Czerwona kartka dla Pawła Sasina odebrała Górnikowi Łęczna możliwość skutecznego powalczenia z Lechią Gdańsk. Teraz trener Andrzej Rybarski ma problem przed spotkaniem z Cracovią.
Piłkarze Górnika byli zgodni w opiniach: wyrzucenie z boiska Pawła Sasina to nie była słuszna decyzja, wystarczyłaby żółta kartka, a sędzia zabił mecz. Zdenerwowany trener Andrzej Rybarski przyszedł na pomeczową konferencję prasową z czerwonym kartonikiem i wyjmując go, powiedział: Podsumuję to w ten sposób. I po meczu.
Dopytywany przez dziennikarzy, dodał: – Patrzyliśmy kilka razy na tę sytuację i wydaje mi się, że tam była żółta kartka. Nie mam zastrzeżeń do zawodników. Grali nawet nie na 100, a na 120 procent. Graliśmy przeciwko może najlepszej drużynie w Polsce. Grając w osłabieniu momentami w drugiej połowie byliśmy lepszym zespołem. Szkoda, że nie mieliśmy możliwości sprawdzenia jednego z najmocniejszych kadrowo zespołów w kraju, kandydata do mistrzowskiego tytułu, w normalnych warunkach.
Zresztą sam Bartosz Frankowski, nie był pewien, czy postąpił słusznie. W nieoficjalnych, pomeczowych rozmowach przyznawał, że mógł pokazać żółtą kartkę. Tak zrobiłoby pewnie wielu arbitrów. Bo to był pierwszy faul, a zawodnik Górnika w ostatniej chwili cofnął nogę, nie zaatakował przeciwnika wyprostowaną, dzięki czemu być może uchronił go od poważnej kontuzji. Niemniej – atak był ostry i niebezpieczny. Sędzia z Torunia z czerwonej kartki także powinien się obronić.
Dla Sasina było to pierwsze wykluczenie w karierze. – Troszkę byłem w szoku. Było wejście, ale nie wiem, czy to było wejście aż na czerwoną kartkę. Wydaje mi się, że byłem bardziej bokiem... Ale nie ma co się tłumaczyć. Sędzia dał, było minęło. Chłopaki pokazali, że jesteśmy dzisiaj drużyną, że możemy na siebie liczyć w trudnych sytuacjach. Przegraliśmy, ale sądzę, że możemy z podniesionym czołem wychodzić ze stadionu. Na pewno stawiliśmy opór jednej z lepszych drużyn w Polsce – powiedział obrońca Górnika.
Łęcznianie grali ambitnie i walecznie. Zostawili na boisku serca. Przy odrobinie szczęścia mogli zremisować, bo okazje do strzelenia bramek mieli także Leandro, Grzegorz Piesio i Bartosz Śpiączka. Różnica pomiędzy obiema ekipami była jednak ol-brzymia. Najlepiej widać to w statystykach. Lechia w posiadaniu piłki była lepsza 66%-34%, w strzałach 20-9, w celnych 11-1, w zagranych piłkach 1439-616, w stworzonych szansach 15-3, w podaniach 648-239, w celnych dośrodkowaniach 10-4, a w rzutach rożnych 6-1. Nokaut.
Czerwona kartka dla Sasina oznacza spory ból głowy dla trenera Andrzeja Rybarskiego. Na najmocniej obsadzonej pozycji w zespole, gdzie normalnie ma do dyspozycji trzech solidnych zawodników, powstała czarna dziura. Łukasz Mierzejewski i Adrian Basta są kontuzjowani, a Sasina czekają przynajmniej dwa mecze przerwy.
– Może tam zagrać Łukasz Bogusławski, ale nie ukrywam, że jest problem – przyznał szkoleniowiec.
Andrzej Rybarski miał podczas konferencji prasowej sporo żalu do sędziego.