Wszystko wróciło do normy. Motor w środę rozbił u siebie Spartakusa Daleszyce 5:0. W sobotę żółto-biało-niebiescy znowu zmierzą się z rywalem walczącym o utrzymanie. Tym razem na wyjeździe z MKS Trzebinia. Początek zawodów zaplanowano na godz. 16
Konrad Nowak i jego koledzy wreszcie zagrali tak, jak wszyscy oczekiwali. Wypunktowali przeciwnika z dołu tabeli i nie było najmniejszych wątpliwości, że w pełni zasłużyli na trzy punkty.
– Możemy mieć poczucie dobrze odrobionej pracy domowej, bo byliśmy przygotowani na dwa warianty gry defensywnej Spartakusa. Pierwsza połowa wyglądała tak, jak się spodziewaliśmy. W drużynie goście odległości pomiędzy formacjami były bardzo małe, dlatego my sami musieliśmy stworzyć sobie miejsce – wyjaśniał po środowym spotkaniu trener Piotr Zasada. – Myślę, że cały Lublin potrzebował takiego meczu. Nasza gra i tworzenie sytuacji podbramkowych nie opierało się tylko na stałych fragmentach gry. Potrafiliśmy zaskoczyć rywala także w inny sposób. Zdobyliśmy pięć bramek, a sytuacji było jeszcze kilka. Wydaje mi się, że nasze zwycięstwo było przede wszystkim przekonujące – dodawał szkoleniowiec ekipy z Lublina.
Wygrana oznaczała, że Motor ciągle ma tyle samo punktów co prowadząca w tabeli Resovia. W sobotę lider jedzie do Oświęcimia. Soła kilka razy pozytywnie zaskoczyła już w tej rundzie. Najpierw trzeba jednak wykonać kolejne zadanie i wygrać w Trzebini. Tamtejszy MKS obecnie znajduje się tuż nad strefą spadkową. A to oznacza, że w każdym występie walczy o życie. Zespół na początku rundy prowadził Jerzy Kowalik, ale w kwietniu zastąpił go Mariusz Wójcik. Zmiana na ławce miała związek z kiepskimi wynikami, bo z ośmiu spotkań rozegranych w tym roku sobotni rywal Motoru przegrał aż sześć. W dwóch wywalczył remisy. Na dodatek stracił aż 25 bramek. U siebie potrafi jednak być groźny, bo w Trzebini punkty zgubiły już: Resovia, czy KSZO.
Na szczęście trener Zasada może liczyć na coraz szerszą kadrę. W środę do gry wrócili: Dawid Dzięgielewski, Kamil Majkowski, a na ławce był Konrad Kasolik. Dobrą zmianę dał również Przemysław Szkatuła, który do gola dorzucił jeszcze asystę.
PO PRZEŁAMANIE
Chełmianka jeszcze niedawno patrzyła na wszystkich rywali z góry. Po dwóch porażkach z rzędu zespół Artura Bożyka wylądował na trzecim miejscu w tabeli. W niedzielę biało-zieloni spróbują wrócić na zwycięską ścieżkę. Tym razem zmierzą się u siebie z KSZO. Mecz rozpocznie się o godz. 14. Wzmocnieniem ofensywy będzie Mateusz Kompanicki, który ostatnio w Świdniku musiał pauzować za kartki. Reszta naszych ekip gra na wyjazdach. Avia w Wólce Pełkińskiej, Orlęta Spomlek ze Stalą w Rzeszowie, a Podlasie z Wiślanami Jaśkowice. Ostatnia z drużyn zaczyna 26. kolejkę, bo mecz piłkarzy Tomasza Złomańczuka rozpocznie się w sobotę o godz. 12. Świdniczanie i podopieczni Damiana Panka ruszają tego samego dnia, ale o 16.