Tradycji stało się zadość. Motor w meczu u siebie znowu stracił gola, ale dostarczył też kibicom wielu emocji. Tym razem żółto-biało-niebiescy przegrywali z Sokołem Sieniawa 0:1. Ponownie potrafili jednak odwrócić losy spotkania i wygrać 2:1.
Pierwszy kwadrans upłynął pod znakiem walki w środku pola. Piłkarze obu ekip „jeździli na tyłkach” i nie odpuszczali żadnej piłki. Emocji było jednak tyle, co na rybach. Gospodarze pierwszy i to niecelny strzał oddali dopiero w 20 minucie za sprawą Dawida Kamińskiego. Kilkadziesiąt sekund później świetną szansę mieli gracze beniaminka. Damian Skała łatwo poradził sobie z Patrykiem Słotwińskim, ale uderzył prosto w Adriana Olszewskiego.
Po chwili coś zaczęło się dziać także pod drugą bramką. Tomasz Brzyski, który tym razem został ustawiony bliżej pola karnego rywali najpierw zagrywał wzdłuż piątki, a później huknął od razu z powietrza. W obu przypadkach bez efektu. W 40 minucie najlepszą szansę po stronie gospodarzy zmarnował Michał Gałecki. Sam chyba nie spodziewał się jednak, że dośrodkowanie Grzegorza Bonina do niego trafi. I z bliska strzelił nad poprzeczką.
Drugą część spotkania lepiej rozpoczęli lublinianie, którzy zdominowali rywala. Ale to Sokół jako pierwszy zdobył gola. Centra z rzutu wolnego, błąd w kryciu, a z bliska piłkę do siatki wpakował Dominik Ochał. I po raz kolejny w tym sezonie na Arenie zanosiło się na wielkie nerwy. W 59 minucie piłkarze Roberta Chmury wrócili z dalekiej podróży. Niepotrzebnie z bramki wychodził Olszewski. Sebastian Brocki najpierw ograł obrońcę, a po chwili strzelił na pustą bramkę. Piłka na szczęście nieznacznie minęła słupek.
W tym momencie bardziej zanosiło się na drugie trafienie gości, niż wyrównanie. Niezadowoleni kibice zaczęli też zachęcać żółto-biało-niebieskich do większego wysiłku. I może to podziałało? Kluczowa okazała się zmiana z 70 minuty. Wówczas na murawie zameldował się Michał Paluch. I to on pięć minut później strzelił na 1:1. Dobrą piłkę w pole karne zagrał Bonin, a Paluch mimo trudnej sytuacji zdołał umieścić piłkę w siatce.
W 83 minucie Motor znowu wpadł w tarapaty. Michał Gałecki dał się minąć rywalowi, a sytuację próbował ratować faulem. Problem w tym, że „wyciął” gracza Sokoła równo z trawą. I za karę obejrzał drugie „żółtko”. Mimo gry w dziesiątkę 120 sekund później powinno być 2:1. Piotr Darmochwał oddał świetny strzał „krzyżaczkiem”, ale pechowo trafił w słupek. Później nie pierwszy raz na boisku zrobiło się nerwowo. Gracze obu ekip skoczyli sobie do gardeł, a za kopnięcie bez piłki Marcina Michoty od razu czerwoną kartkę obejrzał Mateusz Jędryas.
Ostatnie słowo należało do piłkarzy trenera Chmury. Ambitnie o piłkę powalczył Paluch, nabił rywala i zarobił rzut rożny dla ekipy z Lublina. Okazało się, że bardzo ważny rzut rożny. Po dobrym dośrodkowaniu Darmochwał znowu trafił w słupek, ale w wielkim zamieszaniu pod bramką Sokoła piłkę do siatki wepchnął Michał Ranko. Dzięki temu żółto-biało-niebiescy w dramatycznych okolicznościach zdobyli ważne punkty.
Motor Lublin – Sokół Sieniawa 2:1 (0:0)
Bramki: Paluch (75), Ranko (90) – Ochał (55).
Motor: Olszewski – Michota, Ranko, Cichocki, Słotwiński (75 Darmochwał), Bonin (90+2 Pożak), Gałecki, Sz. Kamiński, Brzyski, D. Kamiński (70 Paluch), Nowak (89 Rak).
Sokół: Korziewicz – Skała, Padiasek, Kardyś, Ochał, Purcha (85 Lis), Brocki (86 Jędryas), Kapuściński (90+2 Siwy), Wąsik (75 Pelc), Kasza, Surmiak.
Żółte kartki: Gałecki Brzyski, Michota - Skała, Kapuściński, Korziewicz, Kardyś.
Czerwone kartki: Gałecki (83 min, za drugą żółtą) – Jędryas (88 min, za kopniecie rywala bez piłki).
Sędziował: Sebastian Godek (Rzeszów). Widzów: 2011.