(fot. MACIEJ KACZANOWSKI)
ROZMOWA Z Eweliną Kamczyk, piłkarką nożną Górnika Łęczna
- W naszym Plebiscycie na Sportowca Roku 2017 zajmuje pani czołowe miejsce. Jak zapatruje się pani na tego rodzaju przedsięwzięcia?
– Trzeba pamiętać, ze to jest przede wszystkim rodzaj zabawy. Nie jest dla mnie ważne czy zajmę pierwsze, czy ostatnie miejsce. Cieszę się przede wszystkim, że moja praca została zauważona i doceniona. To fajne wyróżnienie dla całego kobiecego futbolu.
- To był chyba dla pani bardzo dobry rok...
– Zdecydowanie. Dla mnie najważniejszy jest fakt, że wciąż pozostajemy w grze o mistrzostwo Polski i Puchar Polski. Bardzo chcę w ten sposób zakończyć moją przygodę z polską Ekstraligą. Wiadomo, że w 2018 r. będę od siebie wymagała jeszcze więcej. Zobowiązuje mnie do tego moja forma we właśnie kończącym się roku.
- W rundzie jesiennej zdobyła pani 24 bramki. Druga w klasyfikacji najlepszych strzelczyń Patrycja Balcerzak ma na swoim koncie jedynie 12 trafień. Spodziewała się pani, że tak szybko zbuduje taką przewagę w wyścigu o koronę królowej strzelczyń?
– Na początku sezonu nawet o tym nie myślałam. Rzeczywiście, zdobywanie bramek jesienią przychodziło mi zaskakująco łatwo. To jednak jest zasługa drużyny, która stanowi świetnie rozumiejący się kolektyw. Moim celem na wiosnę jest pobicie rekordu należącego do Agaty Tarczyńskiej, która w jednym sezonie zdobyła aż 41 goli.
- I w ten sposób pożegnać się z Ekstraligą. Już kilka tygodni temu zapowiedziała pani, że w przyszłym sezonie swoją karierę zamierza pani kontynuować poza granicami Polski.
– Dokładnie, ale na razie nie chcę wybiegać myślami zbyt daleko w przyszłość. Moim głównym celem jest pomoc drużynie w wywalczeniu podwójnej korony.
- Nie wierzę, że z tyłu głowy nie będzie siedział pani zagraniczny transfer. Kiedy ogłosi pani swoją decyzję?
– Na koniec sezonu. Wcześniej chcę mieć czystą głowę, chociaż pewnie będę wiedziała już wcześniej, gdzie zagram w sezonie 2017/2018. Nie będzie to miało jednak najmniejszego wpływu na moją postawę na boisku. Będę maksymalnie skupiała się na grze w Górniku Łęczna.
- I w reprezentacji Polski, bo kadra ma realne szanse na awans do mistrzostw świata. Jesienią nie potraciłyście punktów ze słabszymi rywalkami, a ze Szwajcarią przegrałyście zaledwie 1:2. To chyba dobra pozycja wyjściowa do ataku na pierwsze miejsce dające bezpośredni awans do francuskiego mundialu?
– Pozycja wyjściowa jest rzeczywiście znakomita. Najpierw jednak musimy pokonać Szkotki, co też nie będzie łatwe. Celujemy jednak w pierwsze miejsce, dlatego również powinnyśmy na własnym terenie rozprawić się ze Szwajcarkami. Wierzę, że uda nam się to zrobić.
- Czuje się pani ważną częścią reprezentacji narodowej?
– Tak. Na pierwsze zgrupowanie kadry pod wodzą Miłosza Stępińskiego przyjechałam tylko dlatego, że jedna z koleżanek była kontuzjowana. Zagrałam w obronie, gdzie nigdy wcześniej nie występowałam. Spisałam się jednak bardzo dobrze i z czasem trener nabierał do mnie coraz większego zaufania. Byłam wprawdzie rzucana po różnych pozycjach, ale zazwyczaj spisywałam się na nich dość dobrze. Trener mówi mi wiele ciepłych słów, co tylko wzmacnia we mnie poczucie pewności siebie. Chciałabym w przyszłości ciągnąć tę kadrę i wprowadzić ją do mistrzostw świata.