pierwszej minuty jest jednak mało prawdopodobny.