Po niezwykle emocjonującym meczu Motor Lublin zremisował u siebie z Wisłą Płock. Po końcowym gwizdku kibice żółto-biało-niebieskich mają prawo odczuwać niedosyt. A jak spotkanie oceniają szkoleniowcy obu ekip?
Mariusz Misiura, trener Wisły
– Chciałem zacząć od gratulacji dla Motoru za awans do PKO BP Ekstraklasy. Ostatni raz kiedy tu przyjechałem życzyłem Motorowi romantycznej drogi na najwyższy szczebel i taką drogę Motor przeszedł.
– Przyjeżdżając do Lublina wiedziałem, że trybuny reagują tutaj bardzo żywiołowo. Każdy sprint zawodnika z piłką wywołuje wrzawę kibiców. Dlatego musiałem się przygotować do tego spotkania. Po bardzo dobrym początku Motoru i jego sytuacjach udało nam się do tego meczu wrócić. Zdaję sobie sprawę, że Motor miał przynajmniej dwie stuprocentowe okazje na zdobycie gola i gdybyśmy przegrywali 0:2 to trudniej byłoby nam wrócić do walki. Jednak jeśli jest się nieskutecznym to daje się rywalowi szansę powrotu do gry.
– Pierwsza nieuznana bramka dla Motoru to spalony, a przy drugiej w mojej opinii był po prostu faul. Mogę się też śmiało założyć, że znajdzie się 2-3 podobne sytuacje z tą Edmundssona gdzie rzut karny nie był dyktowany. Możecie być niezadowoleni z tych decyzji, ale moim zdaniem sędzia dwa razy obronił gospodarzy przed dwoma czerwonymi kartkami. Jako Wisła Płock mamy takie odczucia.
– Dziękuję mojej drużynie za charakter i to, że potrafiła wyszarpać jeden punkt. Dziękuję też naszym kibicom, bo przez cały mecz czuliśmy ich wsparcie. To nasz szósty mecz bez porażki, dopisujemy punkt i patrzymy dalej przed siebie. To dla nas póki co bardzo dobry sezon, ale do ostatnich spotkań w tym roku wyjść z nastawieniem, że musimy zaprezentować się lepiej niż w meczu z Motorem.
Mateusz Stolarski, trener Motoru
– Chciałbym powiedzieć, że przyjemnością było być w tym spotkaniu trenerem Motoru. Jeśli nasze spotkania mają wyglądać tak jak z Widzewem, Lechem, czy Wisłą to znaczy, że w Lublinie czekają nas duże rzeczy. Jednak los nas jeszcze „testuje”. Zespół idzie we właściwym kierunku. Mamy nieco za mało punktów z perspektywy tego jak gramy. Szkoda tych remisów, bo dalej jesteśmy piątą drużyną pod kątem porażek, ale za dużo spotkań z naszym udziałem kończy się podziałem punktów.
– Pierwszą połowę powinniśmy zakończyć wynikiem 2:0 – na gola powinniśmy zamienić rzut karny lub sytuację jaką miał Fabio Ronaldo. W drugiej połowie Motor tworzył mniej sytuacji, ale poza bramką Wisła chyba nie stworzyła sobie żadnej okazji. Owszem rywale grali lepiej, ale my zdobyliśmy prawidłową bramkę na 2:1, a wcześniej Scalet miał też świetną szansę na gola. Co prawda mniej atakowaliśmy, ale nadal mieliśmy kontrolę nad spotkaniem. Wiedzieliśmy, że będziemy w tym meczu mieć posiadanie piłki na poziomie 60 procent. Chcieliśmy przenosić ciężar gry na połowę przeciwnika i skutecznie reagować po stracie. Mieliśmy z tego pięć czystych sytuacji, bo przełożyliśmy nasze założenia kapitalnie.
– W drugiej połowie też przedostawaliśmy się na połowę przeciwnika. Można mieć wrażenie, że mecz się wyrównał, bo często piłka była poza grą. Moim zdaniem Motor dalej dominował, a Wisła stwarzała zagrożenie po stałych fragmentach gry. Jeżeli trener Misiura domaga się żółtych, a w konsekwencji czerwonych kartek dla Bartosa i Najemskiego to Wisła powinna grać w „dziesiątkę” po golu na 1:1. Edmundsson po strzelonej bramce podbiegł pod trybunę naszych fanatyków i wykonywał prowokujące gesty, a za to też należy się kartka.
– Jeszcze nie jeden taki mecz przed nami kiedy po zakończeniu będziemy czuć niedosyt. Brakuje nam trochę czysto piłkarskiego szczęścia. 16 „oczek” to nie jest liczba na którą zasługujemy. Po tym meczu i analizie wypiszemy z pewnością więcej pozytywów. Rzuty karne? Nie wyznaczamy wykonawców, decydują zawodnicy. Nie mam do Wolskiego pretensji, bo chciał strzelić bramkę.
